Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od prawie dwóch tysięcy lat nie ustają spekulacje, co to był za oścień dla ciała, wysłannik szatana, jaki policzkował św. Pawła. Nasza ciekawość jest zrozumiała, ale na szczęście nigdy nie zostanie zaspokojona. Przecież, gdybyśmy wiedzieli, jaka to była konkretna wada czy przypadłość, nic by nam z tego nie przyszło. Co najwyżej wizerunek św. Pawła byłby barwniejszy, wzbogacony o jakiś szczegół obyczajowy albo charakterologiczny, a jedna wada zyskałaby znakomitego „patrona”. Natomiast wyznanie Pawła, jednocześnie odważne i dyskretne, pełne wstydliwości i nie wstydzące się swoich słabości, jest umocnieniem dla wszystkich. Któż bowiem nie nosi w pamięci niewysłuchanych modlitw o to, by był lepszy, bardziej pracowity,mniej porywczy... Długo by jeszcze można wymieniać.
Niełatwo jest znosić cudze słabości, ale czasem ciężej człowiekowi cierpliwie znosić samego siebie. Tyle dobrego można by zrobić, takie wspaniałe dzieła na chwałę Boga, a tu Bóg nie wysłuchuje moich modlitw o siłę do ich wykonania. Dobrze, że mamy to wyznanie św. Pawła, bo czasem człowiekowi tak trudno uwierzyć, że cokolwiek dobrego potrafi zrobić, wydaje mu się, że jest zupełnie bezradny wobec zła, jakie w nim siedzi. A przecież św. Paweł tyle dokonał.
Nie wiadomo, czy każdy nosi w sobie swój wstyd, swoje ukryte słabości, ale na pewno nie jest to sytuacja zupełnie odosobniona. A więc św. Paweł może być patronem tych, którzy się wstydzą siebie, bo mają poczucie, że nie są tacy, jak tego oczekują inni, bo znają swoje wady ukryte przed innymi. Taki wstyd może zabijać. Piękna jest wstydliwość, ale niszczący jest wstyd, podobnie piękna jest pokora, a niszczące upokorzenie.
Cudze życie wydaje się często szczęśliwsze, cudze krzyże lżejsze, cudza praca łatwiejsza. Tak samo potrafimy zazdrościć innym darów ducha, jakie otrzymali od Boga: ich cierpliwości, dobroci, i przestajemy wierzyć w to, że mamy własne dary. Przygnieceni swoimi „ościeniami dla ciała”, wysłannikami szatana, którzy nas policzkują, zniechęceni tym, że Bóg nie wysłuchuje naszych modlitw o odsunięcie tychże - zapominamy doczytać wyznanie Pawła do końca: oto ma on upodobanie w swoich słabościach. To jest wielka nauka o tym, jak siebie samego przyjmować z pokorą i prostotą serca, bo przecież ja sam jestem dla siebie pierwszym darem od Boga. Taka pokora wyzwala siłę do odważnego działania i może stać się niewyczerpanym źródłem cierpliwości i miłosierdzia wobec cudzych, często długotrwałych, słabości.
Ks. Jan Słomka