Unia nie ma planu

Wielu ludzi w Europie i w Polsce zastanawiało się w minionych dniach, czy za chwilę "coś" się zacznie. Wyczuwało się nie tylko zrozumiały lęk, ale też (rzadko formułowane wprost) przekonanie, że lepiej się za bardzo nie angażować; że, oczywiście, Rosjanie to gangsterzy, że jesteśmy po stronie Gruzji, ale...

19.08.2008

Czyta się kilka minut

Widać, jak szybko Polska stała się częścią Zachodniej Europy. Jak szybko polskie społeczeństwo upodobniło się do tamtejszych: jest pacyfistyczne, przyzwyczaiło się do poziomu życia, do świętego spokoju i w gruncie rzeczy w większości (co widać w sondażach) niechętne jest zajmowaniu tak zaangażowanej postawy praktycznej solidarności, jaką przyjął prezydent Lech Kaczyński w Tbilisi.

Choć w krytycznym momencie rząd i prezydent powinni ustalić wspólne stanowisko, obie strony kontynuują swój spór. Tyle że rząd Tuska czyni to zręczniej - rozpoznając stan ducha Polaków, zdaje się mówić: "śmierć frajerom, liczy się realpolitik". Frajerem miałby być prezydent, który chce obudzić kraje Unii, nawet jeśli niektóre jego pomysły (np. sojuszu Polski, krajów bałtyckich i Ukrainy) budzą wątpliwości. A realpolitykami - rząd Tuska. Tak też prezentuje się opinii publicznej parafowanie umowy o tarczy antyrakietowej [patrz komentarz Olafa Osicy obok - red.]. Mimo że rząd nie osiągnął tego, co chciał: "Patrioty" mają być tylko wypożyczone, pomoc dla polskiej armii niewielka itd.

Tymczasem merytorycznie Kaczyński miał rację, gdy nazwał po imieniu to, co działo się w Gruzji. Nawet Amerykanie dopiero z opóźnieniem pojęli wagę wydarzeń i zamiarów Rosjan: że zlikwidowanie gruzińskiej obecności w Osetii i Abchazji (nie tylko politycznej i wojskowej, lecz także ludzkiej, przez ostateczne wygnanie gruzińskiej ludności tych regionów) było tylko jednym z ich celów. Pozostałe to unicestwienie potencjału militarnego Gruzji, zablokowanie gruzińskich aspiracji do NATO i UE, obalenie ekipy Saakaszwilego. A także udzielenie lekcji innym krajom postsowieckim, które prowadzą prozachodnią politykę - zwłaszcza Ukrainie i Azerbejdżanowi. Rosjanie zatrzymali czołgi dopiero, gdy stwierdzili, że cele te zrealizowali. Poza usunięciem Saakaszwilego. Nad tym będą pracować. Mają czas.

Dziś ostre reakcje USA są spóźnione, ale przynajmniej są. A Unia? Ona przyglądała się bezradnie rosyjskim bombowcom nad Gori, a potem demolowaniu części Gruzji. Prezydent Francji, którego plan miał przynieść pokój, poniewczasie zrozumiał, że namówił prezydenta Gruzji do podpisania porozumienia, które nie zapobiegło czystkom etnicznym, a które Rosjanie mogą interpretować jako przyzwolenie dla okupacji. Kanclerz Niemiec obiecała Gruzinom, że będą w NATO. Byłaby to deklaracja przełomowa, gdyby nie dwa słowa: "pewnego dnia".

Owszem, kraje starej Unii - politycy, analitycy, media i obywatele - przeżyli coś, co nazwano "odczarowaniem Rosji". Ale nie przełożyło się to na żaden plan działania. Unia nie ma dziś polityki wobec Rosji.

Tymczasem polityczna gra o Gruzję, a także o Ukrainę, dopiero się zaczyna. Rosyjska polityka faktów dokonanych będzie testem dla USA i UE. Można myśleć o Saakaszwilim, co się chce - ale w tym momencie nie ma to znaczenia. Jego przetrwanie jest częścią tego testu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2008