W pętli czasu: finał IV sezonu serialu „Detektyw”

To już dekada z serialem, w którym zapętlające się na naszych oczach łamigłówki stają się obsesją poszukiwaczy prawdy. Tym razem „Detektyw” zabiera nas wprost do Tsalal: krainy legendarnych twórców opowieści grozy.

19.02.2024

Czyta się kilka minut

Detektyw Jodie Foster
Jodie Foster jako Elizabeth Danvers w IV sezonie serialu „Detektyw” / HBO Max / Materiały prasowe

Znajome z poprzednich trzech sezonów serialu „Detektyw” bagna Luizjany i pustynie Kalifornii zamieniamy tym razem na czarne niebo mroźnej Alaski. Słońce nad Ennis zaszło 17 grudnia i wzejdzie dopiero po Nowym Roku. Trzeciego dnia nocy polarnej szefowa tamtejszej policji Liz Danvers (w tej roli Jodie Foster) zostaje wezwana na miejsce dziwnego zdarzenia. Ze stacji badawczej Tsalal znikają wszyscy jej pracownicy. 

Sprawa jest o tyle tajemnicza, że pomieszczenia i pokoje wyglądają tak, jakby mężczyźni wyszli dosłownie na chwilę: niedojedzona kanapka, włączony film na DVD, tkwiące wciąż w pralce mokre ciuchy. Danvers w parze z Evangeline Navarro (Kali Reis) rozpoczynają poszukiwania śladów, mając przeczucie, że coś im umyka. Tak to przecież działa: na dobrą historię składa się przede wszystkim to, co twórcom udaje się przed nami zataić. Jak powiedziałby Sherlock Holmes: punkt ciężkości nie spoczywa na śladach pozostawionych na miejscu zbrodni. Przeciwnie.

Przyjrzyjmy się zatem dokładniej czwartemu sezonowi „Detektywa”, napisanemu tym razem nie przez legendarnego scenarzystę Nicholasa Pizzolatto, a meksykańską reżyserkę Issę López. Czego tu nie widzimy i nie słyszymy?

Przystanek Alaska

W serialu nie pada na przykład imię inuickiej bogini mórz Sedny, a to wokół związanych z nią legend w dużej mierze budowana jest intryga sezonu. Sedna, według wierzeń rdzennych mieszkańców tamtejszych terenów, miała być żoną polarnego psa, a następnie – króla mew, który ostatecznie okazał się nie najlepszym kandydatem na partnera. Gdy tylko bogini poskarżyła się ojcu na swojego męża, ten unieszkodliwił sprawcę przemocy, a córkę postanowił zabrać do siebie.

Podczas ich drogi do domu mewy – pragnąc pomścić króla – starały się wywrócić łódź uciekinierów. W rozszalałej burzy ojciec (niezbyt chwalebnie, zważywszy na cel całej wyprawy) postanowił w akcie samoobrony wyrzucić Sednę za burtę. Gdy ta złapała się kurczowo łodzi, ojciec po prostu odciął jej palce. Poraniona Sedna (w walce z o życie straci także oko) przyrzeka sobie zemstę. Pewnej nocy wpuszcza do namiotu ojca psy, a te odgryzają mu kończyny. W szczelinie, która rozwiera się w ziemi, ostatecznie przepadają wszyscy: ojciec, bogini Sedna oraz zwierzęta.

Dla tych, którzy mają za sobą już pierwsze odcinki „Detektywa”, postać dziewczyny bez palców, stworzeń pozbawionych oka, utraty kończyn czy też akty niespodziewanego znikania pod lodem nie będą całkiem obce. Tym, którzy dopiero będą serial oglądać, polecam mieć inuicką legendę o kobiecej krzywdzie w pamięci.

Skądinąd to oczywiście nie pierwszy raz, gdy popkultura zajmuje się rozliczeniem z przemocą wobec rdzennych mieszkanek Stanów Zjednoczonych, szczególnie tych zamieszkujących ziemie oddalone od Wschodniego Wybrzeża. W podobny sposób historiami zaginięć zajęli się niedawno m.in. twórcy serialu „Alaska Daily”, w którym trafiająca niejako „za karę” do Anchorage nowojorska gwiazda dziennikarstwa (w tej roli Hilary Swank) dostaje do rozwiązania właśnie tego typu sprawę. Podobnie jak Danvers, towarzyszy jej rdzenna mieszkanka miasteczka.

