Wielki Brat czuwa nad Duszanbe

Tadżyckie władze coraz mocniej walczą z terrorem – i z islamem. Kobiety w hidżabie są nazywane prostytutkami, a z listy oficjalnie akceptowanych imion mają zniknąć Abdullah i Mohamed.

31.01.2016

Czyta się kilka minut

Na Dworcu Kazańskim w Moskwie: pasażerowie czekają na odjazd pociągu do Duszanbe, 2013 r. / Fot. Anton Belitskiy / RIA NOVOSTI / EAST NEWS
Na Dworcu Kazańskim w Moskwie: pasażerowie czekają na odjazd pociągu do Duszanbe, 2013 r. / Fot. Anton Belitskiy / RIA NOVOSTI / EAST NEWS

Miejski trolejbus w Duszanbe się zepsuł. Kierowca stoi na zaśnieżonym dachu i wali młotkiem. Stolica Tadżykistanu nie lubi śniegu. Ma on jednak zbawienny wpływ na ruch uliczny. Samochody jeżdżą jakby mniej nerwowo. Ale to tylko chwilowe złudzenie. Gdy śnieg stopnieje, na ulice wróci chaos.

Życie w Tadżykistanie jest trochę jak te ulice. Nerwowe i niestabilne. Przybysz z zewnątrz odczuwa to szczególnie, gdy na powitanie, zamiast chleba i soli, czeka go prawie minutowe trzęsienie ziemi. Lub gdy sieć Wi-Fi, do której chce się podłączyć w mało uczęszczanej części Duszanbe, nazywa się „Allah akbar”. To muzułmańskie słowa uwielbienia Boga. Ale również wykrzykiwane przez zamachowców-samobójców tuż przed zdetonowaniem ładunku.

Swoją drogą ciekawe, jakie jest hasło logowania.
 

Jedność narodu i państwa
Po rozpadzie Związku Sowieckiego i ogłoszeniu niepodległości w 1991 r. losy Tadżykistanu – ośmiomilionowego kraju Azji Centralnej, wciśniętego między Chiny, Afganistan i dwa inne państwa postsowieckie, Uzbekistan i Kirgistan – to pasmo wzlotów i upadków.

W latach 90. XX wieku kraj doświadczył pięcioletniej wojny domowej o władzę, o której dzisiaj rzadko się mówi, ale która zostawiła głęboki ślad na tadżyckiej mentalności. Obecnie na każdym kroku podkreśla się jedność narodu, a państwo wykorzystuje historię do budowania mitu tadżyckiego etnosu.

W tej wersji polityki historycznej to Ismail Samani, perski władca z dynastii Samanidów (panującej na tym obszarze ponad tysiąc lat temu) i wybitny perski poeta Mohammed Rudaki (żyjący na przełomie IX i X wieku) określani są jako „ojcowie Tadżykistanu”.

Ich gargantuiczne pomniki w stolicy to nie tylko ciekawostka turystyczna, ale też bezpośrednie nawiązanie do starożytnego charakteru kraju. W małych miastach gęsto rozsiane flagi tadżyckie są na porządku dziennym.

Ale nie można oprzeć się wrażeniu, że taka polityka, choć konsekwentna, jest prowadzona na siłę. Tak, aby wyprzeć smutną prawdę o tym, że naród tadżycki jako samodzielny byt i pojęcie światło dzienne ujrzał dopiero dzięki Sowietom – w latach 20. XX w.

W Tadżykistanie w cenie jest stabilizacja. A już najbardziej zależy na niej elicie, która jest u władzy. Zachowanie status quo daje im możliwość bogacenia się. Prezydent Emomali Rahmon rządzi krajem od ponad 20 lat. A Tadżycy się na to godzą. Stabilizacja też ma swoją cenę.
 

