Wiara miliardera, czyli kto wiesza w całej Polsce religijne billboardy

Jeden z najbogatszych Polaków chce wpłynąć na naszą religijność. I nie szczędzi grosza.

17.10.2022

Czyta się kilka minut

Na billboardzie Fundacji Kornice wykorzystano grafikę rosyjskiej artystki Ekateriny Glazkovej. Ilustratorka odcina się od poglądów autorów plakatu. Warszawa, styczeń 2021 r. / JAKUB WOSIK / EAST NEWS
Na billboardzie Fundacji Kornice wykorzystano grafikę rosyjskiej artystki Ekateriny Glazkovej. Ilustratorka odcina się od poglądów autorów plakatu. Warszawa, styczeń 2021 r. / JAKUB WOSIK / EAST NEWS

Trzystu pięćdziesięciu ośmiu – tylu mieszkańców liczy wieś, której nazwa od dwóch lat jest na ustach Polaków. Wszystko za sprawą billboardów, które można spotkać w niemal każdym mieście. Fundacja Nasze Dzieci – Edukacja, Zdrowie, Wiara, podpisująca swoje plakaty „Kornice”, wydała tylko w czerwcu i lipcu tego roku ponad 26 mln zł na kampanie outdoor­owe. Wiemy to dzięki portalowi Wirtualnemedia.pl, który dotarł do badań zrealizowanych dla Kantar Media. Nie znajdziemy raportów i sprawozdań finansowych na stronie samej fundacji. Rejestr KRS również milczy. Skąd mała wiejska fundacja czerpie finanse do działań na skalę, która niedostępna jest nawet dla największych NGO-sów? Wystarczy spojrzeć na adres. Przy ul. Spacerowej 4 w Kornicach mieści się nie tylko lokal Fundacji Nasze Dzieci, ale również główny zakład jednego z największych producentów okien PVC w Europie. Łączy je również osoba prezesa Mateusza Kłoska.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

KOMUNIJNA MUSZTRA. Anna nie sądzi, że Jezus odpytywał dzieci z modlitw, kiedy do niego przychodziły. Postanowiła sama przygotować córkę do pierwszej komunii. Da się >>>>


O Fundacji Nasze Dzieci zrobiło się głośno po raz pierwszy w 2020 r., gdy na fali protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji na ulicach wielu miast pojawiły się billboardy z grafiką płodu w macicy przypominającej kształtem serce. Co ciekawe, sama autorka ilustracji – rosyjska graficzka Ekaterina Glazkova – nie była świadoma użycia jej pracy w kampanii Kornic i opowiedziała się po stronie strajkujących w Polsce kobiet. To jednak nie był koniec społecznego zaangażowania małej fundacji. Aspiracje miała znacznie większe. Co kilka tygodni pojawiały się nowe plakaty, które manifestowały świato­pogląd autorów kampanii. Billboardy odnoszą się do rozwodów, dzietności Polaków, kryzysu demograficznego i cytują Jana Pawła II.

Nawrócony przedsiębiorca

Wróćmy do kluczowej postaci, jaką jest Mateusz Kłosek, prezes spółki Eko-Okna oraz Fundacji Nasze Dzieci – dwunasty na liście stu najbogatszych Polaków magazynu „Forbes”. Przez ostatnie miesiące wielu dziennikarzy próbowało się z nim skontaktować, a on konsekwentnie odmawiał. Wyjątek zrobił dla portalu „Do Rzeczy”, odpowiadając na kilka jedynie pytań. „Każdy lepszy pomysł, który byłbym w stanie zrealizować, wezmę pod uwagę” – skomentował lakonicznie pytanie o zarzuty i krytykę, jaka spadła po pierwszej kampanii.

Więcej o jego historii i motywacjach dowiemy się z wystąpienia podczas IV Pielgrzymki Przedsiębiorców na Jasną Górę. W nagraniu zatytułowanym „poruszające świadectwo” Mateusz Kłosek nazywa siebie „ojcem trójki dzieci, w tym jednego w niebie” oraz „mężem jednej żony – na szczęście”. Opowiada o tym, ­jakie piętno wywarł na nim rozwód rodziców, gdy był dzieckiem, oraz późniejszy kryzys we własnym małżeństwie i widmo jego rozpadu. Próba ratowania rodziny doprowadziła go do małżeńskiego Ruchu Czystych Serc oraz programu 12 kroków, w którym mierzył się m.in. z uzależnieniem alkoholowym. Co ciekawe, krótko potem stał się członkiem rady nadzorczej Wydawnictwa Agape, które wydaje m.in. dwumiesięcznik katolicki „Miłujcie się!”. Pismo kojarzone jest właśnie z podobną retoryką i rozumieniem ochrony rodziny, z którymi spotykamy się również w przekazie Kornic.