Lodowy sfinks

Scena zbrodni oferuje zwykle wiele tropów. Jest zbiorem pozbawionych sensu elementów, nietworzących na pierwszy rzut oka żadnej reguły. To detektyw swoją obecnością wzbudza w nas wiarę, że wszystkie drobiazgi nabiorą właściwego znaczenia. Detektyw jest w takim porządku rzeczywistym twórcą historii, tym, który – składając rozrzucone punkty w linię – pozwala nam jak po sznurku dotrzeć do początku opowieści. Prawda, która ma się odsłonić, jest zatem zawsze elementem pewnej gry – nieprzypadkowo duża część akcji tego sezonu rozgrywać się będzie właśnie na hokejowym boisku, niczym na scenie. 

Nieprzypadkowo także López wybiera na miejsce zaginięcia badaczy stację o nazwie Tsalal – legendarną dla starych opowieści grozy przestrzeń. Po raz pierwszy Tsalal pojawia się w „Relacji Arthura Gordona Pyma z Nantucket” Edgara Alana Poego. Skutą lodem wyspę o tej samej nazwie, na której „łatwo stracić życie lub doznać pomieszania zmysłów”, znajdziemy również w prozie innego klasyka literatury grozy H.P. Lovecrafta, w powieści pt. „W górach szaleństwa”. Tsalal nieobce było także Juliuszowi Verne’owi, wystarczy zajrzeć do jego „Sfinksa lodowego”. Z kolei samo słowo tsalal, jak miał wyjaśniać klasyk nurtu weird fiction Thomas Ligotti, wywodzi się prawdopodobnie z języka hebrajskiego, w którym oznacza „ciemnienie”. Nic dziwnego, że w ciemnościach rozgrywa się akcja tego sezonu „Detektywa”. Tsalal to zagadkowa, niezrozumiała siła niosąca mrok.

W głąb czasu i ciemności

Ważny dla łamigłówki wymyślonej przez twórczynię tego sezonu wydaje się również motyw pętli – począwszy od przypominającego spiralę tatuażu, który staje się dla policjantek wskazówką, przez zapętlenie piosenki Beatlesów w pierwszym odcinku, powracające wydarzenia z przeszłości, które prześladują obie kobiety, aż po fabularną pętlę, którą 1 odcinek tworzy z ostatnim. Także o czasie mówi się tutaj jak o spłaszczonym kole, w którym wszyscy – jak pod lodem – jesteśmy uwięzieni.

Jest jeszcze szersza pętla – składająca się z ról Jodie Foster. Z grającym w 1 sezonie detektywa Rusta Cohla Matthew McConaugheyem Foster spotkała się już w połowie lat 90. na planie filmu „Kontakt” Roberta Zemeckisa. Aktorka wcieliła się tam w rolę Ellie, astrofizyczki poszukującej, a właściwie – nasłuchującej śladów na istnienie życia poza naszą planetą. Wyłączona z codzienności, oddzielona od informacyjnego szumu Ellie, w środku pustyni zanurzała się w nasłuchiwaniu kosmosu jak w medytacji. Towarzyszący jej były pastor Palmer (McConaughey) nie potrzebował niczego usłyszeć – on wierzył. W „Detektywie” szum, przez który próbuje się aż do prawdy przedrzeć Liz, symbolizują burze śnieżne przechodzące nad Ennis. Ale jak w takich warunkach dostrzec jakiekolwiek znaki i wsłuchać się w szepty?

Danvers powtarzałaby w swoim stylu: „zadaj właściwe pytanie”. No, chyba że to pytanie, na które akurat nie ma odpowiedzi.

Filmy i seriale, kino polskie i zagraniczne. Nowości na VOD poleca co tydzień Anita Piotrowska, krytyczka filmowa „Tygodnika”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Od 2018 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, dziennikarka i redaktorka Działu Kultury, wydawczyni strony TygodnikPowszechny.pl. W 2019 r. nominowana do nagrody Polskiej Izby Książki za najciekawszą prezentację książek i czytania w mediach drukowanych. Od… więcej