Agresywna sekularyzacja

Tahmina pracuje w jednej z rządowych agencji. Mówi dobrze po rosyjsku; gorzej z angielskim. Jej trzonowy ząb świeci czystym złotem. Może dlatego lubi się uśmiechać, szczególnie gdy mówi o przyszłości. Jej mąż pracuje w międzynarodowej organizacji, których w Tadżykistanie jest zatrzęsienie. Wysszyj klas. Chwali się, że zarabia prawie tak dobrze, jak pracownicy ambasady amerykańskiej.
Na co dzień Tahmina zajmuje się zagadnieniami bezpieczeństwa w regionie Azji Centralnej. To jeden z tematów, które wywołują w kraju wiele emocji. Zagrożenie terrorystyczne jest realne. Tadżykistan ma liczącą ponad 1300 km granicę z Afganistanem, dziurawą jak szwajcarski ser, na której pracują skorumpowani urzędnicy, często zamieszani w handel narkotykami.

Tymczasem według tadżyckiego MSZ w szeregach tzw. Państwa Islamskiego walczy obecnie prawie 800 Tadżyków. Rząd panicznie boi się momentu, gdy chociaż część z nich zechce powrócić do ojczyzny. Kraj żadną miarą nie jest przygotowany na ich przyjazd.

Terroryzm. Eksperci powtarzają to jak mantrę. Główny wróg kraju. Przy okazji walki z nim dostaje się islamowi. Władze stawiają znak równości między terroryzmem a religią. Latem 2015 r. prezydent Rahmon zdelegalizował, pod zarzutami ekstremizmu i przygotowywania zamachu stanu, muzułmańską partię polityczną. Po wojnie domowej z lat 90. XX w. była to jedyna tego typu organizacja w Azji Centralnej. Gwarantowała minimum dialogu między różnymi siłami w państwie, tymi świeckimi i tymi religijnymi.

Władze nie przebierają w środkach. Kobiety noszące hidżab, chustę zakrywającą włosy lub ogólnie zasłonę na ciało, bywają nazywane prostytutkami.

Ostatnio zabrano się także za kwestię imion. Wkrótce te brzmiące zbytnio muzułmańsko będą zakazane. Żadnych Abdullahów i Mohamedów. Rząd przygotowuje listę, na której mają się znaleźć oficjalnie akceptowane imiona. Wszystkie trybiki w państwowej maszynie zostały uruchomione. Tadżykistan wszedł w fazę agresywnej sekularyzacji.
 

Przelewy z Rosji
Zubaid wynajmuje pokoje w mieście. Nazywa klientów z rosyjska swoimi drugami – przyjaciółmi. Nie przeszkadza mu to jednak w zdzieraniu z nich pieniędzy. Kursu lokalnej waluty somoni do dolara w jego przeliczeniu nie powstydziłby się prawdziwy cinkciarz. A w mieszkaniu kaloryfery zimne są jak lód. Grzyb na suficie nieśmiało wygląda zza świeżej farby. Zubaid mówi o sobie, że jest przedsiębiorcą. Słowo „faktura” jest mu jednak z pewnością obce.

Tych, którzy mają własny biznes, nie jest w Tadżykistanie zbyt wielu. Klasa średnia w zasadzie nie istnieje. Kraj od początku swej niepodległości boryka się z problemem bezrobocia. Dlatego rzesze Tadżyków szukają szczęścia za granicą. Szacuje się, że około miliona mieszkańców wyemigrowało za pracą, głównie do Rosji. Przekazy pieniężne do kraju stanowią ponad 30 proc. rocznego PKB kraju. Jeszcze do niedawna była to połowa. Spowolnienie ekonomiczne w Rosji zrobiło swoje i wielu Tadżyków straciło zatrudnienie.