Mateusz Kłosek nie ukrywa, że od zawsze pragnął posiadać własną dużą firmę i być szefem. Nawrócenie miało wpływ również na jego myślenie biznesowe. Prezes Eko-Okien przyznaje, że dopiero po nim zaczął zwracać uwagę na pracowników i ich sytuację życiową. Poczuł odpowiedzialność za rodziny zatrudnionych. Właśnie wtedy postanowił rozwijać się w kierunku CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu) i zaangażować obywatelsko.

Nim jeszcze billboardy trafiły na ulice miast, sporo zmian zaszło w samych Eko-Oknach. Jedną z nich była budowa w firmie całodobowej kaplicy adoracji oraz zatrudnienie psychologów, którzy byli dostępni w trudnych sytuacjach życiowych, jakich doświadczają zatrudnieni i ich bliscy. Z czasem powstał również gabinet poza zakładem, pozwalający zachować większą anonimowość. Mateusz Kłosek postawił również na trenerów rozwoju osobistego. Jedną z trenerek jest s. Eleonora Cichoń ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. „Dla mnie liczy się człowiek, osoba, a tutaj pracownik. Każdy z was, nieważne, jakie macie świato­poglądy, jakiego jesteście wyznania” – deklaruje zakonnica w filmie dostępnym na oficjalnym kanale firmy Eko-Okna.

Aktualnie trwa budowa przyzakładowego przedszkola i żłobka, w których pracownicy będą mogli zostawiać dzieci na czas pracy. Z obszernego maila, który otrzymałem od przedstawiciela fundacji (bez podpisu), wynika, że zaangażowanie jest naprawdę szerokie i odpowiada aktualnym potrzebom definiowanym przez fundację w kluczu ich statutu: edukacja, zdrowie, wiara. Ostatnie – największe w historii firmy – skierowane było do uchodźców z Ukrainy oraz ich bliskich pozostałych w kraju, by walczyć. Wspólnym mianownikiem wszystkich tych działań, podkreślono w nadesłanej odpowiedzi, jest rodzina.

Najbogatsza polska fundacja

Na oficjalnej stronie spółki w zakładce CSR firma Eko-Okna szczyci się wspieraniem hospicjów, uzdolnionych dzieci, szpitali, samotnych matek, misji katolickich i wielu innych obszarów. Możemy przeczytać artykuły o darowiznach podczas pandemii i angażowaniu pracowników w akcje charytatywne. Jest również wyraźne przekierowanie do strony Kornic.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

ATEISTA IDZIE DO SANTIAGO. Chociaż nie jestem religijny, zdecydowałem przyjąć przed sobą samym, że jestem pątnikiem, uczestniczę w jakiejś praktyce pokutnej – opowiada SEBASTIAN KOŁODZIEJCZYK >>>>


Może wydać się dziwne, że tak duża spółka na swoich oficjalnych stronach reklamuje niewielką fundację. Odpowiedź na to, jak bardzo powiązane ze sobą są te dwa podmioty, znajduje się nie tylko w odpisie z Krajowego Rejestru Sądowego, z którego dowiadujemy się, że prezesem fundacji jest Mateusz Kłosek, a członkinią zarządu jego małżonka Katarzyna Kłosek. Także w sprawozdaniu finansowym firmy Eko-Okna, z którego wynika, że Fundacja Nasze Dzieci jest udziałowcem i posiada 49,01 proc. akcji spółki. „Skoro w Ewangelii jest napisane, że powinienem sprzedać wszystko i rozdać biednym, to chyba tak powinienem zrobić. Próbowałem. Natomiast nie jestem jeszcze na to gotowy. Jedynie, co naprawdę zrobiłem, to [że] fundacja jest prawie w 50 proc. właścicielem firmy” – tłumaczy Mateusz Kłosek. W małej śląskiej wsi mamy więc jedną z najbogatszych fundacji w Polsce, bo spółka Eko-Okna niemal 3 mld zł przychodu rocznie.

Pracownicy w większości mają dobre zdanie o pracy w firmie Mateusza Kłoska i potwierdzają to, czym spółka chwali się na zewnątrz. Proszą jednak o zachowanie anonimowości, co może trochę dziwić. – Nie powiem nic złego. Długo byliśmy bez pracy, a jak nas przyjęli, to oboje od razu – mówi Dorota, która grafik ma układany tak, że może wymieniać się z mężem opieką nad dziećmi. – Z kierownikami bywa różnie. Ale dobrze się pracuje. Ja tu spokojnie do emerytury dobiję, a i samotne matki też znajdą etat – tłumaczy Andrzej (imiona zmienione).

