Warszawa, Gdańsk i Nowa Huta

Dobiegły końca 30. Reminiscencje - jeden z najstarszych polskich festiwali. Trzy dekady teatru, 30 lat cowiosennych spotkań teatrów zaangażowanych, niegdyś po prostu offowych. Jak teatr współczesny konfrontuje się z legendą?.

15.05.2005

Czyta się kilka minut

Przegląd zdominowały zespoły polskie; jedynym gościem z zagranicy był węgierski teatr Krétakör. Pokazał spektakl “W - Cyrk robotników" 30-latka Arpada Schillinga, oparty na “Woyzecku" Georga Büchnera i poezji Attili Józsefa. Cechowała go bezkompromisowość aktorów - wobec siebie i przyzwyczajeń widzów. Stał się niejako punktem odniesienia dla pozostałych pozycji programu. Nie chodzi o to, by próbować przebić osiągnięcia Krétaköra, lecz by w obliczu takiej teatralnej skrajności umieć się odnaleźć w innych rejonach teatru.

Nowe teatry miejskie

Do swoistego pojedynku organizatorzy zmotywowali TR Warszawa i Teatr Wybrzeże z Gdańska: który z nich lepiej wpisuje się w dysputę o teatrze i społeczeństwie? Ze stolicy przyjechały spektakle zrealizowane w ramach Terenu Warszawa. Dotykać mają współczesnego mieszczucha - i czynią to na rozmaite sposoby, osadzając teatr w żywej przestrzeni miasta i zachowując z reguły wysoki poziom.

Grzegorz Jarzyna, pomysłodawca Terenu, mówił kiedyś o swoim powtórnym, “terenowym" debiucie. “Zaryzykuj wszystko", spektakl o potrzebie życia u postmodernistycznych typów sklejonych z klisz, odbywał się na wystawie salonu meblowego, prowokacyjnie przyciągając uwagę przechodniów. Badanie reakcji widzów - także tych przypadkowych - przysłoniło z czasem inne aspekty przedstawienia. Zaryzykuj wszystko...

W “Electronic City" (reż. Redbad Klynstra) młoda ekipa próbuje w pomieszczeniu biurowca w budowie nakręcić film o zagubieniu i samotności w świecie kodów i PIN-ów, lotnisk, hoteli i spotkań biznesowych. Problem w tym, że sami stają się jak ich bohaterowie - pogrążeni w chaosie Electronic City gubią myśli i spokój. W trakcie spektaklu, sprawnie granego na wysokich obrotach, wysiadł nagle projektor. W pozornie chaotyczną grę wkradła się rzeczywista improwizacja, w końcu - na moment - aktorzy wypadli z ról. Projektor zaczął znów działać, a incydent wpisał się w ramy spektaklu.

Aleksandra Konieczna całkowicie odmieniła “Tlen" Iwana Wyrypajewa: epicką opowieść o przewrotnym poszukiwaniu wartości zastąpiła obrazem zabitego dechami, prowincjonalnego amoralnego świata. W Krakowie spektakl pokazano w zdegradowanej przestrzeni fabryki Schindlera, przez co nabrał dodatkowych obrazoburczych aluzji.

Wybrzeże na pierwszy ogień zaprezentowało “Przed odejściem w stan spoczynku" Thomasa Bernharda (reż. Grzegorz Wiśniewski). W tym horrorze rodzinnym trójkąt rodzeństwa wyznacza więzy nienawiści, pogardy i miłości kazirodczej. Vera całe życie podporządkowuje bratu Rudolfowi, szanowanemu sędziemu - niegdyś SS-manowi, dziś sfrustrowanemu nienawistnikowi, ukrywającemu przed światem swoją przeszłość. Dzieli z nim nazistowskie poglądy, opiekuje się nim jak żona. Klara walczy o istnienie: w wyniku alianckiego bombardowania straciła władzę w nogach, za Hitlera przeznaczono by ją do eksterminacji. Opiekunowie nią pomiatają, ale i ona nie ma dla nich litości - demaskuje mit o szczęśliwej rodzinie... Zadawane wzajemnie ciosy nie wstrząsają jednak układem, którego w gruncie rzeczy nikt nie chce zmienić. Dopiero zawał Rudolfa drastycznie przekształci rzeczywistość.

