Wszyscy jesteśmy Onezymami

Luter radzi czytającym List do Filemona, żeby próbowali utożsamić się z niewolnikiem Onezymem.

03.09.2019

Czyta się kilka minut

Nie wiemy, z jakiego powodu odszedł on od Filemona ani jak poznał Pawła, który tak pisze: „Chociaż mam pełną swobodę nakazywać ci co stosowne, wolę jednak prosić cię w imię miłości, bo taki już jestem ja, Paweł, starzec, a teraz i więzień Chrystusa Jezusa. Wstawiam się za moim dzieckiem, które zrodziłem w więzieniu, za Onezymem (...) Może po to oddalił się od ciebie na pewien czas, żebyś go z powrotem odzyskał na zawsze. Ale już nie jako niewolnika, lecz (...) jako umiłowanego brata (...). Jeśli więc poczuwasz się do łączności ze mną, przyjmij go jak mnie. A jeśli w czymkolwiek cię obraził lub jest ci coś winien, policz to na mój rachunek”.

Wielu naszych uczonych w Piśmie twierdzi, że coś niedobrego musiało wydarzyć się między panem i jego niewolnikiem, skoro Paweł poczuwa się do obowiązku wynagrodzenia Filemonowi strat spowodowanych przez Onezyma. Wiemy również, że z czasem Onezym zostanie współpracownikiem Pawła i prawdopodobnie biskupem Efezu. Filemon zaś, wraz z żoną Appią i synem Archipem, za wiarę w Chrystusa zapłaci życiem. Wszyscy oni są czczeni jako święci w Kościele wschodnim i zachodnim. Co dzisiaj mają do powiedzenia Kościołowi? Wierzymy przecież w świętych obcowanie, tzn. w realną więź łączącą dawne i obecne pokolenia chrześcijan.

Bez większego ryzyka można powiedzieć, że Paweł, Filemon i Onezym, a za nimi Marcin Luter, przypominają, byśmy po chrześcijańsku podchodzili nie tylko do „naszych winowajców”, ale pamiętali, że my, jak Onezym, też nimi jesteśmy. Też skrzywdziliśmy Boga w ludziach. To prawda, że wielkoduszność Pawła i Filemona sprawiła, że Onezym „odmienił swoje myślenie”, czyli po Chrystusowemu zaczął patrzeć na rzeczywistość. Do tej przemiany jednak by nie doszło, gdyby nie uznał swojej winy i nie przyjął przebaczenia.

Codziennie modlimy się „odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Warto dorzucić jeszcze prośbę: za siebie samego jako winowajcę i za tych, których skrzywdziliśmy, i prosić ich oraz Boga o odpuszczenie naszych grzechów. Niech skrzywdzeni przez nas, i to w imię Boga, ojczyzny i honoru, nie cierpią na próżno i nie czekają w nieskończoność, kiedy wreszcie uznamy naszą winę i przyjmiemy od nich znak przebaczenia i pokoju. Nie zasłaniajmy się przed nimi gładkim powiedzeniem, że szanujemy godność osoby ludzkiej, a walczymy tylko z grzechem i grzeszną ideologią. Kamień i ślina ranią i uśmiercają człowieka, nie ideologię. Nienawistnym ideologiom oślinione kamienie bardzo smakują. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2019