Pod googlowską wizytówką firmy trwa jednak zacięta dyskusja. Niewiele tam komentarzy samych zatrudnionych. Przeważają raczej zadowoleni lub niezadowoleni klienci oraz dziesiątki nieznajomych z całej Polski, którzy deklarują, że przez billboardy i „fanatyzm religijny właściciela” nic już nie kupią od Eko-Okien lub wręcz odwrotnie, przyklaskują i wspierają fundację z Kornic. Spór o billboardy dotarł i tutaj.

Przykład fundacji Mateusza Kłoska jest interesującym przeniesieniem na polski grunt powiązania biznesu, filantropii i wartości chrześcijańskich, znanego i wykorzystywanego od lat w USA. Gdy obserwuje się zaangażowanie prezesa Eko-Okien, wygląda na to, że czerpie on sporo z rozwiązań wypracowanych przez biznesmenów wywodzących się ze wspólnot ewangelikalnych. Przywołać można tu choćby Davida Greena, syna pastora, multimilionera i właściciela sieci sklepów z wyposażeniem artystycznym, zatrudniającej ponad 43 tys. Amerykanów. Green znany jest szerzej jako filantrop i sponsor Muzeum Biblii w Waszyngtonie, zbudowanego dzięki jego dotacji w wysokości 500 mln dolarów. Przekazał ją poprzez rodzinną fundację, która powstała właśnie w celu krzewienia wartości bliskich założycielowi. O swoim biznesie mówi, że „zbudował go na zasadach biblijnych”, a „jedynym właścicielem i udziałowcem firmy jest Bóg”.

Podobnych przypadków Ameryka zna więcej. Wiele popularnych również nad Wisłą filmów religijnych, takich jak „Chata” czy głośny antyaborcyjny obraz „Nieplanowane”, nie powstałoby, gdyby nie finansowe wsparcie amerykańskich przedsiębiorców i ich firm. W Polsce wciąż jest to jednak nowość, która budzi podejrzliwość i bywa nieumiejętnie zagospodarowywana. Kościelna centralizacja wszelkich przejawów religijności każe nam sądzić, że wszystkie tego typu inicjatywy są oficjalnym działaniem Kościoła.

Skąd te billboardy

Skąd się biorą pomysły na tematy kolejnych kampanii Kornic? Bezpośrednio z inspiracji Mateusza Kłoska. Ich treść natomiast z jego osobistych przekonań. „To jest dla mnie bardzo ważny aspekt mojej pracy, że mogę uzewnętrzniać myśli i piękno, które zauważam” – wyjaśnia, prezentując kolejne kornickie grafiki przedsiębiorcom zebranym na Jasnej Górze. Najbardziej znany z billboardów powstał, gdy poruszony ilustracją Mateusz Kłosek postanowił oplakatować nim po prostu wszystkie miasta w Polsce. „Ze swojego doświadczenia wiele mógłbym powiedzieć na ten temat – tłumaczy enigmatycznie i dodaje w kontekście protestów aborcyjnych: – W taki sposób zareagowałem, jakie miałem możliwości. Dziękuję Bogu i ludziom, którzy mi to pokazali”.


PRZECZYTAJ TAKŻE:

WIARA, KTÓRA PARZY. Ruch charyzmatyczny w Polsce od kilkunastu lat się zmienia. Coraz więcej w nim lęku i demonów >>>>


Billboard „Dziękuję Ci całym sercem” promujący wielodzietne rodziny jest autorstwa dziecka. To rysunek namalowany przez córkę przyjaciół Kłosków. Plakat „Pokój, pokój, pokój” powstał po zakładowej pielgrzymce do Medjugoria jako efekt świadectw pracowników. Cytat z Jana Pawła II „Niech zstąpi Duch Twój” miał być odpowiedzią na kwestię wojny i pandemii. Lokalnie pojawiła się również reklama firmy Eko-Okna „Polsko, uwierz w siebie”, która miała podkreślać wagę wiary w życiu społecznym i umacniać morale Polaków. Nie wyjaśniono, co stało za ostatnią kampanią, która sugeruje, że praktykujący katolicy rozwodzą się rzadziej, powołując się na badania o nieznanej metodologii. Trudno zrozumieć również, jaki cel przyświecał billboardom „Gdzie są TE dzieci?”. Odpowiedzi możemy szukać w osobistych doświadczeniach pomysłodawcy, a sam Mateusz Kłosek jest zaskoczony negatywnymi emocjami, jakie budzą kolejne kampanie Kornic. Zapowiada jednak, że nie zamierza rezygnować, jeśli nadal będzie potrzeba takiego działania.

