Wywabianie bestii

Marek Fiedor to najbardziej niedoceniany z polskich reżyserów teatralnych. Pracując na uboczu, trzymając się z dala od teatralnych stronnictw i sporów estetyczno-ideologicznych, pozostaje w cieniu głośniejszych kolegów. Raz na jakiś czas przypomina o swoim istnieniu wybitnym spektaklem.

22.11.2006

Czyta się kilka minut

Adam Ciołek i Przemysław Kozłowski /
Adam Ciołek i Przemysław Kozłowski /

Takim była bez wątpienia adaptacja "Matki Joanny od Aniołów", którą Fiedor wyreżyserował w 2002 r. w Teatrze im. Jana Kochanowskiego. Na opolską scenę reżyser wrócił z "Baalem" Bertolta Brechta - tekstem, nad którym pracował już kilka lat temu ze studentami łódzkiej Filmówki.

W programie spektaklu zacytowano kilka młodzieńczych wierszy Brechta. Dobrze, że zostały przypomniane. Ich siła jest porażająca, współczesność - wręcz niewiarygodna. Zachwycają lakonicznością, wyrazistym rytmem, przejmują ekshibicjonistyczną szczerością w wyrażaniu intymnych, a zarazem ekstremalnych emocji. "Człowiek robi wiersz" - pisze Brecht. Ale właściwsze byłoby: wyrzyguje go z siebie. Razem z żółcią, krwią, morzem alkoholu. Poezja młodego Brechta to ta sama kategoria, co twórczość Villona i Baudelaire'a, Ginsberga i Wojaczka.

"Baal" łączy bezpośredniość i ekspresję liryki z wielowymiarowością i ironicznym dystansem dramatu; w przeciwieństwie do dojrzałych dramatów Brechta nie zawiera gotowego projektu inscenizacji. Tym trudniejsze zadanie dla reżysera, który podejmować musi śmiałe decyzje. Zredukowany, zmodyfikowany i uzupełniony o dopisane autorowi kwestie, opolski spektakl nosi skromny podtytuł "Siedem aspektów baalicznego odczucia świata". Fiedor rozbija tekst na epizody i łączy je ponownie w całość; wyostrza to, co piękne i ohydne, tragiczne i wulgarne; zestawia ze sobą wysokie i niskie, by udowodnić, że elementy te są nierozerwalnie ze sobą związane. W prawdziwym życiu i w prawdziwej, nieobojętnej sztuce.

Fiedor słusznie rezygnuje z większości chwytów epickich (w przypadku młodzieńczego utworu Brechta byłyby one nielogicznym anachronizmem), ale nie z budowania dystansu. Widownia zbudowana została amfiteatralnie, z szeregami foteli ustawionych vis-?-vis; miejsce gry to prostokątny wybieg nisko w dole, otoczony metalowym ogrodzeniem - tak, jakby za chwilę miały się tam pojawić dzikie zwierzęta, które mogą zaatakować widzów. Co w istocie nie jest bardzo odległe od tego, co wydarzy się na scenie...

Baal, Brechtowski poeta przeklęty, prowokator, nihilista i libertyn, ucieka od przerażającej martwicy i chłodu śmierci, rzucając się w wir życia w jego najbardziej biologicznej postaci. W swojej ruchliwości i zmienności nie daje się uchwycić w jednym portrecie. "Taki człowiek nie ma duszy, jest jak dzika bestia" - mówią o nim inne postaci. Fiedor obsadził w roli Baala aż sześciu aktorów, z których każdy eksponuje inne aspekty jego osobowości, różne etapy życia i warianty jego losu. To sześć świetnych ról, całkowicie osobnych, barwnych kreacji, które zarazem funkcjonują jak puzzle w układance lub części ciała składające się na osobę zwaną Baalem (w scenach, w których nie grają tytułowej postaci, aktorzy wcielają się w innych bohaterów sztuki, współtworzą także oprawę muzyczną).

Sześciu Baalów wnosi ze sobą sygnalizowane w podtytule aspekty baalicznego widzenia świata. Żywiołowy, dziecinnie przekorny Baal Macieja Namysły w pierwszej scenie pojawia się jako rapujący modny literat, fetowany przez snobistyczną publiczność, która z pobłażaniem przyjmuje jego impertynencje; w scenie czwartej powraca jako atrakcja w "panopticum zwyrodniałych form", obok subretki rodzaju męskiego i Jontka śpiewającego o wierzbach szumiących na gór szczycie. Dojrzalszy w swoich prowokacjach Baal Leszka Malca bada, jak daleko można posunąć się w przekraczaniu tabu, jak dalece może manipulować głupimi i próżnymi mieszczuchami, żądnymi miłości (lub tylko przygody) kobietami i idealistycznym, zapatrzonym w niego przyjacielem Johannesem. Malec rozpoczyna także wątek uwiedzenia i doprowadzenia do śmierci Joanny - młodziutkiej narzeczonej Johannesa.

