W korkociągu

Przyszła kobieta, która potrzebuje pomocy na święta. Który to już raz? Jestem trochę wściekły, a raczej bezsilny. Panie, co byś jej powiedział?

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Piątek

Wpadka: zaspałem na Mszę świętą. Pół nocy bolały mnie nogi. To przez ministrantów i sąsiedniego proboszcza, który wyciągnął mnie na piłkę nożną. Brak kondycji... Żegnajcie proszone kolacje.

Szybkie przygotowanie do szkoły - na szczęście, mam na późną godzinę.

W niektórych klasach nauczanie jest po ludzku porażką. Gdzie leży przyczyna? Myślę, że po każdej ze stron: program jest nieprzystosowany do współczesnych realiów, uczniowie, których to nie interesuje i traktują katechezę jako możliwość dokształcenia z innych przedmiotów, wypalający się katecheta, wpisanie katechezy w system szkolny.

Klęczę w kaplicy - rodzę kazanie na pasterkę. Będzie o nadziei, jako że Benedykt XVI wydał encyklikę, bardzo ładną zresztą.

Boże, co chcesz, abym powiedział do ludzi, którzy przyjdą?

Po południu spowiedź w wiosce, pomoc innym księżom, którzy później przyjadą do nas. Lubię po wszystkim posiedzieć z nimi i normalnie porozmawiać. Wieczorem film u kolegi księdza, z którym pędzę żywot wikariusza: troszkę się odstresuję, a jutro kolejne wyzwania.

Sobota

Sprzątanie pokoju przed świętami; coś trzeba z tym fantem zrobić. Dobrze, że mam pomoc, dlatego zajmuję się przygotowaniem materiałów na spotkanie kręgu biblijnego. Cieszę się, że kilka rodzin zapaleńców spotyka się raz w miesiącu, aby porozmawiać na temat określonej perykopy. Będzie o Janie Chrzcicielu.

Przygotowuję materiały na parafialną stronę internetową. Świetnie, że ona jest, funkcjonuje i są osoby, które o to dbają. Wpadłem na pomysł, że będę tam zamieszczał artykuły dla osób przygotowujących się do bierzmowania i dla klas pierwszych szkół średnich. Może coś przeczytają?

Spowiedź po południu - pomoc przedświąteczna. Przyjeżdża ksiądz kolega. Nie bardzo mu idzie z proboszczem. Zresztą temat proboszcz-wikarzy to temat rzeka.

Młodzież przychodzi ćwiczyć kolędy. Będzie je śpiewać przed pasterką. Trochę z nią siedzę, a wieczorem jadę się wyparzyć i popływać: coś dla "brata ciała" trzeba zrobić.

A tam niespodzianka. Jeden z towarzyszy pyta: "Pan jest księdzem?". "Tak, jestem. A jak mnie pan poznał?". "A tak mi jakoś pasowało..."

Niedziela

Na szczęście, nie mam pierwszej Mszy i mogę kilka minut dłużej pochwalić Pana przez sen. Zaczynają się rekolekcje. Kaznodzieja ładnie mówi. Zapada mi w pamięć zdanie: "Jaki jest cel twojego życia?".

Po południu krąg biblijny, a wieczorem spotkanie organizacyjne z młodzieżą. Przygotowujemy zabawę sylwestrową. Ma być połączona z krótkim skupieniem.

Wieczorem wreszcie mogę oddać się mojemu nałogowi: czytaniu. Meczę "Człowieka i religię" s. Józefy Zdybickiej, a także "Traktat o łuskaniu fasoli" Wiesława Myśliwskiego.

Poniedziałek

Msza święta i wyjazd: z panią z parafialnego koła "Caritas" jedziemy złożyć życzenia naszym ofiarodawcom. Co roku w czerwcu organizujemy festyn. Bez pomocy, sponsorów i życzliwości ludzkiej nie dałoby rady, trzeba im podziękować.

Po południu "walka" z kazaniem - ktoś co chwilę przeszkadza. Przyszła pani, która potrzebuje pomocy na święta. Zawsze przychodzi. Który to już raz? Jestem trochę wściekły na nią, a raczej bezsilny. Nie potrafię jej pomóc tak, aby samodzielnie zaczęła zarabiać pieniądze. A po Nowym Roku przyjdzie znowu.

