Wszyscy wrogowie Indii. Z kim naprawdę chce dogadać się Modi

Europa i USA były już niemal pewne, że w konfrontacji z Chinami i Rosją udało im się zyskać sprzymierzeńca w Indiach, gdy jeden z zachodnich przywódców oskarżył Delhi o polityczne gangsterstwo.

30.09.2023

Czyta się kilka minut

Maharadża i Pięcioro Oczu
Sikhijscy demonstranci palą indyjskie flagi i depczą portret premiera Narendry Modiego przed konsulatem generalnym Indii. Toronto, Kanada, 25 września 2023 r. / COLE BURSTON / EAST NEWS

Wrzesień tego roku miał być dla indyjskiego premiera Narendry Modiego miesiącem jego największego triumfu.

Kilka miesięcy wcześniej w świat poszła wiadomość, że Indie liczą już ponad 1,4 mld mieszkańców i że wyprzedziły Chiny, stając się najludniejszym krajem na ziemi. A także, że ich gospodarka rozwija się najszybciej na świecie. Podano też, że Indie są już bogatsze niż Wielka Brytania (ich była kolonialna metropolia), a za kilka lat wyprzedzą pod względem bogactwa także Japonię i Niemcy – ustępując (jeszcze) tylko Stanom Zjednoczonym i Chinom.

Do największych i najlepiej uzbrojonych na świecie od lat zalicza się indyjskie wojsko, a dyplomaci z Delhi dobijają się, by ich kraj został włączony do elitarnego klubu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ (dziś należą do niej USA, Wielka Brytania, Francja, Chiny i Rosja).

Za symbol niezwykłego wzrostu znaczenia Indii uznano też kariery wywodzących się z nich polityków. Rishi Sunak, którego rodzice pochodzą z Pendżabu, jest premierem Wielkiej Brytanii. Leo Varadkar, którego ojciec przybył z Bombaju (dziś Mumbaj), rządzi Irlandią. Z tej części Pendżabu, która po podziale brytyjskich Indii przypadła Pakistanowi, pochodzi rodzina premiera Szkocji Hamzy Haroona Yusufa. Burmistrzem Londynu jest Sadiq Khan, którego ojciec muzułmanin podczas rozbioru Indii uciekł do Pakistanu z indyjskiego Uttar Pradeś. Z Indiami spowinowacona jest wiceprezydent USA Kamala Harris (przez matkę pochodzącą z Madrasu-Czennai; jej ojciec pochodził z Jamajki). Prezesem Banku Światowego jest Ajay Banga, obywatel USA pochodzący z sikhijskiej rodziny z Maharasztry.

Król subkontynentu

Sławą najwybitniejszego ze współczesnych synów Indii cieszy się jednak 73-letni Narendra Modi. Premier, arcymistrz prawicowego populizmu, który odwołując się do hinduskiego nacjonalizmu rządzi Indiami już od prawie 10 lat. Za rok, w kolejnych wyborach, najpewniej przedłuży panowanie o kolejną pięciolatkę. Jego życie przypomina baśń o tym, jak biedak i ulicznik zostaje maharadżą, niemalże królem indyjskiego subkontynentu.

To pod jego rządami Indie, ten bogaty kraj biednych ludzi, wybiły się na światową potęgę. Ameryka, Japonia i Australia zaprosiły je do klubu QUAD, konkurującego na Pacyfiku z Chinami. Ponadto Indie należą też do klubu BRICS (z Brazylią, Rosją, Chinami i Południową Afryką), a także do Szanghajskiej Organizacji Współpracy; obie organizacje konkurują z Zachodem.

Niedawno, we wrześniu, Indie były gospodarzem dorocznej narady przywódców państw G-20, grupy najbogatszych i najbardziej wpływowych krajów świata. Dla Modiego, który latem był goszczony z honorami w Waszyngtonie i Paryżu, to spotkanie na szczycie światowych potęg w indyjskiej stolicy miało być ukoronowaniem jego wspinaczki na najwyższe polityczne szczyty.

