Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wymyślona przez nieco jąkającego się radiowego prezentera muzycznego w reakcji na apel kardiochirurgów z Centrum Zdrowia Dziecka, jednorazowa w zamyśle impreza przerodziła się w machinę dobra, dzięki której w ciągu 27 lat na poprawę sytuacji w służbie zdrowia – głównie dziecięcej, ale w ostatnich latach WOŚP wspierała też placówki geriatryczne – zebrano miliard złotych. Zebrano, co warto podkreślić, dobrze się przy tym bawiąc – nie ma chyba pozytywnego wariactwa, którego nie zrobiono by przy okazji kolejnego finału Orkiestry, nie ma chyba rzeczy, której nie wystawiono by wtedy na licytację.
Inna sprawa, że nie ma też chyba bzdury, której by na temat WOŚP nie wypowiedziano. Mówiono o „miłosierdziu w świetle reflektorów” (że ponoć gorsze) i o „słomianym zapale” (że to niby jednorazowy zryw, co jest absurdem, bo organizowanie przetargów, negocjacje, zakupy sprzętu medycznego trwają okrągły rok, wraz z szykowaniem kolejnych finałów, letniego festiwalu rockowego i licznych mniej spektakularnych działań) – że wymienię tylko łagodniejsze zarzuty. Ten najbardziej kuriozalny – o promowanie relatywizmu i hedonizmu – prosiłby się właściwie o zorganizowanie kapłańskiego dnia skupienia, bo niestety celowali w nim księża.
Owszem, Jerzy Owsiak odpowiadał na ataki: przypadków, w których puszczały mu nerwy, jest sporo zwłaszcza od czasu, gdy wynaleziono Facebooka. Owszem, lepiej gdyby trzymał je na wodzy – choć mam wrażenie, że jak na tę skalę hejtu, która go spotykała (obok Grossa, Michnika, Kaczyńskiego i o, Rydzyka jest bodaj najczęściej atakowanym Polakiem), i tak ma wyjątkowo grubą skórę. Szkoda, że jeszcze grubszą mają ci, którzy z wysokości swoich lóż komentatorskich dywagują, czy powinien odwoływać swoją dymisję w czasie pogrzebu Pawła Adamowicza, czy np. dzień później.
Patrzę na wesołego niegdyś czarodzieja w czerwonych okularach. Widzę jego zmarszczki, grymas goryczy, zmęczenie. Właśnie się zbiera, by zacząć jeszcze raz – w poczuciu odpowiedzialności z pewnością, ale czy z dawną ochotą i ogniem? Tak właśnie wyglądasz, Polsko.
Czytaj także:
Z atakami na nas było jak z pożyczaniem sekatora od sąsiada - mówił Jerzy Owsiak "Tygodnikowi" w 1997 r., kiedy redakcja przyznawała mu Medal św. Jerzego. Po 22 latach opowieść o jego życiu, motywacjach, także byciu ofiarą niesprawiedliwej krytyki wciąż brzmi aktualnie.