W Polce trwa spór o in vitro - słucham doniesień w radiu i czytam prasę. Nie wiem do końca, co o tym myśleć. Wiem, jaka jest nauka Kościoła, ale i dramat rodzin, które nie mogą mieć własnych dzieci. Myślę, że to tylko początek problemu. Nieustanne pytania o antykoncepcję, komunia osób rozwiedzionych, komórki macierzyste, funkcjonowanie Kościoła i Nowa Ewangelizacja, odchodzenie ludzi z Kościoła to sprawy, z którymi trzeba się zmierzyć - i nie wystarczy tu wydanie odgórnego dokumentu.

Po południu spowiedź, wieczorem jestem na nauce dla młodzieży. Powoli kończy się dzień. Oglądam teledysk "I Wish it Would Rain Down" Phila Collinsa. Świetny. Moje postanowienie noworoczne: uczę się angielskiego.

Kompleta: Panie, przyjmij ducha mego.

Wtorek

Już mam dość wyjazdowych spowiedzi. Jestem zmęczony tym przedświątecznym korkociągiem. Co mnie cieszy, to wieczorem spotkanie z przyjaciółmi. Będzie świetnie.

Jestem w redakcji lokalnej gazety - składam życzenia i przy okazji obrywam za wszystkich księży. Trudno się nie zgodzić z niektórymi racjami. Lubię tam chodzić. Myślę, że dystans między księdzem i człowiekiem świeckim jest zbyt duży. To chyba stąd biorą się oskarżenia nas o instytualizację Kościoła, bezduszność i nieustanne wołanie o pieniądze...

Idę do firmy reklamowej. W tym roku wpadłem (tzn. Duch Święty i ja) na pomysł zrobienia banneru "reklamującego" święta i powieszenia go na ulicy, ot tak, w mieście. Może da do myślenia, że święta to nie tylko zakupy i prezenty. Ciekawe, jak wyjdzie.

Piszę kazanie. Idzie opornie. Panie, co powiedziałbyś tym z redakcji, kobiecie, która była wczoraj, młodzieży, która nie słucha na katechezie? A tym, co przyjdą tylko okazjonalnie na pasterkę?

Wieczorne spotkanie: dobrze mieć ludzi, z którymi można sobie tak zwyczajnie porozmawiać...

Środa

Spowiedź, ludzi niesamowicie dużo. Idę do szkoły. Już wyczuwalna świąteczna atmosfera. Dyrekcja prosi, abym coś powiedział na wigilii dla nauczycieli, a wiadomo: Bogu i dyrekcji się nie odmawia. Z młodymi rozmawiam o Kościele, Jego Założycielu. Chcę ich zafascynować tym, co w Kościele najpiękniejsze: Jezusem, Słowem Bożym i sakramentami.

Przeglądam Wiadomości KAI, a tam przytoczona wypowiedź biskupa niemieckiego o potrzebie rewizji nauczania Kościoła nt. antykoncepcji, związków rozwiedzionych. Ciekawe.

Po południu spowiedź w parafii, wieczorem Msza dla młodzieży. Jeszcze mnie czeka przygotowanie nabożeństwa dla uczniów. Samorząd szkolny napisał pismo, że chce mieć coś takiego przed świętami. Ciekawa inicjatywa, da Bóg, że i z tego coś dobrego wyjdzie. Północ mnie zastaje na nogach. Jeszcze tylko liturgia godzin. Nie dam rady całej odmówić.

Czwartek

Msza święta. Uwielbiam stać przy ołtarzu i sprawować Eucharystię. To coś niesamowitego podnosić hostię i mówić: "To jest ciało moje".

Czytam wiadomości w internecie. Znowu o ojcu Rydzyku i księdzu Jankowskim. Wstyd. Kiedy to się wreszcie skończy? Czy nie można tego jakoś ukrócić?

Nabożeństwo dobrze wypadło. Młodzież dopisała, a kilka osób się wyspowiadało. Cieszę się, że przyszli i szczerze się spowiadali. Jest w nich dużo dobrego.

Po południu wigilia dla nauczycieli. Niestety, z kolegą księdzem jesteśmy tylko chwilę, gdyż mamy jeszcze wyjazd, aby pomóc w sakramencie pojednania.

Wieczorem jadę do mojej babci z komunią świętą. Mieszka niedaleko. To dla mnie święta kobieta. Od trzech miesięcy leży w łóżku. Bardzo cierpi, przeżywa to, że nie może chodzić, że ktoś koło niej musi być, ale zaraz dodaje, że wszystko trzeba znieść i za wszystko Bogu dziękuje. Dla mnie jest Wielka.

Ks. Rafał Swatek (ur. 1978) jest wikarym w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Oławie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2008