Walka o ziemię

W Amazonii wrze: poszukiwacze złota zabili wodza indiańskiego plemienia, by eksplorować jego tereny. Tymczasem prezydent Brazylii otwarcie deklaruje, że chce intensywnie eksploatować puszczę amazońską.

05.08.2019

Czyta się kilka minut

Protest przeciwko polityce prezydenta Bolsonaro, Brazylia, kwiecień 2019 r. / JOEDSON ALVES / PAP
Protest przeciwko polityce prezydenta Bolsonaro, Brazylia, kwiecień 2019 r. / JOEDSON ALVES / PAP

Wódz plemienia Wajãpi został zamordowany przez uzbrojonych poszukiwaczy złota w sobotę 22 lipca (data ma znaczenie). Napastnicy zajęli też indiańską wieś i liczą, że eksploatacja ziemi Indian zapewni im duże zyski.

Do napadu doszło na terenie rezerwatu indiańskiego w stanie Amapá, w północno-wschodniej Brazylii. W promieniu dziesiątków kilometrów nie ma tam nic prócz gęstego lasu. Jeden z Indian nagrał apel do władz federalnych o interwencję. Alarmował, że napastnicy zajmują domy, plądrują zapasy jedzenia i szykują się do przejęcia kolejnych wsi. Ale trzeba było tygodnia, zanim na miejsce dotarły policja federalna i wojsko.

Wiadomość wstrząsnęła Brazylią. Ziemie indiańskie są bowiem pod ochroną. Tereny Wajãpi wydzielono jako rezerwat w 1996 r., a prawo Indian do ich ziemi jest zapisane w konstytucji. Mimo to regularnie dochodzi do starć między rdzenną ludnością i przede wszystkim dużymi firmami – nie tylko w Amapá, lecz w wielu regionach. Np. rok temu Instytut Ochrony Środowiska informował o wycince lasu na terenie należącym do Indian Ituna Itata w stanie Pará.

Autostrada przez dżunglę

Senator z Amapá Randolfe Rodrigues jest wstrząśnięty ostatnimi wydarzeniami, a winą za napaści w regionie obarcza samego prezydenta kraju. Jair Bolsonaro otwarcie popiera bowiem firmy prowadzące kopalnie i pomysł, by ograniczyć indiańskie tereny.

Bolsonaro często wypowiada się przeciw rdzennej ludności Amazonii. Nic dziwnego. Te tereny to żyła złota, a prezydentowi zależy na szybkim rozwoju ekonomicznym. Podobnie jak jego głównemu elektoratowi: rolnikom, którzy wycinają las tropikalny pod hodowlę bydła i uprawę soi. Ale na przeszkodzie stoją im rezerwaty. Rolnicy – i wielcy farmerzy, i ci drobniejsi – skarżą się, że nieliczna grupa Indian „okupuje” nieproporcjonalnie duże terytorium. Np. w Amapá na 600 tys. hektarów mieszka 120 tys. autochtonów.

Jeszcze podczas kampanii prezydenckiej Bolsonaro postulował zniesienie rezerwatów. Teraz poszedł o krok dalej. Zaprosił zagraniczne firmy (szczególnie z USA) do eksploatowania zasobów puszczy amazońskiej. Ale żeby plan się udał, potrzeba infrastruktury. Niedawno prezydent oświadczył, że zajmie się remontem drogi krajowej BR-319 z Manaus do Porto Velho, która częściowo biegnie przez puszczę i indiańskie wioski. Oddana do użytku w 1976 r., w czasie rządów dyktatury wojskowej, droga miała być alternatywą dla transportu rzecznego – i stać się symbolem sukcesu ekonomicznego junty.

Autostrada funkcjonowała jednak tylko do lat 80., dziś jest praktycznie nieuczęszczana, a jedyny sprawny transport, jaki funkcjonuje w tym regionie, odbywa się drogą powietrzną. Rząd twierdzi, że remont odcinka BR-319 w Amazonii jest niezbędny i nie widzi innej drogi – w przenośni i dosłownie – do ekonomicznego rozwoju kraju.

Zielone złoto

Brazylia zajmuje niechlubne pierwsze miejsce na świecie pod względem wycinki lasu. Na czwartym miejscu plasuje się sąsiednia Kolumbia. Narodowy Instytut Badań nad Przestrzenią szacuje, że w czerwcu tego roku wycinka lasu była aż o 88 proc. większa w porównaniu z czerwcem roku ubiegłego. Instytut mówi o 920 km kwadratowych wylesionego terenu w tym roku (to powierzchnia trzy razy większa niż np. Kraków).

Nie trzeba być zapalonym ekologiem, by wiedzieć, że Amazonia odgrywa ważną rolę w globalnym ekosystemie. Roślinność, jaka tam (jeszcze) rośnie, jest unikatowa. Pod względem bioróżnorodności to najbogatszy region Ameryki Łacińskiej. Niestety Amazonia plasuje się w czołówce także pod względem zasobów złota.

Na niedawnej konferencji prasowej Bolsonaro odpierał ataki zagranicznych dziennikarzy, twierdząc, że Amazonia to sprawa Brazylii i jakakolwiek ingerencja z zewnątrz w tej kwestii to podważenie suwerenności kraju (o tym, że głównym beneficjentem kopalin występujących na tych terenach powinny być według niego USA, nie wspomniał). Bolsonaro argumentuje, że przemysł wydobywczy i rolniczy w Amazonii to szansa na tysiące miejsc pracy, a zyski z podatków odczują wszyscy.

Nie wiadomo tylko, czy chodziło mu o wszystkich Brazylijczyków, czy o wszystkich skorumpowanych polityków. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Studiowała nauki polityczne na Universidad de los Andes w Bogocie. W latach 2015-16 pracowała dla Hiszpańskiego Instytutu Nauki CSIC w departamencie antropologii w Barcelonie. Mieszkała w Kolumbii, Meksyku, Peru i Argentynie. Przeprowadzała wywiady m.in. z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 32/2019