Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bo któż by miał cokolwiek przeciw, gdy nagrodę dla “twórcy w mediach" dostaje Ryszard Kapuściński za “Podróże z Herodotem", a nagrodę dla “twórcy mediów" Jerzy Pomianowski za utworzenie i wydawanie “Nowej Polszy", miesięcznika docierającego do inteligencji rosyjskiej na najodleglejszych terenach dawnego imperium. Sama radość i natychmiastowa chęć dołączenia do gratulacji i wyrazów wdzięczności i podziwu. Tyle że radość jak gdyby oczywista, bez żadnego zaskoczenia. Więcej: podpłynięta kroplą zdziwienia. Przecież to pisarze wielkiego kalibru, nie dziennikarze chyba? Można oczywiście i tak charakteryzować Kapuścińskiego - “rasowy reporter", jak zatytułowano wywiad z nim w “Rzeczpospolitej". Ale “Podróże z Herodotem", choć najpierw ukazywały się w odcinkach, to książka, dzieło, a nie przypadkowy zbiór reportaży. Jerzy Pomianowski, twórca i redaktor naczelny tak ważnego i cennego periodyku, też równolegle jawi się każdemu jako pisarz i tłumacz wspaniałej literatury rosyjskiej. Obaj laureaci nagrody im. Fikusa zostawiają daleko w tyle ulotność tego, co robią dziennikarze, co zwykle zapada w niebyt niedługo po realizacji, a w przypadku mediów elektronicznych sekundy po emisji. Po książki tej miary, co przekłady Sołżenicyna albo “Imperium" sięga się wstecz, niezależnie od daty ich wydania. To są po prostu pisarze, choć jako dziennikarze zaczynali. Więc wzrok przesuwa się z kolei na fotografię, szukając obietnicy: czy z tych otaczających obu laureatów, o ileż młodszych od nich kolegów, wyrosną ich następcy?
Są nie tylko młodsi. Niemal wszyscy z grupy nominowanych do nagrody “twórcy w mediach" specyfikę zawodu mają określoną przymiotnikiem “polityczny". Reporter, komentator, dziennikarz śledczy. A to znaczy, że są skazani na nieubłaganą doraźność. I że z większości ich tekstów nie powstaną książki, do których będzie się wracać nawet po dziesiątkach lat. To, co robią, nieraz z imponującą pasją, to uczestniczenie w grach i przepychaniach politycznych. A jeszcze poddani są nieustannej pokusie stronniczości. Ona ciąży jak gniot. Pokusa zawłaszczania racji - tej stuprocentowej. Współdecydowania o rezultatach zmagań, choćby kosztem rzetelności dziennikarskiej. Przy niejednym nazwisku mam poczucie, że z góry odgadnę, jakie stanowisko zajmie dziennikarz w najbliższym konflikcie partyjnym, kto go będzie irytował, a za kim się opowie. A to gasi moją nadzieję nie tylko na obiektywizm, ale i na dotarcie w głąb problemów. Zresztą, czy w naszej polityce bieżącej są jeszcze problemy, czy już tylko racje całkowicie przeciwstawne?
To naprawdę wielka niewiadoma: kto będzie laureatem nagrody imienia Dariusza Fikusa za rok, po naczelnym “Nowej Polszy", po autorze “Lapidariów".