Wątek ten kontynuować będzie Michał Majnicz - raczej znużony bies niż buntownik bez powodu. Na scenie toczy się przejmujący dyskurs o ludzkiej seksualności, jej destrukcyjnym i kreatywnym wymiarze; o obrzydzeniu i upodleniu, ekstazie i strachu, śmierci, miłości i rodzicielstwie. Temat do ostatecznej ostrości doprowadzi budujący rolę ostrymi środkami Przemysław Kozłowski - Baal demonicznie uwodzicielski, który doszedł do mistrzostwa w swojej nieustannej grze z losem, światem oraz innymi ludźmi i znakomicie potrafi zamaskować swoje wątpliwości, obrzydzenie życiową fizjologią i przerażenie pośmiertnym rozkładem.

Ostatni Baal, w interpretacji Andrzeja Jakubczyka, to niemal starzec. Scena jego agonii jest długa i męcząca, a jednak odnieść można wrażenie, że śmierć, przed którą tak rozpaczliwie przez całe życie uciekał, teraz przyjmuje z wdzięcznością. Nie wiemy jednak, czy to pokora nawróconego Fausta, czy raczej perwersyjne doznawanie rozkoszy w przedśmiertnych spazmach...

Kobiece role grane są konsekwentnie przez cały spektakl w tej samej obsadzie. Ale i tutaj oscylują pomiędzy realistycznym rysunkiem postaci (czasami wręcz rodzajowością, jak w przypadku groteskowej Gospodyni Judyty Paradzińskiej) a skrótem symbolicznym. Niewinna Joanna, po pierwszym miłosnym rozczarowaniu rzucająca się w nurt rzeki (Iwona Głowińska), niezwykle kobieca, odrzucająca dumę w imię miłości Emilia (Beata Wnęk-Malec) i dojrzewająca dzięki macierzyństwu do gorzkiej mądrości i trudnego przebaczenia Zofia (Aleksandra Cwen) reprezentują trzy różne etapy w życiu kobiety.

W spektaklu otwiera się także inna perspektywa oglądu: w wątku Baala granego przez Adama Ciołka pojawia się temat Boga oraz - podobnie jak w "Matce Joannie" - fałszywie i prawdziwie rozumianej religijności. Fiedor w mniejszym stopniu skupia się na sugerowanej przez Brechta (chociażby przez stacyjny kształt dramatu) bluźnierczo brzmiącej analogii pomiędzy losem Baala a Chrystusa; raczej pokazuje Baala jako postać tragiczną, bliską Don Juanowi, który poprzez swoje ekscesy usiłuje wymusić na świecie i Stwórcy odpowiedź. Baal jest śmiertelnie przerażonym zwierzęciem, które zagłusza swój lęk alkoholem i seksem. Otoczenie - równie niemoralne, choć z pretensjami do bycia wyroczniami etycznymi - sprawia, że staje się wściekłą bestią, która kąsa i zabija. Obraz topielicy Joanny powracać będzie jak senny koszmar, a Baal zagłuszać będzie wyrzuty sumienia coraz głębszym cynizmem. I, paradoksalnie, coraz lepszą sztuką.

Poezja Baala to nieustanne balansowanie pomiędzy konfesją, zgrywą a prowokacją, zohydzaniem ludzkiej egzystencji a dostrzeganiem piękna w najprostszych przejawach życia: tańcu, błękitnym niebie. Podobnie w przedstawieniu Fiedora. Być może największą jego wartością jest to, jak reżyserowi i aktorom udało się pogodzić sprzeczności, tworząc spektakl brutalny, drastyczny, ale w trafności i sile nazywania najbardziej skomplikowanych zjawisk egzystencjalnych - dziwnie piękny i prawdziwy. Warto zaryzykować i przez chwilę spojrzeć na świat w baaliczny sposób.

BERTOLT BRECHT, "BAAL", reż.: MAREK FIEDOR, przekł.: Roman Szydłowski, scenogr.: Jan Kozikowski, muz.: Tomasz Hynek, reż. światła: Wojciech Puś, premiera w Teatrze im. J. Kochanowskiego w Opolu 10 listopada 2006 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2006