Wiemy, jak jest, i...

W szkole pojawiły się wymyślone przez premiera "trójki". Prokurator albo policjant, pracownik kuratorium i urzędnik gminy, rozmawiając z uczniami (przewodniczący i wiceprzewodniczący klasy), radą pedagogiczną i rodzicami, mają zebrać informacje o tym, co złego dzieje się w szkole. W opracowanych przez MEN ankietach znalazły się pytania o dilerów narkotyków, palenie papierosów, bójki, kradzieże, nawet o używanie wulgaryzmów.

27.11.2006

Czyta się kilka minut

Czy z odpowiedzi "często", "czasem", "rzadko", "nigdy" da się wyciągnąć coś więcej poza niepełną statystyką? Czy owa wiedza będzie rzetelna, skoro do reprezentacji młodzieży zwykle garną się prymusi, a przedstawicielstw rodziców również nie tworzą zazwyczaj rodzice "uczniów z problemami"? Kto zresztą będzie na tyle odważny, by wskazać uczniów stwarzających zagrożenie? I co za nie będzie uznawane? Jakakolwiek diagnoza poczucia stanu zagrożenia, by przedstawiała wartość i stała się punktem wyjścia do zmian, musi być anonimowa. Inaczej niewielu się odważy zaryzykować osobiste bezpieczeństwo, by zdradzić publiczne tajemnice i "donieść". Zresztą, by poznać rozmiary przemocy w szkole, wystarczy sięgnąć po badania już wykonane. W badaniach CBOS, przeprowadzonych na zlecenie dzienników regionalnych, współprowadzących kampanię społeczną "Szkoła bez przemocy", jedna trzecia ankietowanych postrzega przemoc w szkołach jako poważny problem; 44 proc. uczniów doświadczyło werbalnego obrażania, 31 proc. - rozpowszechniania szkodliwych kłamstw, 29 proc. - umyślnego potrącenia lub przewrócenia, 10 proc. - kradzieży pieniędzy lub przedmiotów.

Jeśli czegoś brakuje, przede wszystkim nauczycielom i dyrektorom, to tak banalnych, bo po wielekroć podnoszonych "udogodnień", jak zmniejszenie liczebności klas, by wychowawca mógł dobrze poznać każdego ucznia, a każdy nauczyciel zareagować na czas, gdy dzieje coś złego. Inaczej niż to przedstawiają media, przeciętna polska szkoła nie jest szkołą przetrwania, w której nauczyciel, jeśli nie potrafi uczniów "wziąć za twarz", chodzi z koszem na głowie. I wiele rozwiązań, nawet radykalnych, stosowano na długo przed tym, nim lider LPR został ministrem edukacji i ogłosił program "Zero Tolerancji". Może nauczyciele doczekają się wreszcie wysłuchania swoich postulatów, podnoszonych od lat, zamiast realizować kolejne nietrafione pomysły swoich zwierzchników?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 49/2006