W sanatorium pod klepsydrą

Bławut filmując sędziwych aktorów ożywia historię polskiego teatru i kina. Przypomina nam, jak bardzo oni i ich role wrośli w nasze życie.

12.05.2009

Czyta się kilka minut

Dzisiaj być aktorem to wstyd" - mówi w filmie "Jeszcze nie wieczór" Jan Nowicki. Czy wypowiada te słowa o upadku etosu w swoim prywatnym imieniu, czy też ustami odtwarzanej przez siebie postaci? Odpowiedź może być niejednoznaczna. W tym przedziwnym filmie, który w wielu momentach zaciera granice dokumentu i fikcji, krakowski aktor gra poniekąd samego siebie. Podobnie jak Nina Andrycz czy Irena Kwiatkowska wmieszane pomiędzy pensjonariuszy Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Na zewnątrz tlą się jeszcze ostatnie przebłyski złotej jesieni, w środku trwa już powolne odliczanie. Do tego "sanatorium pod klepsydrą" przybywa "Wielki Szu" - niepoprawny bon vivant Jerzy, który postanawia tchnąć życie w zastygły świat. "Same balkoniki, alzheimery i parkinsony!" - mówi z irytacją o starszych kolegach, podszczypując przy okazji dorodną kuchareczkę i obmyślając gorączkowo swój iście szatański plan: wystawienie "Fausta" z udziałem wiekowych pensjonariuszy Skolimowa.

Oglądamy przygotowania do spektaklu, tak naprawdę mając przed oczyma coś znacznie więcej niż film. Z wyjątkiem Szaflarskiej, która ma za sobą wspaniały benefis w niedawnym filmie Doroty Kędzierzawskiej "Pora umierać", większość z występujących u Bławuta nestorów dawno nie miała możliwości zagrania w kinie większej roli. Tu, miękko sfotografowani przez Wojciecha Staronia, świecą pełnym blaskiem - jako artyści i jako ludzie. Ale film "Jeszcze nie wieczór" to także coś więcej niż humanitarny gest, którym twórca chciałby przywrócić do życia przed kamerą zapomniane gwiazdy kina czy sceny. Ten piękny ludzki aspekt oczywiście trudno w filmie zignorować: wszak niektórych aktorów oglądamy na ekranie po raz ostatni. Trudno też oprzeć się wzruszeniu pomieszanemu z zachwytem na widok celebrującej swój występ 92-letniej Andrycz czy tańczącej 97-letniej Kwiatkowskiej. Warto też podkreślić, że połowa zysków z biletów na seansach przedpremierowych ma być przeznaczona właśnie na dom w Skolimowie. Ale Bławutowi udaje się jeszcze jedna niezwykła rzecz: filmując sędziwych aktorów, ożywia historię polskiego teatru i kina, przywołuje jej ikony i postacie drugoplanowe, przypomina nam nie tylko o ich istnieniu, ale i o tym, jak bardzo oni i ich role wrośli w nasze życie.

Beata Tyszkiewicz gra tu postać niby fikcyjną: kapryśną diwę o imieniu Róża, która zamknęła się w przypominającym staroświecki buduar pokoiku - uciekając przed światem? przed czasem? - i nadal odgrywa życiową rolę gwiazdy i zimnej, arystokratycznej femme fatale. Ale któż z nas patrząc na tę postać, dla której życie codzienne stało się przedłużeniem dawnych ról, nie pomyślał, że ma przed sobą nie postać fikcyjną, "napisaną" w scenariuszu, ale niegdysiejszą odtwórczynię Izabeli Łęckiej - albo przynajmniej wypracowany i pielęgnowany do dziś publiczny wizerunek aktorki? To nakładanie się na siebie trzech planów: filmowej opowieści, dokumentalnego autentyzmu i masowej wyobraźni czyni film Bławuta najbardziej intrygującym. Film wznosi się tym samym na kolejne piętro - jako opowieść o fenomenie kina (czy sztuki w ogóle), które ma tę przewagę nad życiem, że potrafi w wielkim stylu wygrywać batalie z czasem.

Wybitny dokumentalista Jacek Bławut ("Nienormalni", "Born Dead", "Szczur w koronie") znakomicie wykorzystuje w fabularnym debiucie swój dotychczasowy warsztat. Mamy możliwość dyskretnego, a zarazem bliskiego podpatrywania bohaterów, wejścia w ich rytm, popatrzenia na gasnący świat ich oczyma. Aktorzy, niezależnie od tego, czy grają, czy po prostu są, mają wielkie zaufanie do kamery. Dlatego pewnie niepotrzebnym naddatkiem wydaje się cała faustowska rama opowieści: oto wystawiając spektakl według Goethego, Jerzy zawiera osobliwy pakt z diabłem. Ten ostatni nawet pojawia się w filmie osobiście pod postacią wielkiego czarnego pudla, który uciekł z teatru w Weimarze (co jest pozostałością pierwotnej wersji scenariusza, który związany był właśnie z tym miejscem). Czworonożny Mefisto okazuje się jednak zbędnym znakiem śmierci, która i tak unosi się nad filmem bez dodatkowych fabularnych zabiegów. Sam Nowicki jest w swojej roli wystarczająco demoniczny, a zarazem cudownie groteskowy. A faustowska wydaje się kondycja wszystkich głównych bohaterów filmu usiłujących poprzez swoją ostatnią rolę na moment zakląć czas. Można odnieść wrażenie, że mistrz kina dokumentalnego, ubarwiając dramat filmowego Jerzego, zbytnio zachłysnął się możliwościami kina fabularnego i najzwyczajniej w świecie przedobrzył. Na siłę dopisany wydaje się freestyle’owy pojedynek o dziewczynę pomiędzy Nowickim a młodym raperem. Trochę zbyt szybko też więzienna publiczność, dla której starzy aktorzy odgrywają w finale sztukę Goethego, zastyga w nabożnym zasłuchaniu, porażona siłą słowa i magią wielkiego aktorstwa. Nawet zagrana przez Sonię Bohosiewicz czarowana przez Jerzego seksowna kuchareczka musi dla porządku nosić faustowskie imię Małgorzata. Ale czepiam się tych szczegółów właściwie z miłości do filmu Bławuta, który raz po raz ociera się o wybitność: balansując pomiędzy tragicznością i humorem, przekraczając wszelkie filmowe konwencje, a przede wszystkim jak żaden polski film - z wdziękiem oswajając starość i śmierć.

JESZCZE NIE WIECZÓR - reż. Jacek Bławut, scen. Jacek Bławut, Jacek Piotr Bławut, Stanisław Józefowicz, zdj. Wojciech Staroń, muz. Tomasz Stroynowski, wyst. Jan Nowicki, Sonia Bohosiewicz, Danuta Szaflarska, Beata Tyszkiewicz, Nina Andrycz, Witold Gruca, Wieńczysław Gliński, Roman Kłosowski, Irena Kwiatkowska, Antoni Pawlicki i inni. Prod. Polska 2008. Dystryb. Fundacja Film Polski. W kinach od 15 maja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2009