W Wybrzeżu narodził się projekt Szybkiego Teatru Miejskiego: tanich spektakli debiutantów, sięgających po materiał do autentycznych zdarzeń, osób, wypowiedzi... Powstałe w jego ramach “Padnij" (reż. Piotr Waligórski) pokazano w zwykłym mieszkaniu. W ciasnym pokoju zasiedliśmy naprzeciw spoczywających na kanapie żon żołnierzy, z których dwu “stabilizuje" w Iraku, trzeci odmówił wyjazdu po traumie służby w Kosowie. Jednemu umarła matka, ma przyjechać na krótką przepustkę na pogrzeb. Kończy się stypa, goście się rozchodzą, a on się spóźnia. Trzy kobiety są psychicznie poranione i zamknięte w sobie. Majorowa chce przesłać mężowi paczkę przez żołnierza na przepustce, najstarsza chciałaby swojemu “staremu" załatwić przez majorową wyjazd na misję, gospodyni z lękiem czeka na przyjazd męża, bojąc się awantury. Jednak teraz będzie inaczej... Major dzwoni do majorowej, ta robi się nagle dziwnie czuła dla gospodyni...

Z rejonów Szybkiego Teatru Miejskiego wywodzi się interesująca koprodukcja TW i Reminiscencji: “Żeby mnie nie było", eksperyment z pogranicza dokumentalnego teatru i filmu. W ramach przeglądu filmów Marcina Koszałki zaaranżowano projekcję dokumentu o prostytutce i tancerce go-go. Nadia opowiada o swojej pracy na ulicy. Lecz nagle okazuje się, że Nadia jest wśród widzów. Projekcja zostaje wstrzymana, a wyprowadzona na środek przez reżyserkę Magdalenę Ostrokólską Nadia zaczyna opowiadać, onieśmielona, lecz nie zawstydzona: o klientach, kłopotach, marzeniach... Szybko nabieram przeświadczenia, że to aktorka i teatr, ale i tak czuję się niezręcznie, jakbym słuchał prawdziwych wyznań.

Nawet jednak dla prostytutki istnieje granica intymności. Nie chce dalej mówić, wychodzi. Obejrzymy do końca film - i wciąż mamy wątpliwości co do jego statusu. Nadia podobna jest do aktorki - ale może właśnie tylko podobna? Słyszymy te same teksty, co przed chwilą, ale teraz obserwujemy jeszcze słuchaczkę na ekranie. To autentyczna tancerka, która dała się namówić na występ w filmie z prostytutką, nie wiedząc, że to aktorka, i na koniec da Nadii lekcję go-go. W miarę, jak zmieniała się nasza ocena statusu oglądanego materiału, zmieniało się nasze podejście do niego. I to najwięcej mówiło o nas samych.

Wybrzeże przywiozło też teatralną pomyłkę: Wojtka Klemma “Kronikę zapowiedzianej śmierci", dziwaczny publicystyczny kolaż na podstawie powieści Marqueza, felietonów Prusa i wystąpień polskich populistów. Poza tym jednak konfrontacja Warszawy i Gdańska wypadła ciekawie. Świeżość tej propozycji podziała, miejmy nadzieję, ożywczo na teatralny Kraków. Choć interesujących spektakli młodych twórców z Krakowa też było sporo.