I zakończyłoby się triumfem Hindusa, gdyby nie to, że niedługo po wyjeździe z Delhi, w poniedziałek 18 września, premier Kanady Justin Trudeau oskarżył go o to, że podległe Modiemu służby wywiadowcze zabiły w Kanadzie indyjskiego dysydenta.

Zabić sikha

„Mamy wiarygodne powody, by sądzić, iż oficerowie wywiadu podlegli indyjskiemu rządowi są powiązani z zabójstwem kanadyjskiego obywatela w Kanadzie – obwieścił Justin Trudeau w kanadyjskim parlamencie. – Jeśli potwierdzi to prowadzone wciąż śledztwo, będziemy mieli do czynienia z niedopuszczalnym pogwałceniem naszej suwerenności”.

Trudeau mówił o zabójstwie 45-letniego sikha Hardeepa Singha Nijjara, który został zastrzelony w czerwcu na przedmieściu Vancouver. Zabójców nie udało się schwytać. Sikh, który wyjechał z Indii do Kanady, a w 2007 r. otrzymał jej obywatelstwo, był działaczem emigracyjnego ruchu na rzecz powstania Chalistanu, niepodległego państwa sikhów. Chalistańczycy zamierzają je wykroić z indyjskiego Pendżabu. W latach 80. i 90. XX wieku powstanie zbrojne zwolenników Chalistanu pochłonęło w Indiach życie kilkudziesięciu tysięcy ludzi – w tym premier Indiry Gandhi, zastrzelonej przez sikhijskich zamachowców.

Wprawdzie ruch na rzecz niepodległego Chalistanu nie cieszy się dziś już na terenie indyjskiego Pendżabu dużym poparciem, za to wciąż ma wielu zwolenników w kilkumilionowej sikhijskiej diasporze, rozsianej po Wielkiej Brytanii, Australii i USA, a najliczniejszej w Kanadzie (mieszka tam prawie milion sikhów).

Indie uważają chalistańskich działaczy za terrorystów. Od lat domagają się, by rządy w Londynie, Waszyngtonie, Canberze i Ottawie położyły kres ich działalności, i nie mogą pogodzić się z tym, że ich prośby i żądania są zbywane tłumaczeniami o wolności słowa i zgromadzeń.

Dyplomatyczna wymiana ciosów

Na oskarżenie kanadyjskiego premiera Indie odpowiedziały oburzeniem. „To wierutne bzdury” – oznajmił rzecznik ministerstwa dyplomacji i zarzucił Kanadzie, że to ona powinna uderzyć się w piersi, bo od lat wspiera terrorystów. Gdy rząd w Ottawie wyrzucił z kraju szefa kanadyjskiej komórki indyjskiego wywiadu RAW – oficjalnie pracującego w indyjskiej ambasadzie – w odpowiedzi rząd w Delhi wyrzucił jednego kanadyjskiego dyplomatę i wstrzymał wydawanie wiz kanadyjskim obywatelom.

Indie nie spuściły z tonu nawet po tym, jak przedstawiciele rządu Kanady i ambasador USA w Ottawie oznajmili, że źródłem kanadyjskich podejrzeń są informacje wywiadowcze pozyskane przez tzw. Sojusz Pięciorga Oczu – to przymierze wywiadów USA, Kanady, Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii, których stacje nasłuchowe wywiadu elektronicznego oplatają bez mała cały glob.

Także politycy z Waszyngtonu, Londynu i Ottawy sugerowali w wypowiedziach (anonimowych), że premier Trudeau nie wystąpiłby z tak ciężkim oskarżeniem, gdyby nie miał do tego poważnych powodów.

Trudeau dodał, że zarówno on, jak też prezydent USA Joe Biden rozmawiali o tej sprawie z premierem Modim podczas spotkania G-20 w Delhi, ale że ten zbył ich milczeniem. Trudeau tłumaczył też, że z powodu toczącego się wciąż śledztwa nie może ujawnić żadnych dowodów, i że Kanada współpracuje tu ściśle z USA. Wezwał również Indie, by potraktowały całą sprawę z należytą powagą i pomogły w wykryciu i ukaraniu winnych zabójstwa.