Interesujący wydaje się również aspekt religijny wspomnianych plakatów, który zanalizował na portalu „Więzi” ks. Andrzej Draguła: „Odnoszą się one do bardzo określonej, ale i specyficznej duchowości. Nie jest to na pewno duchowość biblijna. Zresztą jak do tej pory na żadnym plakacie wielu już akcji billboardowych nie znalazł się żaden cytat z Pisma Świętego. Wszystkie odnoszą się do objawień prywatnych: Medjugorie, św. Faustyna, bł. Aleksandrina da Costa, Gietrzwałd, ­Lourdes, Fatima, Garabandal”. Część z tych objawień wciąż jest badana przez Kościół, lecz nawet gdy zostaną uznane, nie ma obowiązku wiary w nie.

Ks. Draguła w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” przyznał, że nie widzi w akcji Kornic bezpośredniego zagrożenia dla religijności i wiary. Zaznacza jednak wyraźnie, że źle by się stało, gdyby obraz katolicyzmu został sprowadzony wyłącznie do prywatnych objawień. – W Polsce jest wiele modeli religijności. Dopóki któryś z nich nie jest modelem heretyckim, schizmatyckim, to każdy z nas ma prawo do popularyzacji sposobu rozumienia własnej tożsamości religijnej. Nawet jeśli jest ona nieortodoksyjna, to mamy prawo o tym mówić – wyjaśnia specjalista od religijnej symboliki.

Wydźwięk i krytyka treści samych kampanii to nie jedyny problem kornickiej Fundacji Nasze Dzieci. Niemal od początku, gdy powiązania organizacji z jednym z najbogatszych Polaków wyszły na jaw, sprawą interesował się Maciej Kopiec, poseł Lewicy. Złożył on interpelację w sprawie dostępu do informacji nt. korzystania przez fundację z publicznych pieniędzy. Na podstawie informacji zgromadzonych w trakcie interwencji poselskiej oszacował, że na pierwszą antyaborcyjną kampanię Kornice wydały aż 100 mln zł. Danych tych nie można oficjalnie potwierdzić, sprawozdania finansowe organizacji są bowiem niedostępne.

„Pytaliśmy w styczniu Fundację (związaną z fabryką okien) o zapłacenie 3 okien dla pogorzelców z Rybnika, za 2 tysiące. Odmówili” – dodał na Twitterze poseł Kopiec. Przedstawiciel Fundacji Nasze Dzieci poinformował mnie, że pieniądze na realizację wszystkich statutowych działań – nie tylko kampanii outdorowej – pochodzą ze środków prywatnych. „Żadne z inicjatyw nie były i nie są finansowane ze zbiórek publicznych czy też dotacji rządowych” – czytam w nadesłanym mailu. Próby kontaktu z biurem prasowym Eko-Okien i prezesem okazały się nieskuteczne.

Przekaz wart miliony

Wydaje się zatem, że główną motywacją plakatowania miast jest osobista misja Mateusza Kłoska, skierowana przeciw rozwodom, aborcji i szeroko rozumianej laicyzacji społeczeństwa. On sam daje do zrozumienia, jakie ma intencje. „Myślę, jak mogę pomóc, żeby uniknęli tego, co ja musiałem przeżyć. Zrobiłem sobie rachunek sumienia z własnego życia” – mówi w jedynym publicznym wystąpieniu.

Trudno powiedzieć, kim naprawdę jest Mateusz Kłosek, człowiek, który unika mediów i strzeże prywatności – do czego ma prawo – a jednocześnie daje publiczne świadectwo nawrócenia dzięki Maryi, odkrywając osobiste sfery swojego życia. Jedno jest pewne: ani on, ani fundacja z Kornic nie dadzą o sobie zapomnieć na ulicach polskich miast. Pytanie o zasadność i skuteczność wydawania tak ogromnych pieniędzy na kampanie bill­boardowe pozostaje otwarte. Nawet jeśli niemal drugie tyle przeznaczane jest bez rozgłosu na realną pomoc.

Ciekawa wydaje się również przyszłość firmy, która, chcąc nie chcąc, wpisuje się swoimi działaniami w aktualne spory światopoglądowe. Czy specyficznie rozumiana przez prezesa Kłoska społeczna odpowiedzialność biznesu obroni się czy może stanie się w przyszłości raczej ciężarem dla spółki? ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, absolwent Polskiej Szkoły Reportażu. Autor książki „Męska depresja. Jak rozbić pancerz”. Nominowany w 2020 r. do nagrody dziennikarskiej im. Zygmunta Moszkowicza. Pisze również dla „Miesięcznika ZNAK”… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 43/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Wiara miliardera