Wielki dar

Prawo i Sprawiedliwość wkroczyło w nowy etap istnienia. Pisowscy liberałowie oskarżają pisowski beton o chęć przejęcia władzy w partii; beton czuje w powietrzu prowokację liberałów.

31.08.2010

Czyta się kilka minut

"Rzeczpospolita", podsumowując plotki o wycofaniu się Jarosława Kaczyńskiego z bieżącej polityki, pisze o "aferze abdykacyjnej w PiS". Z brukselskiej samotni powrócił Zbigniew Ziobro, który tak intensywnie uczył się angielskiego, iż niemal zapomniał polszczyzny.

Burzę w PiS-ie można interpretować trywialnie, jako walkę o władzę i miejsca na listach wyborczych. Ale: można też spojrzeć na tę burzę jako przejaw dyskusji o tożsamości i sposobie istnienia partii (i jej prezesa). W tę właśnie stronę prowadzą wypowiedzi dwóch polityków, Jarosława Zielińskiego i Jacka Kurskiego. Zieliński, pytany o kwestię osłabienia pozycji albo ustąpienia prezesa, odpowiedział: "Jarosław Kaczyński to wielki dar dla PiS-u. Dyskutowanie o tym, że ktoś mógłby go zastąpić, jest, przy całym szacunku dla wielu kolegów, bezsensowne. Nikt nie ma takiego autorytetu i pozycji w polityce jak prezes" (zob.:

W. Szacki, "PiS: »ziobryści« kontra »liberałowie«", "Gazeta Wyborcza" z 26 lipca). Kurski odrzuca pomysł o odejściu prezesa jeszcze bardziej zdecydowanie: "Była taka koncepcja, ale to bez sensu. PiS to Kaczyński, a Kaczyński to PiS" (zob. P. Gursztyn, W. Wybranowski, "Afera abdykacyjna w PiS", "Rzeczpospolita" z tego samego dnia).

"Jarosław Kaczyński to wielki dar dla PiS-u": piękna to formuła i godna wpisania do statutu partii. W jej słodyczy kryje się jednak odrobina dziegciu, której Jarosław Zieliński zapewne nie spostrzegł. Z tego bowiem, że Kaczyński jest darem dla PiS-u, wynika (albo ostrożniej: może wynikać), iż wspomniana partia jest bytem odrębnym, istniejącym niezależnie od swego prezesa, a nawet - horribile dictu - nadrzędnym wobec niego (w sensie logicznym). Myśl ta z daleka zalatuje herezją; Zieliński powinien przemyśleć, czy chciał powiedzieć to, co powiedział.

Także komplement Kurskiego nie jest całkowicie jednoznaczny. Bo: nikt wprawdzie nie przeczy, że "PiS to Kaczyński", ale twierdzenie, iż "Kaczyński to PiS" dalekie jest od oczywistości i (podobnie jak myśl Zielińskiego) prowadzić może do herezji. Kaczyński to Kaczyński, tylko taka jest prawda, a innej prawdy nie ma. Poza tym: formuła Kurskiego jest (zapewne nieświadomą) parafrazą zdań Włodzimierza Majakowskiego: "Partia i Lenin - / bliźnięta-bracia - / kogo bardziej / matka-historia ceni? / Mówimy - Lenin, / a w domyśle - partia, / mówimy - partia, / a w domyśle - Lenin". Doprawdy: trzeba uważać na to, co się parafrazuje i co z tego może wynikać.

Po takich to drogach wędrują dzisiaj pisowscy politycy. Co zaś będzie dalej, zobaczymy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2010