Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mała dziewczynka obrywa płatki stokrotki i je nieporadnie liczy (myli kolejność szóstej i siódmej). Kiedy zostaje jej pusta łodyga, słyszymy bezbarwny, lecz stanowczy głos odliczający do wybuchu bomby atomowej. Potem widać już tylko nuklearny grzyb. To reklamówka wyborcza z 1964 r., ubiegającego się wówczas o reelekcję demokratycznego prezydenta Lyndona Johnsona. Straszył nią przed swoim republikańskim rywalem, senatorem Barry Goldwaterem z Arizony, który chciał poobcinać programy socjalne i zwiększyć budżet na zbrojenia przed ewentualną konfrontacją ze Związkiem Radzieckim. Niesławna “Stokrotka” została wyemitowana tylko raz, ale historia zapamiętała ją jako jeden z najskuteczniejszych spotów politycznych wszechczasów.
Minęły 52 lata i niewinna blondwłosa dziewczynka wraca na scenę politycznego marketing, tym razem w reklamówce wyprodukowanej przez sztab Hillary Clinton. 55-letnia dziś Monique Corziluis Luiz mówi w spocie „tak, to byłam ja”. Półminutowy filmik przypomina fragmenty tamtego sprzed półwiecza. Przeplatają go różne wypowiedzi Donalda Trumpa o broni nuklearnej, m.in. deklaracja, że sam może być nieprzewidywalny. Z offu słychać komentarz gospodarza programu MSNBC „Morning Joe” Joe’go Scarborougha, który przypomina, że podczas jednej z rozmów z ekspertem od polityki zagranicznej Trump trzykrotnie zapytał „czemu nie możemy użyć bomby?”. „Nigdy nie sądziłam, że strach przed wojną atomową, który odczuwaliśmy kiedy byłam dzieckiem, stanie się też bolączką moich dzieci. Przeraża mnie to, że ta kampania to ujawniła” – dodaje tymczasem Monique. Reklama leci od poniedziałku w czasie najlepszej oglądalności w tzw. swing states: Arizonie, Florydzie, Iowa, Newadzie, New Hampshire, Północnej Karolinie i Pensylwanii.
Parafrazę tego filmiku chciała upublicznić w 2003 r. progresywna organizacja MoveOn, żeby straszyć Amerykanów Bushem juniorem, ale najważniejsze stacje telewizyjne odmówiły jej emisji.
Hillary Clinton przypominając ten klasyk uderza w Trumpa, ale jest to też konsekwencją tego, że wielu wojskowych, agentów służb specjalnych i byych republikańskich urzędników Pentagonu i Rady Bezpieczeństwa Narodowego oświadczyło, iż The Donald jest emocjonalnie nie dość stabilny, by powierzyć mu kody do uruchomienia broni atomowej. Rzecznik kandydata republikanów Jason Miller uznał spot za „żenującą próbę odwrócenia uwagi” od afery z mailami Clinton i listem szefa FBI do Kongresu.
O czym przypomina nam wznowiona „Stokrotka”? Amerykański prezydent ma prawo do użycia broni nuklearnej i nie musi się absolutnie nikogo pytać o zgodę. I widz amerykańskiej telewizji, który to sobie uświadomi, może – jeśli dotąd nie zdecydował na kogo głosować – wybrać kandydata, który jest mniej skłony wcisnąć upiorny atomowy guzik.
Radosław Korzycki z Valley Forge w Pensylwanii