Wkroczenie wtóre

Ostatnio zajmowaliśmy się tutaj wkroczeniem Gospodarza do aplikacji TikTok, do centrum rozrywki dla nastolatków. Dziś wypada porozmyślać nad jego wkroczeniem do rządu III RP, w charakterze ochroniarza pana Mateusza, który boi się pana Zbyszka.

28.09.2020

Czyta się kilka minut

Gospodarz w tym rządzie będzie jak owa orlica, szybująca bacznie i bez wytchnienia nad gniazdem z jedynym ukochanym pisklęciem. Jakże nieopierzonym jeszcze, orlątkiem zupełnie bezbronnym wobec brzydkiego krogulca spoglądającego nań z pobliskiej skałki i co rusz obleśnie się oblizującego rozdwojonym jęzorem. Krogulca, który tylko czeka, aż orlica oddali się niebacznie w celach osobistych i ostatecznie straci czujność. Tak to widzimy i zaznaczamy z naciskiem, że zarówno na te porównania, jak i na owe znakomite spostrzeżenia nie dajemy nikomu żadnych licencji. Zwłaszcza za darmo. Temat wydaje nam się bowiem bardzo ciekawy i ogromnie malarski.

Szczerze powiedziawszy, jest to najciekawszy moment rządów tych osobliwych formacji politycznych i ludzi, odkąd Beata Szydło została prezeską rady ministrów. Potencjał dramatyczny – popatrzmy – we wszystkich wariantach, w przewidywaniach, co dalej, kto komu co zrobił i dlaczego, co kto i komu może zaraz zrobić – jest dziś, nawet jak na Polskę, bardzo, bardzo wysoki. Listy haków, które publikują media, haków, którymi sobie ci wszyscy panowie i panie nawzajem dokuczają i się nimi straszą, w zasadzie bez żadnej żenady bądź tajemnicy, każą nam przyjąć za pewnik, że oto przyszło nam żyć w kraju, w którym szantaż stał się normą współżycia. Szantaż jest już czymś tak zwykłym, jak podanie ręki. I to w zasadzie byłoby na tyle, ale przypomniało się nam, od czego ta awantura się zaczęła. Chcielibyśmy więc, takoż twórczo i nieblado, odnieść się do ustawy o ochronie zwierząt.

Powszechnie przyjęto, że ów zbiór regulacji, zarzucony opinii publicznej, hodowcom i parlamentowi w klasycznej dla PiS-u formie i treści, miał znaczenie inne. Słusznie. Jak się to w Polsce przekomicznie mawia – było to liczenie szabel. Powiada się, że dola zwierząt była trzeciorzędna, a pierwszoklasową informacją miały być aktualne i precyzyjne spisy wrogów w łonie bądź też akcja ta miała przynieść najświeższe informacje o partyjnej spójności. Jak wiemy, zastosowana metoda badawcza sprawdziła się nad wyraz. Liczba lekceważących autorytet i nieomylność przywódcy i przeciw niemu knujących okazała się ogromna. Okazało się, że jest fatalnie. Na dodatek – zauważmy – nie było obelżywości, której by sobie wewnątrz aparatu władzy oszczędzono przy okazji, pardon, procedowania tej ustawy. Przyjęliśmy to oczywiście z przyjemnością, że wreszcie adresatem najwstrętniejszych obelg nie były tym razem żadne elity bądź jakiś tam salon. Była to – przyznajmy – chwilka wytchnienia, bo oto byle członek rządu nie lżył w ostatnich dniach szarych obywateli swego kraju, lecz zajmował się kolegami w limuzynach. Tak, to było znakomicie orzeźwiające nowością w starodawnym już obyczaju politycznym Polski.


Andrzej Stankiewicz: Konflikt w koalicji pokazał, że są dwa PiS-y.


 

W wyniku tej akcji dowiedzieliśmy się jednak czegoś więcej, i temu czemuś nie przyglądnięto się chyba tak pilnie, raczej analizując, co robi, co mówi i jak się rusza Gospodarz, bądź też nasłuchując, jak wobec wydarzeń zmienia się tembr głosu pana Zbyszka. To coś to sposób mówienia o zwierzętach, ale i o przyrodzie w ogóle. Oczywiście ktoś teraz powie, że to nie nowość. Że tak się po prostu o życiu i śmierci zwierzęcia w Polsce mówiło i mówi. Być może to naiwność, której się tu nie wstydzimy, ale mamy wrażenie, że nie jest to opinia aktualna.

Otóż dyskusji o zwierzętach słuchali ludzie, których polityka nie interesuje, ale być może ich z tej okazji zaciekawi. Dopuszczenie do niej było być może solidnym błędem Gospodarza, marzącego wciąż o stabilnym poparciu młodzieży i powrocie do jakkolwiek rozumianego centrum. Być może można ten błąd porównać z przyjęciem posady ochroniarza pana Mateusza. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2020