Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdobienie ciała trwałymi znakami o motywach religijnych było „świadectwem wiary już w czasach starożytnych” i stało się tradycją wielu sanktuariów – Jerozolimy, Santiago de Compostela, Loreto. Prawdopodobnie zwyczaj ten przetrwał dzięki franciszkanom, którzy widzieli w nim nawiązanie do chrztu lub stygmatów swojego założyciela. Księga „Świętych i świeckich tatuaży Świętego Domku w Loreto” z 1889 r. zawiera opisy i ilustracje misternych wzorów, jakie artyści, wywodzący się z pięciu-sześciu rodzin w Loreto, wykonywali na ciele pielgrzymów w pracowniach ulokowanych wzdłuż drogi do sanktuarium.
Gazeta opisuje też całkiem współczesną akcję tatuowania w jednym z kościołów w Trewirze (Niemcy). Poprzedziło ją pobłogosławienie i pokropienie święconą wodą sprzętu, artysty i 30 oczekujących klientów (200 innych zapisało się na kolejny termin). „L’Osservatore Romano” przypomina też odpowiedź papieża Franciszka dla jednego z kleryków Międzynarodowego Kolegium Maria Mater Ecclesiae, który pytał, jak duszpasterze powinni podchodzić do nowej mody. „Nie bój się tatuaży – powiedział papież. – Erytrejczycy od lat robią sobie krzyż na czole. (...) Tatuaż oznacza przynależność” (19 marca 2018 r.). ©℗