W zasadzie trudno spotkać kogoś, kto nie wyjeżdzał do Moskwy za pracą, lub kto nie ma krewnego w Rosji. To kasta, którą łatwo rozpoznać. Zwłaszcza na lotnisku, gdy Tadżycy wylewają się z samolotu bezpośrednio łączącego Duszanbe z Moskwą. Dresy i czapki z obowiązkowym nadrukiem „Russia”. Torby i walizki bez wyjątku zafoliowane. W oczach nielicznych kobiet determinacja i zmęczenie. Chudzi i zgarbieni mężczyzni pustym wzrokiem patrzą przed siebie.
Bank Światowy prognozuje dalszy trend spadkowy w zagranicznych transferach pieniężnych do Azji

Centralnej, gdzie oprócz Tadżykistanu kwestia ta w dużym stopniu dotyka także Kirgistanu i Uzbekistanu. Będzie to miało wpływ na stan społeczeństwa. Ferment, widoczny już teraz, może się pogłębić. A odpowiedzią rządu będzie – jak zawsze – przykręcenie śruby.
 

Pokój, stabilność, dynastia
Kapcie Madiny cicho szurają po marmurach. Jest dumna ze swojej pracy. Ogromna biblioteka w kształcie otwartej książki to zasługa prezydenta Emomali Rahmona. – Patrz, tu inwalida na okładce.

Nie ma rąk, widzisz? O, a tu na wózku. Dzięki naszemu prezydentowi niepełnosprawni mają tu własny kąt – Madina wydaje się pełna szczerego entuzjazmu. – Mogą poczytać lub po prostu posiedzieć. Książki dla nich przyjechały z samej Moskwy. Kiedyś to była stolica Związku Sowieckiego, wiesz?
Do dzisiaj, pomimo ćwierci wieku od rozpadu Sowietów, Rosja cieszy się tu specjalnym statusem. Ludzie wyrażają się o byłym Wielkim Bracie z rewerencją. W powietrzu czuć nostalgię. Choć mniejszość rosyjska jest niewielka, a rosyjskie media nie są tak silne, jak choćby w Kazahstanie, Rosjanie to wciąż bratnyj narod.

Według rozporządzeń rządu wszystkie oficjalne dokumenty mają być przygotowywane po tadżycku. Jednak alfabet składa się z rosyjskich bukw. A pozycja Moskwy to przede wszystkim obecność wojskowa: w Tadżykistanie stacjonuje największy zagraniczny kontyngent rosyjski. Kilka lat temu rząd w Duszanbe przedłużył umowę o współpracy militarnej z Rosją do 2042 r.

Madina podchodzi do gabloty z dziełami prezydenta. Dziesięć książek, a na każdej okładce twarz lidera. Prezydent o rolnictwie. O historii. O zdrowiu. Kulturze. Zliczyć trudno. Postać prezydenta spaja naród. Jest gwarantem pokoju i stabilności. Alternatywy Tadżycy nie mają. I mogą nie mieć. Dynastia Rahmon już teraz przygotowuje się do kolejnych wyborów za pięć lat. Syn prezydenta Rustam i córka Ozoda pną się po szczeblach kariery w błyskawicznym tempie.
 

Fasada i kulisy
Para bucha z kociołków i saganów na lokalnym bazarze. Paleta barw na stoiskach z przyprawami powoduje zawrót głowy. Kto odważny, może spróbować tutejszego jedzenia, choć oficjalne instrukcje na stronach ambasad w Duszanbe sugerują turystom omijanie takich miejsc szerokim łukiem. Odradzają także podróżowania po zmroku i korzystania z lokalnych „marszrutek” i prywatnych „taksówek”, od których roi się na ulicach miasta. Aż strach pomyśleć, jak wygląda Tadżykistan w oczach osób, które stosują się do tych wytycznych.

Główna ulica imienia Rudaki opustoszała. To prezydent będzie miał gości, którzy nie mogą zobaczyć, jak auta wiją się na oślep w centrum miasta niczym w szalonym korowodzie. Wrażenie fasadowości przytłacza.

Tymczasem kulisy codzienności rządzą się własnymi prawami. Trolejbus ruszył w końcu z miejsca. Biedaczysko, pewnie chciałby stać się niewidzialny, ale linie elektryczne nie pozwalają. Kolumnę rządowych limuzyn widać już na horyzoncie. Kierowca krzyczy po rosyjsku „pajechali, bystreje!”. ©

MICHAŁ ROMANOWSKI pracuje w warszawskim biurze German Marshall Fund.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2016