Wyklęty lud ziemi

Jakiś czas temu odwiedziło nas dwóch młodych norweskich dziennikarzy.

25.01.2016

Czyta się kilka minut

Andrzej Stasiuk /
Andrzej Stasiuk /

Byli wysocy, barczyści i długowłosi. Jak należało się spodziewać, wyglądali na Wikingów. Jechali z północy na południe i za zadanie mieli opisać nasz kraj. Spędzili u nas dwa dni. Drugiego dnia przy śniadaniu jeden z nich powiedział: „Przez tydzień w Polsce dzieje się tyle, ile u nas przez rok”. Zapewne przez kurtuazję nie zapytał: „Jak możecie z tym żyć?”.

Otóż możemy. Sam się temu czasem dziwię, ale możemy. Ponieważ nie potrafimy usiedzieć na miejscu. Ponieważ nasze miejsce nas nie zadowala. Wciśnięci od wieków między dwie potęgi, rosyjską i niemiecką, byliśmy zbyt słabi, by zachować suwerenność, a zarazem zbyt silni, by ją ostatecznie utracić. Żyjąc w niewygodnej teraźniejszości, zawsze wspominaliśmy, jacy byliśmy kiedyś. Na przykład w XVI i XVII wieku, gdy stworzyliśmy coś na wzór lądowego imperium kolonialnego od Bałtyku po Morze Czarne. Albo też, gdy odebrano nam już imperium, planowaliśmy, że kiedyś je odzyskamy w takiej czy innej formie. Nic się nie zmieniło. Miejsce, w którym żyjemy, uwiera nas i dziś.

W ostatnich wyborach zwyciężyła partia (głosowało na nią niecałe 19 procent uprawnionych do głosowania), której jednym z głównych postulatów jest „odzyskanie suwerenności”, bo przecież nasza obecność w Unii nie jest niczym więcej niż kolejną opresją i kolejną okupacją, tyle że w wersji soft. Znów ktoś nas ogranicza, znów ktoś nam mówi, jak się mamy zachowywać, znów nie możemy odzyskać dawnej ani planować przyszłej wielkości.

Bo Polska ma problem z tym, że jest krajem średnim, na którą to średniość nie może się zgodzić. Ma średnią powierzchnię, średnią liczebność, średnią ekonomię, średnie osiągnięcia, świat średnio się z nią liczy. Nie jest ani mała, ani wielka. Z psychologicznego punktu widzenia jest to trudna sytuacja. To jest sytuacja nawet trudniejsza niż być małym. Nic tak nie boli jak przeciętność. Nic tak nie psuje humoru jak poczucie, że jest się niedocenianym. Nic tak nie uwiera jak pewność, że dostaje się zbyt mało. Nic tak nie zatruwa myśli, że inni mają i mogą więcej. W życiu kończy się to najczęściej paskudnym charakterem. W życiu narodu kończy się to najczęściej kolejną narodową klęską.

Obecną zmianę władzy można nazwać rewolucją przeciętności. Przeprowadzili ją ludzie o umiarkowanych zdolnościach, słabo znanych osiągnięciach i szerzej nieznanych zasługach. Można rzec, że przeprowadziła ją tak zwana sól ziemi. Bo któż z nas jest zadowolony z własnego miejsca na ziemi? Któż z nas nie miewa dni, gdy wydaje mu się, że zasłużył na więcej? Któż z nas nie zasypia czasem z poczuciem, że to inni są przyczyną jego wszystkich klęsk? Przecież prawie każdy tak ma. Nowatorskie jednak jest posunięcie, by w ramach naprawy własnego samopoczucia przejąć polityczną władzę i zmienić rzeczywistość tak, by przestała nam zadawać psychiczne rany. A jeśli rzeczywistość jest oporna, można zbudować drugą, alternatywną.

Bo przecież skoro jest Unia, która, jak wiadomo, pęta nas, zniewala, upokarza i skazuje na byt drugorzędny, to stwórzmy sobie własną Unię. Przecież nie przez przypadek nowy prezydent jedną z pierwszych podróży odbył do Rumunii. A prezes Jarosław Kaczyński spotkał się niedawno w nieco konspiracyjnej atmosferze z Viktorem Orbánem. Nie zabierając zresztą na spotkanie nawet polskiej premier z własnej partii. Która to premier zrezygnowała niedawno z publicznych występów na tle unijnej flagi, pozostawiając tylko narodową. Przekaz jest czytelny: jeśli nie jesteśmy dość wielcy i szanowani w Unii, zrobimy sobie swoją Unię, może trochę mniejszą, ale przynajmniej taką, w której nasz rozmiar i waga zostaną docenione. Unię, która sięga, przez przypadek oczywiście, od Bałtyku do Morza Czarnego.

Jarosław Kaczyński jest kimś w rodzaju ponurego geniusza. Zdobył władzę niemal absolutną. Premier, prezydent, parlament są figurami na jego szachownicy. Otoczył się ludźmi bezbarwnymi, postaciami drugorzędnymi, ale bezwzględnie lojalnymi. Sam zresztą wydaje się być pozbawiony jakichkolwiek cech poza zdolnością politycznej manipulacji. Nie ma rodziny ani przyjaciół. Nie ma konta w banku, nie prowadzi auta. Plotka głosi, że nie potrafi wysyłać esemesów. Żyje wewnątrz własnego wyimaginowanego świata bez kontaktu z rzeczywistością. Jego retoryka przesycona jest resentymentem i niechęcią. I chęcią odwetu. Za co? Ano za to, że nie zajmuje miejsca, na które, zgodnie z własnymi fantazmatami, zasługuje.

Lecz jego ponury geniusz jest bezsprzeczny. Z prawd, półprawd, insynuacji i przemilczeń skonstruował system, który nareszcie wyniósł go do władzy. Rządzi krajem niepodzielnie. Zamiast odmienić własny los, który tak go uwierał, postanowił odmienić całą resztę, czyli rzeczywistość. Zbudował świat alternatywny, w którym odnajdą się ci wszyscy, których zdolności, zasługi i potencjał nie dorównywały ambicjom. Cały ten „wyklęty lud ziemi”, który za swoje wyimaginowane i realne ułomności, klęski i niepowodzenia zwykł oskarżać innych. Dla „innych” zaś nie będzie już miejsca.

PS. Ten tekst ukazał się najpierw w szwedzkiej prasie. Wydawało mi się, że pora wyjaśnić zamorskim sąsiadom kwestie elementarne. Teraz myślę, że pora, byśmy kwestie elementarne wyjaśnili sami sobie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2016