Wiele wyjątków, wiele problemów

28.12.2020

Czyta się kilka minut

Po sprytnym sprywatyzowaniu się w 1991 r. Państwowe Wydawnictwo Naukowe nie przestało się posługiwać skrótem PWN, nigdzie jednak nie wyjaśnia, co skrót PWN obecnie oznacza. Interpretuję go jako Piszmy Wszyscy Napaleńcy i przekazuję ów nieużytek do dozwolonego użytku pod warunkiem artykułowania go na melodię „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. Encyklopedia PWN, niegdyś najczcigodniejsze z pewuenowskich wydawnictw, pod koniec definicji demokracji przywołuje „wzorzec państwa nowoczesnego, w którym prawo nie jest narzędziem przemocy, ale chroni obywatela przed przemocą państwa”, i dodaje: „Obecnie wzorzec ten jest powszechnie akceptowany, co nie oznacza istnienia wielu wyjątków”.

Nie tak dawno, bo w czasach orwellowskich, prawdziwe oblicze widmowych bytów w rodzaju demokracji czy państwa najłatwiej było zobaczyć w krzywym zwierciadle, w zniekształceniach. Właśnie w wyjątkach. Prawdziwą naturę socjalizmu ukazywały jego wypaczenia. Mawiało się, że to „czysty Orwell”. Dzisiaj te same byty definiują się już nie przez zniekształcenia, ale przez własne zaprzeczenia. Żyjemy w świecie skonstruowanym z samych wyjątków, które jednakże w dalszym ciągu potwierdzają regułę, ponieważ reguła jest słuszna. To Orwell nie tylko czysty, ale stężony, nasycony. Czysty spirytus bezsensu.

Człowiek, naród, obywatel… Państwo! Żeby móc udawać, że ten nietrzymający się kupy pałac Gargamela ma jakiś fundament, trzeba wykazać się zaawansowanymi zdolnościami w zakresie ekwilibrystyki językowej i żonglerki słownej. Płodząc potwora, dobrze nazwać go hybrydą. W ogóle warto świat skomplikować, podzielić na wiele sposobów, namnożyć niekoniecznych bytów, żeby tym trudniej było jakiemuś napaleńcowi ogarnąć myślą całość. Skrzyżujmy dla przykładu wspomniane państwo ze wzmiankowaną demokracją. Wiadomo, bez gwałtu na dzień dobry się nie obejdzie, ale mniejsza o to, za sto lat się wyrazi ubolewanie. Najważniejsze, że zrodzi się z tego związku państwo demokratyczne, nasz aniołek, nasz­ ­idealik, słodziak kizia-mizia cipci-rypci.

Demokracja to coś bardzo dobrego, to takie zorganizowanie życia społecznego, że wszyscy jego uczestnicy decydują o swoim losie, każdy na równi bierze udział w sprawowaniu rządów. A już najlepsza to jest demokracja pośrednia. Jak mówił zmarły niedawno Marcin Król, „warunkiem zaistnienia demokratycznej władzy są rządy ludu jako ogółu obywateli. Trzeba to traktować dosłownie, ale współcześnie oczywiście niezbędna jest reprezentacja ludu, co stwarza wiele problemów”. Oczywiście. Same te problemy są niezbędne, bo z rozwiązywania ich żyje cały demokratyczny pośredniak, tzw. budżetówka. A formuła „dosłownie, ale” powinna stać u początku każdej preambuły każdego strzelistego aktu regulującego życie społeczne.

Państwo też jest bardzo dobre. Mam oczywiście na myśli owo państwo nowoczesne, które chroni obywatela przed przemocą państwa. „Strukturę powołaną do ochrony uprawnień jednostek”, jak mówi inna definicja. Są to zarówno konstrukcje, jak i idee przepiękne, przepojone humanizmem, wzniosłe, może nawet teleskopowe... Państwo jako surowy, ale łagodny rodzic, który ledwie poweźmie do ręki dyscyplinkę, już się po łbie w obronie swego dziecka samonapierdziela. Państwo jako wspólnota obywateli strzegąca obywatela przed przemocą wspólnoty obywateli… Jako struktura pozbawiająca jednostki jednostkowości dla ochrony jednostek… Prostolinijny umysł może się pogubić w tych meandrach, ale że państwo jest dobre, potwierdzają już chłodne statystyki. Raporty Amnesty International, których bezstronności i obiektywizmu nie podważa nikt poza rządami najbardziej przez nie krytykowanych państw, od lat mówią o okrutnym traktowaniu obywateli i stosowaniu lub tolerowaniu tortur wobec nich przez funkcjonariuszy i urzędników państwowych zaledwie w trzech czwartych krajów świata (w latach ­2009–2013 w 141 na ok. 190 istniejących państw, sytuacja stale zmienia się na gorsze, ale bardzo powoli).

Hybrydę naszą, czyli państwo demokratyczne, winniśmy rozpatrywać pod kątem funkcjonalności poszczególnych jej części. Jako całość prezentuje się bowiem nieszczególnie, od razu widać, że jest to koza z płetwą ogonową i łbem od świni. Kiedy płetwa napędza ją od tyłu, koza zapiera się nogami o grunt, kwicząc przy tym państwowe hymny. Ponieważ czas nas goni, przyjrzyjmy się tylko tej płetwie, tj. tzw. wolności. Leży ona u samego zadu państwowości i demokracji, ona je uruchamia. Słownik Języka Polskiego PWN stwierdza nawet głupkowato, że wolność jest to w pierwszej kolejności „niezależność jednego państwa od innych państw”. Pierwsze słowa pierwszego artykułu Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka mówią: „Wszyscy ludzie rodzą się wolni”. A konstytucja pierwszego z brzegu państwa demokratycznego, np. Polski, mówi nawet, że „Wolność człowieka podlega ochronie prawnej”! Dosłownie tak! Ale… trzy artykuły dalej ta sama konstytucja mówi: „Obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi”. Czyli jednak urodziłeś się w niewoli, choć słowo to nie pada. Konstytucja uspokaja cię w następnym punkcie, że „Obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że sam się go zrzeknie”, ale już nie wyjaśnia, że jedyną osobą mogącą wyrazić zgodę na to zrzeczenie się jest pan Bierut albo pan Duda, któremu zresztą prawo zabrania wyrażenia takiej zgody, od wyjaśniania tego jest gąszcz przepisów, tam idź i zrzekaj się w tych krzakach, krzyż na drogę. Urodziłeś się wolny, tyle że w klatce. Cała twoja wolność to wolność wybiegu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, prozaik, dziennikarz radiowy, tłumacz i felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Laureat licznych nagród literackich, pięciokrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W 2015 r. otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką „Silesius” za… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2021