Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dla badaczy kultury fotografie dziecięcych główek wychylających się zza blatów odpustowych kramów zastawionych tureckim miodkiem, pukawkami czy zestawem młodego strażaka są wręcz kanoniczne. Stylistyka straganów budowanych z cienkich, metalowych rurek, osłoniętych od deszczu i wiatru folią, na trwale wrosła w polski pejzaż przyparafialny. Podobnie jak wszystko, co dzieje się "na tyłach" odpustu: od nerwowych przygotowań parafian biorących udział w procesji po prawdziwą zabawę, radość i rozrywkę. Bywa przecież i tak, że święto patrona parafii kończy się dla młodych dyskoteką.
Czasy się zmieniają i dziś nawet tradycyjny odpust w Kalwarii Zebrzydowskiej ma swoją stronę na Facebooku. Trwające ponad tydzień uroczystości ku czci Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej mają długą, sięgającą XVII w., historię - już wtedy bernardyni urządzali w Kalwarii dwie procesje: najpierw "boleści" (od Domku Matki Bożej do jej Grobu), zaś dwa dni później "zaśnięcia" NMP (od Grobu Matki Bożej do klasztornego kościoła). W uroczystościach brało udział coraz więcej wiernych. Nie zabrakło i wojska, i kapeli, a w drugiej połowie XVII w. nawet salw armatnich. Po 1772 r., w miejsce wojska pojawiły się asysty dziewcząt, z których do dziś znane są kalwaryjskie uroczystości. Razem z krakowskim wielkanocnym odpustem na Emaus uroczystości w Kalwarii Zebrzydowskiej należą do najciekawszych tego typu w południowej Polsce.
Są i odpusty nietypowe. Od 1981 r. łodziami z Kuźnicy, Władysławowa, Jastarni, Chałup, Juraty i Helu rybacy wypływają na morską pielgrzymkę do Pucka. Po porannej Mszy świętej, łodzie udekorowane kaszubską żółtą flagą z wizerunkiem czarnego gryfa, wyruszają na wody Zatoki Puckiej, by wziąć udział w trwającym blisko godzinę nabożeństwie odprawianym w intencji rybaków. Podczas modlitwy kutry wiąże się linami; na największym z nich znajduje się ołtarz. Z puckiego portu procesja dociera do fary - w niej odbywa się uroczysta suma odpustowa. Pielgrzymowanie do Pucka drogą morską ma tradycję sięgającą XIII w. Mieszkańcy Półwyspu Helskiego, nie mogąc dotrzeć na święto patronów lądem, przypływali kutrami. Wraz z 1922 r. - bo to wówczas oddano do użytku linię kolejową - zwyczaj począł zanikać, a odrodził się niemal 70 lat później dzięki proboszczowi kuźnickiej parafii Gerardowi Markowskiemu oraz znanemu na całą okolicę szkutnikowi Aleksandrowi Celarkowi z Chałup.
O. Paweł Kozacki w rozmowie z "Tygodnikiem" o odpustach >>
W wakacje warto zajrzeć do Mikstatu w Wielkopolsce. 16 sierpnia, w dniu św. Rocha - patrona chorych i rolników - odbywa się tu tradycyjne święcenie zwierząt, niegdyś tylko gospodarskich, dziś również domowych, z papugami i żółwiami na czele. Ponad 200 lat temu, w ramach dziękczynienia za ocalenie od zarazy, mieszkańcy Mikstatu postawili kościół. Wówczas także ustanowiono odpust, podczas którego święcono właśnie zwierzęta. Właściciele koni, krów, kóz, królików, psów i kotów, chomików i rybek przygotowują swoich podopiecznych do uroczystości - zobaczyć można np. polerowanie końskich kopyt - i w dzień św. Rocha otrzymują błogosławieństwo po porannej mszy, słuchając o konieczności szanowania żyjących obok człowieka zwierząt i dbania o nie, szczególnie gdy jako pomoc w pracy służą człowiekowi. Na mikstackim odpuście, popularnym nie tylko w najbliższej okolicy, zjawiają się goście z całej Polski. Niezwykłe to widowisko z udziałem naszych braci mniejszych.
Na drugim końcu Polski, w okolicy Cisnej w Bieszczadach, leży Łopienka. Jej nazwę zapisuje się kursywą - tak na mapach oznacza się miejsca po dawnych wsiach w Bieszczadach i Beskidzie Niskim. W 2000 r. na terenie dawnej wsi Łopienka powrócono do przerwanej w 1943 r. tradycji odpustów. W miejscowej, odbudowanej kilka lat temu cerkwi, corocznie, w pierwszą niedzielę października odbywa się odpust i pielgrzymka ludzi lasów i gór. Pielgrzymi i turyści przybywają do ikony Matki Bożej Łopieńskiej, "bieszczadzkiej Maryi", jak się tu mówi. Według legendy stawia ona opór zawsze wtedy, gdy chce się ją z opuszczonej doliny wywieźć. To odpust nietypowy: prawie bez kramów, sprzedaży i komercji. Fragment Ewangelii czyta się także po ukraińsku, a od niemal dziesięciu lat w nabożeństwie, obok katolickiego, uczestniczy ksiądz grekokatolicki. Trudno jednoznacznie ustalić, kiedy ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem przybyła do Łopienki. Co najmniej jednak od końca XVIII w. obraz przyciągał tłumy pątników i pielgrzymów zarówno łacińskiego, jak i unickiego obrządku - w czasach galicyjskich Łopienka była jednym z najważniejszych, obok Kalwarii Pacławskiej i Starej Wsi k. Brzozowa, i najliczniej odwiedzanych miejsc odpustowych regionu.
Odpust to też festyny i pikniki. To nie zachodni specjaliści od marketingu wymyślili niskie półeczki tuż przy kasie, które zapełnili słodyczami lub zabawkami, kusząc tym dzieci. Na polskich odpustach było tak od zawsze. Mówi się przecież: "Gdzie odpust, tam rozpust": wata cukrowa, loteria fantowa, strzelnica, może nawet pawilon krzywych luster. Orkiestra dęta, a nierzadko, po odpuście, dyskoteka. Ale też domowe ciasta, okazja do spotkań innych niż te w ciągu roku, występy dzieci, podczas pierwszych chwil na scenie jeszcze nieco onieśmielonych.
Oto jak o uroczystościach w Łopience w połowie XIX w. pisał Zygmunt Kaczkowski, zarządca majątku Aleksandra Fredry w Cisnej, na stronach powieści "Mąż szalony": "Góral gra nieprzerwanie, a echo, odbijając się dwukrotnie w dwóch przeciwległych lasach, powtarza każdej zwrotki ostatnie tony i dodając im z oddalenia pewnego uroku i powagi, pomaga do zachęcenia młodzieży. Trochę dalej nad samym już potokiem porozlewały się różnego rodzaju szatry, namioty i budki, w których czerwoni na twarzy szynkarze i wymowni Żydzi sprzedają gorzałkę i piwo".
O. Paweł Kozacki w rozmowie z "Tygodnikiem" o odpustach >>