Wygrany

Większość to wspaniała rzecz. Jako większość siedzisz sobie w ławce spokojnie, patrzysz, jak mniejszość macha łapkami, krzyczy, bije pięściami o mównicę i konstytucję pokazuje.

07.12.2015

Czyta się kilka minut

Wojciech Bonowicz /  / Fot. Grażyna Makara
Wojciech Bonowicz / / Fot. Grażyna Makara

Też mógłbyś im coś pokazać – ale ci się nie chce. Bo kiedyś byłeś mniejszością i wiesz, jak to jest. Też krzyczałeś, biłeś pięścią i konstytucją wymachiwałeś, a wiedziałeś, że możesz im nafikać. A teraz oni mogą nafikać tobie.
Trochę przykro, że krzyczą: „Precz z komuną”. Przykro, ale i śmiesznie. Właściwie bardziej śmiesznie niż przykro, bo kiedyś sam tak krzyczałeś. Jesteś wykształcony, więc wiesz, że to neurony lustrzane się uaktywniły, nic w tym szczególnego. Ej, zaraz, czy czegoś nie pomieszałeś? Kto o tym ostatnio pisał? „Tygodnik Powszechny”, Karnowscy czy dodatek naukowy do „Gazety Wyborczej”? Neurony lustrzane odpowiadają przecież za empatię i rozumienie reakcji drugiego. Może lepiej byłoby powiedzieć: efekt lustra. Dziwne uczucie tak zamienić się miejscami. Dziwne i przyjemne. Co było na górze, jest na dole. I na odwrót. O czym to oni teraz mówią? Niech mówią, byle nie za długo. A zresztą jak za długo, to im marszałek mikrofon wyłączy. O, właśnie wyłączył i jest spokój. Lepiej sprawdzę, która godzina. Północ już blisko. O północy dzieją się najważniejsze rzeczy w państwie.

Aha, jeszcze dziennikarze. Znowu będą się głupio pytać. Nie czytali we własnych gazetach, jaką jesteśmy większością? Bezwzględną, panie i panowie, bezwzględną. To chyba zobowiązuje, prawda? Fajnie być taką większością. Podnosisz rękę i siup – znów twoje na wierzchu. Co teraz głosujemy? Nawet nie musisz wiedzieć co – ważne, żebyś się nie zagapił kiedy. Tak czy siak, zawsze jesteś wygrany. Superuczucie.

Oj, znowu krzyki. Znowu któryś z tych Późno Obudzonych. No teraz to im odpowiem. „Nie ma co krzyczeć, święci nie jesteście!”. Oklaski. I bardzo dobrze. Osiem długich lat mogliśmy sobie tylko poburczeć. Ale w końcu Przerwaliśmy ich Sen. I teraz mamy wszystko. Fajnie mieć wszystko.

Chyba się jednak sam na chwilę w tych ławach zdrzemnąłem, bo nagle stanął mi przed oczami kolega z podstawówki. Grywaliśmy razem w piłkę. Wiadomo, zanim się zagra, to trzeba wybrać składy. To wybieranie trwało zwykle dłużej niż samo granie. Tego kolegę zawsze wybierano na początku, bo po prostu był dobry. Najlepszy. A jemu było wszystko jedno, w której jest drużynie. Trafiał w bramkę przeciwnika z każdego miejsca na boisku. Jak bramkarz był wysoki, to mu posłał piłkę dołem, jak konus – to górą. Sam na bramce nie stawał nigdy, ale to zrozumiałe. Jakby Nawałka kazał Lewandowskiemu na bramce stanąć, cała Polska by się śmiała.

Ten mój kolega miał tylko jedną denerwującą cechę: nigdy nie chodził po piłkę, którą wykopał. A kopa miał potężnego i piłka często wylatywała poza ogrodzenie. Wiadomo, że na boisku obowiązuje prawo Pascala: kto kopnął, ten biegnie. A on nie. Nigdy. Wkurzona większość darła się na niego, straszyła, że go wyrzuci z drużyny, a on się śmiał. Naklęli się, nazłościli, ale w końcu ktoś inny szedł po piłkę albo Bóg zsyłał przechodnia, żeby ją odkopnął. I tak to szło: nawet większość nie miała nad nim władzy, o mniejszości już nie wspominając.

Koleżanka z prawej trąciła mnie łokciem i się ocknąłem. Ławy powoli pustoszały, trzeba było iść do kolejnych nocnych zajęć. Taki jeszcze trochę nieobecny patrzę na pustą trybunę sejmową, na flagę i godło za nią umieszczone, w końcu na krzyż wiszący na ścianie. Czemu mi się ten kolega przypomniał? Czemu właśnie on? Sen mara, Bóg wiara. Zajrzałem pod fotel, żeby sprawdzić, czy czegoś przez nieuwagę nie upuściłem, i ruszyłem ku drzwiom. A może to nie przypadek? – myślałem intensywnie. Może znak? Może powinienem zgłosić się do komisji sportu? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2015