Kłopotliwi przyjaciele

Kanadyjsko-indyjska wojna dyplomatyczna wybuchła w najgorszym momencie. Przywódcy Zachodu wyjechali ze spotkania G-20 w Delhi wierząc, że udało im się przekonać Modiego, iż tylko w przymierzu ze światem zachodnim Indie staną się trwale światowym mocarstwem, wygrają wyścig z Chinami, oraz że także dzięki temu Zachód będzie górą w globalnej rywalizacji z Pekinem i Moskwą.

Prezydenci Chin i Rosji nie przyjechali w ogóle do Delhi, a Biden za podwójny sukces delhijskiej narady uznał, po pierwsze, jej końcową deklarację (kraje G-20 nie potępiły w niej wprawdzie rosyjskiego najazdu na Ukrainę, ale nie wystąpiły też w obronie Kremla), po drugie zaś – czy nawet przede wszystkim – zapowiedź wspólnej z Hindusami i Saudyjczykami budowy wielkiego szlaku handlowego, mającego być alternatywą dla chińskiego szlaku „Jednego Pasa, Jednej Drogi” (współczesnego Jedwabnego Szlaku).

Oskarżenia Kanadyjczyków sprawiły, że w dyplomatycznym szpagacie znaleźli się zwłaszcza Amerykanie. Nie wspierając Kanady, odwróciliby się od starego i sprawdzonego przyjaciela, w dodatku sojusznika z NATO. Stając jednak po stronie Kanady, narażą się na utratę Indii, dopiero co pozyskanego i trudnego sprzymierzeńca, potrzebnego, by przeciwstawić się Rosji, i niezbędnego, by przeciwstawić się Chinom.

Brytyjczycy i Australijczycy, partnerzy w sojuszu „Pięciorga Oczu”, mogą sobie pozwolić na to, by ograniczyć się do „wyrażenia zaniepokojenia” i wzywać do „najwyższej powagi” oraz „pełnego wyjaśnienia”. Amerykanie, przywódcy Zachodu, wezwali Indie, by pomogły Kanadyjczykom w śledztwie, ale też wolą – jak na razie – unikać jednoznacznych wypowiedzi. „Indie, bez dwóch zdań, są krajem o wielkim i coraz bardziej rosnącym znaczeniu i musimy z nimi współdziałać – mówił Trudeau w parlamencie. – Nie chcemy powodować kłopotów, ale nie możemy udawać, że nie widzimy, jak łamane jest prawo, i nie możemy bronić bezpieczeństwa naszych obywateli. To kwestia zasad i wartości”.

Wartości i polityka realna

Prezydent USA oraz premierzy Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii podzielają te zasady i wartości, choć w polityce, zwłaszcza tej największej, światowej, zwykle ustępują one pierwszeństwa tzw. sprawom wyższej konieczności. W czasach nowej zimnej wojny nawet Stanów nie stać na to, by w imię najważniejszych zasad i najświętszych wartości wyprzeć się sprzymierzeńców, którzy tych zasad i wartości nie podzielają, i z którymi w innej sytuacji byłoby im nie po drodze.

Walcząc w 2020 r. o prezydenturę, Biden zapowiadał, że uczyni pariasem saudyjskiego księcia Mohammeda ibn Salmana za to, że w 2018 r. ten kazał zwabić do konsulatu królestwa w Stambule i zgładzić dysydenta Dżamala Chaszogdżiego, obywatela USA (potwierdziły to ustalenia CIA). Już jako prezydent, chcąc nie chcąc Biden pogodził się jednak z saudyjskim następcą tronu, bo potrzebuje go w rywalizacji z Chinami i Rosją. Indii potrzebuje dziś jeszcze bardziej.

Indyjskiemu maharadży, Modiemu, cała ta awantura ułatwi tylko utrzymanie się u władzy. Nieustępliwość w sporze z Zachodem i bezwzględność w walce z rodzimymi przeciwnikami politycznymi (muzułmanami, sikhami i chrześcijanami) – wszystkich ich Modi wyklina jako wrogów Indii – pomoże mu ożywić patriotyczne wzmożenie wśród Hindusów. Oraz umocnić własną legendę nieustraszonego przywódcy-wojownika, pogromcy demonów.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Maharadża i Pięcioro Oczu