Młody Kraków i Nowa Huta

O powstałych w ramach studia baz@rt w Starym Teatrze “KOMPOnentach" pisała w “TP" Anna R. Burzyńska. Produkcją festiwalu był monodram Aliny Czyżewskiej, aktorki związanej z Teatrem Kreatury. “Czterdzieści dziewięć" w reż. Łukasza Czuja to niespełna godzinna, wciągająca i wyważona opowieść o kobiecie wyzwolonej, która szuka absolutnego wyzwolenia poprzez sztukę, kreowaną na własnym życiu i ciele. “Tartak" według prozy Daniela Odiji w reż. Agnieszki Olsten (Teatr im. Słowackiego) przedstawia postpegeerowską wieś. Widzowie otaczają zamkniętą ścianami scenę, patrząc przez otwierające się w nich okienko. Fabułę ujęto w cykl siedmiu dni stworzenia, lecz nie jest to akt boski, tylko akt utrwalenia zdegradowanej rzeczywistości.

Na uznanie zasługuje współpraca, jaką Reminiscencje podjęły z Łaźnią Nową z Nowej Huty. Nie tylko wykorzystano jej pomieszczenia do pokazów gościnnych, ale i włączono do programu dwa jej przedsięwzięcia. Kontekst mikrospołeczny odgrywa dużą rolę w działalności Łaźni, co wcale nie znaczy, że uprawia się tam terapię przez sztukę przeznaczoną dla nowohucian.

Piotr Waligórski wyreżyserował “Cukier w normie" na podstawie opowiadań Sławomira Shuty, rzecz nie tylko o ludziach z blokowiska, z wciąż tym samym widokiem przez okno i w telewizorze (które ulegają czasem utożsamieniu). Ponad przygnębiającą, mimo komizmu, codziennością i odświętnością czuć tęsknotę za czymś więcej, za wymiarem duchowym, który pozwoliłby może nawiązać pozrywane więzi. Rozlega się wołanie o pomoc uwięzionego w śmietniku - wlazł tam w poszukiwaniu utraconego świerszczyka - niestety na razie dostanie w gębę odpadkami wrzuconymi przez kogoś do zsypu.

“Mieszkam tu" powstało na bazie tekstów zainspirowanych pamiątkami przyniesionymi do Łaźni przez mieszkańców dzielnicy; z pięciu jednoaktówek Jacek Papis stworzył instalację. Wędrujemy - prowadzeni przez dróżniczki z kolejowymi lampkami sygnalizacyjnymi - w poszukiwaniu kolejnych historii. Będzie film, którego bohaterowie pojawią się między widzami, “normalny" spektakl... historie ironiczne i nostalgiczne. O nie-dojrzewaniu, zagubieniu i samotności, ucieczce pozornej i bezsilności. Już na początku poznajemy skromną scenografię do ostatniego aktu. Nie całkiem świadomie zmierzamy wciąż do finału. Oczekujemy wyjaśnienia, ale ono nie pada. Nie można w kilku słowach odkryć sensu egzystencji. Historię dróżniczki walczącej o “racjonalizację" ślepego toru, która osiąga cel dopiero wtedy, gdy ginie tam w wypadku jej ukochany, maszynista - wystylizowano na śpiewaną akademię.

Spektakl nie jest hymnem pochwalnym, ale i nie demonizuje Nowej Huty. Jej historia jest i romantyczna, i socrealistyczna, i pozytywistyczna. “Mieszkam tu" pomaga ją oswoić, a nawet się z nią utożsamić. Ciekawy pomysł, interesująca realizacja.

***

Teatr Mandala, świadek historii Reminiscencji, nie zachwycił; warsztaty Teatru Ósmego Dnia i Jonasa Vaitkusa ze studentami PWST pokazały, że porozumienie starych mistrzów z młodymi adeptami jest bardzo żmudne, jeśli w ogóle możliwe. Drastyczny, ostry teatr - za jaki uchodzi off - pokazali Węgrzy; Schilling pewnie by się zresztą oburzył, bo zdarzyło mu się nie przyjąć nagrody za najlepsze przedstawienie alternatywne, właśnie z powodu tego epitetu. Prawdziwym bohaterem festiwalu okazał się teatr młodych dramaturgów, młodych reżyserów i aktorów, teatr współczesnej codzienności i młodej Huty.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2005