Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Opowiadam się za OKRĘGAMI JEDNOMANDATOWYMI, w których jest zupełnie obojętne, czy będą startować kobiety, czy mężczyźni. Ja po prostu chcę wiedzieć, czy mam do czynienia z uczciwymi, wykształconymi, mądrymi ludźmi.
Podobne opinie sygnalizują poważniejszy i szerszy problem do dyskusji niż to, ile kobiet wyselekcjonowanych przez aparaty partyjne wystartuje w wyborach. Warto podkreślać dostępność biernego prawa wyborczego w jednomandatowych okręgach wyborczych. W jednomandatowych wyborach do brytyjskiej Izby Gmin nie trzeba prosić żadnej partyjnej centrali, by w ogóle wystartować, bo wystarczy zebrać 10 podpisów i wpłacić 500 funtów kaucji, która jest zwracana po uzyskaniu minimum 5 proc. głosów w okręgu, by być zarejestrowanym jako kandydat (niekoniecznie z nominacji partyjnej). W małym jednomandatowym okręgu wyborca ma możliwość poznać i porównać wszystkich kandydatów, a karta wyborcza jest ułożona alfabetycznie i nie wyróżnia nikogo. Jeśli istnieje w Polsce problem niedoboru kobiet na listach wyborczych w stosunku do ich zainteresowania polityką (a tego nie przesądzam), to zostałby on naturalnie rozwiązany właśnie przez jednomandatowe okręgi wyborcze. Wówczas już żadna kobieta nie musiałaby powoływać się na żadne parytety na listach wyborczych u liderów układających te listy. Dopiero w takich warunkach zobaczylibyśmy, ile naprawdę kobiet chce i realnie może kandydować.
Krzysztof Kowalczyk, koordynator regionalny akcji niezależnego zrzeszenia studentów "jednomandatowe.pl - poseł odpowiedzialny przed wyborcami" w Lublinie.
O parytetach pisali: Grzegorz Jankowicz w "TP" nr 29 i Teresa Stylińska w "TP" nr 31/09.