Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po długich negocjacjach w Unii Europejskiej udało się pokonać węgierskie weto i przyjąć pakiet wsparcia dla Ukrainy do 2027 r. o wartości 50 mld euro. Suma jest niebanalna, ale by domknąć budżet, Kijów musi w ciągu najbliższego roku pozyskać za granicą jeszcze ok. 25 mld dolarów.
Tymczasem choć pomoc finansowa jest ważna, to o przetrwaniu kraju i wyniku wojny zdecydują dostawy broni i amunicji. Z tymi jest zaś coraz gorzej. Państwom UE nadal nie udało się uzgodnić warunków dalszego finansowania pomocy wojskowej. Negocjowane jest stworzenie Funduszu Wsparcia Ukrainy, w którym pierwotnie miało się znaleźć 20 mld euro. Dla części członków Unii okazało się to jednak sumą zbyt hojną i stopniała ona do 5 mld euro. Ponadto Ukraina wciąż czeka na obiecane do końca marca 2024 r. unijne dostawy miliona pocisków artyleryjskich (dotąd dostarczono 300 tys.).
Znacznie ważniejsza jest pomoc wojskowa USA. Jednak od kilku miesięcy w Kongresie trwa gorący i gorszący spór o zatwierdzenie nowego pakietu o wartości 61 mld dolarów. Bez niego ukraińska armia będzie mieć potężne problemy z powstrzymywaniem natarcia, Amerykanie odpowiadają bowiem za dostawy 80 proc. amunicji. Coraz większy bałagan za oceanem sprawia, że Ukraina stała się mimowolnym zakładnikiem walki wewnątrzpolitycznej w Stanach – i w najgorszym scenariuszu tych środków w ogóle nie będzie. W najlepszym, w który wierzy Kijów, Republikanie „pogrillują” jeszcze prezydenta Bidena, ale pieniądze w końcu odblokują.
Na Ukrainie głośnym tematem są zaś pogłoski o zbliżającej się dymisji gen. Wałerija Załużnego, głównodowodzącego siłami ukraińskimi. W ostatnich miesiącach nie ma chemii między nim a prezydentem Zełenskim, który najwidoczniej decyzję już podjął. Tymczasem armia, mimo niedawnych porażek w okolicach Kupiańska, skutecznie się broni, choć presja rośnie. Rosjanie mają nawet pięciokrotną przewagę w sile ogniowej, bo oni na deficyt amunicji artyleryjskiej nie narzekają.
Na Kremlu rośnie przekonanie, że pogłębiające się zachodnie problemy z dalszym wsparciem Ukrainy doprowadzą w końcu do rosyjskiego zwycięstwa. Bo choć Zachód ma wielokrotną przewagę potencjałów gospodarczego i wojskowego nad Rosją, to musi mieć wolę polityczną, by ich użyć. Rosja ma mniejszy potencjał, ale determinację do jego użycia.