W miasteczku mówili

W Sudetach policja zatrzymała dwanaście osób o ciemnej karnacji. Wydawało się, że to uchodźcy. Byli turystami z Malty.

20.09.2015

Czyta się kilka minut

Zdzisiek Jankowiak stoi pod sklepem i pije z kolegami piwo. W Janowicach Wielkich mieszka od lat 60. Jego rodzinę wysiedlili tu z pobliskiej Miedzianki. To miejscowość, która zniknęła z mapy Polski. Dosłownie. Zapadała się dom po domu, drzewo po drzewie. Wszystkiemu winien uran, który zaczęto tu wydobywać zaraz po wojnie. Potem złoża się skończyły i wszystko popadło w ruinę. Mieszkańców wysiedlono do Zabobrza w Jeleniej Górze. Jankowiakowie trafili do Janowic, bo ojciec nie miał nóg, a mieszkanie w Jeleniej nie miało windy. O Miedziance pisały kiedyś wszystkie media w Polsce. No bo jak nagle miasteczko może po prostu zniknąć? Dziś piszą za to o Janowicach. – Słyszałam wczoraj informację w radio – mówi jedna z mieszkanek. – To ponoć byli imigranci. Ale ja nic nie wiem.

15 września mieszkaniec Janowic Wielkich, leżących u podnóża Rudaw Janowickich (zachodniego pasma Sudetów), zauważył busa pełnego ludzi o ciemniejszej karnacji. Zadzwonił na policję i powiedział, że po okolicy krążą Syryjczycy. Policjanci przyjechali natychmiast. – Widzieliśmy tego busa – mówi mężczyzna, którego zaczepiamy na ulicy. – Wzbudzał zainteresowanie.

Idę w stronę urzędu gminy. Po drodze mijam zakład kamieniarski. Na trawniku kamienna Nike bez głowy. Obok na bramie kamienne gnomy, mające odstraszać niechcianych gości.
W końcu policja busa namierzyła. – Dwa dni latał tutaj helikopter – mówią janowiczanie. – Nisko, tuż nad miastem. Jakby czegoś szukali.

– Pasażerowie busa zostali przewiezieni do nas – mówi Edyta Bagrowiska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. – Sprawdziliśmy, skąd pochodzą. Okazało się, że są turystami z Malty. Przylecieli na lotnisko we Wrocławiu i zamieszkali w hotelu w Jeleniej Górze. Wynajęli busa u miejscowego przedsiębiorcy i zwiedzali okolicę.

Czy wyglądali jak imigranci? – Nie – odpowiada policjantka. – Mieli ciemniejszą niż my skórę, ale byli ubrani normalnie i zachowywali się normalnie. To było 12 osób – rodzin z dziećmi.

– Myśmy myśleli, że to Cyganie – mówią janowiczanie.

A w Janowicach nie wszyscy Cyganów lubią. W książce Filipa Springera o Miedziance, miasteczku, które zniknęło, można przeczytać, dlaczego.

„– Całe miasteczko wykończyli Cyganie. Sprowadziła ich Siutowa. I oni tutaj rządzili. Przez dobre kilka lat.

– Sami wszystkie domy wykończyli?

– Sami, dom po domu, zajmowali pustostany i rujnowali.

– Ilu ich było?

– Przyjechały ze dwie rodziny, mieszkali najpierw w pałacu, ale oni się szybko rozmnażali i po roku połowę mieszkańców Miedzianki to Cyganie stanowili, aż się Polacy zaczęli buntować, bo oni całe miasteczko do ruiny doprowadzili.

– Były z nimi problemy?

– W kościele, tym, co go już nie ma, na ołtarzu katolickim konie zarzynali! Stary Mirga wprowadzał konia do środka, walił go taką wielką pałką w łeb, podrzynał mu gardło i koń się wykrwawiał (...).

– Widział to pan?

– Nie, ale wszyscy w miasteczku mówili”.

Gdy Miedzianka padała, o Zdziśku Jankowiaku też pisały media. Opowiada o tym do dzisiaj. To było wtedy, gdy zapadła się ściana kościoła, który przed wojną był ewangelicki. Przyjechało wojsko, ogrodziło teren i kościół wysadzili. Wtedy nastoletni Zdzisiek postanowił z kolegami zabrać kulę z kościelnej wieży. Pomyśleli, że będą w niej skarby. Jeszcze kurz z gruzowiska nie opadł, a już szli z nią do lasu. Znaleźli trochę monet i poniemieckie dokumenty. Nawet nie zdążyli ich przejrzeć, gdy milicja wyrosła nad ich głowami. Potem gazety opisywały Zdziśka jako młodego chuligana z Miedzianki. To były czasy!

Zdzisiek Maltańczyków też widział. Jak zwiedzali miasteczko. Po prostu chodzili i patrzyli. Co komu szkodzili? Rozmawia chętnie, bo wie, że znowu napiszą o nim w gazecie. Ale nie wie, kto zadzwonił na policję. – Jakiś głupek – wzrusza ramionami. Nie podoba mu się to, co się stało. – Śmieją się z nas – mówi.

– Reagujemy na takie sygnały błyskawicznie po incydencie w Szklarskiej Porębie, gdzie faktycznie pojawiła się nyska z Syryjczykami i Afgańczykami – mówi Edyta Bagrowiska.

Co o zdarzeniu myślą lokalne władze? – Nie możemy tego skomentować – mówi trochę zawstydzony sekretarz gminy Miłosz Kamiński. – My nie przeszkadzamy turystom.

Są tacy, co na Miedziance umieli zarobić. Z unijnej kasy postawiono browar „Miedzianka”, połączony ze sklepem i hotelem. Zdzisiek piwa z niego nie pije. Mieszkańców na „Rudawskie” nie stać. Wybierają promocję za 1,99 zł. – Piwa to się tu pije więcej niż wody – mówi ekspedientka ze sklepu w Janowicach Wielkich. Klienci właśnie przynieśli do zwrotu 80 pustych butelek. Stoimy przy centralnej ulicy Karola Świerczewskiego. Tego Świerczewskiego. Obok puste budynki, zrujnowany dworzec. Cień miasta, które się zapadło, chyba leży gdzieś w tle. A przecież wokoło jest jak w bajce. Nawet turyści z Malty przyjeżdżają. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2015