Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Głośna muzyka, tańce, okrzyki radości mieszające się ze łzami. Ludzie zebrani na centralnym placu Chersonia wymachują niebiesko-żółtymi flagami, obwiązują się nimi lub po prostu trzymają w rękach. Emocje buzują wśród zebranych. Kierowcy trąbią. Grupa młodych ludzi tańczy do elektronicznej muzyki puszczanej z samochodu.
Każdy pojawiający się żołnierz wzbudza aplauz tłumu. Skandują: „Dziękujemy!” i „ZSU”, czyli Zbrojne Siły Ukrainy. Jedna kobieta mówi do drugiej: „Chyba nigdy się tak nie cieszyłam na widok policjanta”. Wojskowe samochody niemal oblepiają ludzie, chcący przybić piątki, a także wyrazić swoją wdzięczność każdej osobie w mundurze. Do żołnierzy co rusz ktoś podchodzi i pyta, czy może się przytulić. Objęcia są długie i szczere. „Tak długo na was czekaliśmy” – powtarzają kolejne osoby.
16-letnia Oksana opatulona flagą biegnie z koleżanką, 17-letnią Anną, przytulić się do policjantów, którzy właśnie przyjechali do Chersonia. Miasto, w którym do 24 lutego mieszkało 290 tys. osób, znajdowało się pod okupacją przez ponad osiem miesięcy. 11 listopada rosyjskie wojska opuściły miasto, a wkrótce pojawili się w nim pierwsi ukraińscy żołnierze. Nastolatki cały ten czas spędziły w Chersoniu.
– Przez cały ten czas, jak byli tu okupanci, praktycznie nie wychodziliśmy na ulice, bo nieprzyjemnie było znajdować się obok takich ludzi, a teraz są tu nasze wojska, więc możemy wychodzić pełni szczęścia – mówi Anna.
Opuściła dom około trzynastej po tym, jak jej brat powiedział, że na ulicach są ukraińskie flagi i pójdzie krzyczeć „Chwała Ukrainie!”. Postanowiła dołączyć, by okazać swoje wsparcie dla kraju. Z ulic rzeczywiście zniknęły trzykolorowe rosyjskie flagi, a zamiast nich pojawiły się niebiesko-żółte.
Anna miała flagę przez cały czas powieszoną na ścianie w pokoju.
– Jak Rosjanie przyszli do mojego domu i zapytali o nią, powiedziałam im, że jestem patriotką swojego kraju, tak, jak oni są patriotami swojego – przyznaje. Rosjanie mieli przyjąć tę odpowiedź milczeniem i opuścić jej dom.
Oksana twierdzi, że została oskarżona przez okupacyjne władze o naprowadzanie ukraińskiej artylerii. Opowiada, jak została zabrana z domu, zamknięta w budynku, gdzie stacjonowali Rosjanie, o tym jak razili ją prądem. Wypuścili ją po ponad dobie, bo nie znaleźli żadnych potwierdzeń swoich oskarżeń. Także inni mieszkańcy mówią o tym, że doznawali przemocy fizycznej ze strony Rosjan.
Na placu stoją także 65-letnia Olha i 72-letnia Hałyna. Kobiety, jak reszta tłumu, są uradowane.
– Mamy nadzieję, że zwycięstwo przyszło już na zawsze – mówi Olha.
– I oby oni nigdy już nie wrócili – dodaje Hałyna.
– By ludzie mogli się obejmować, mówić sobie miłe słowa i opowiadać tylko o radosnych wieściach – kontynuuje Olha.
Długo bała się wyjść na ulice. Nie wierzyła, że rzeczywiście Rosjanie zniknęli. Niedługo po tym, jak się odważyła przyjechał do niej krewny, który służy w armii. Nie mogła uwierzyć, że widzi go na własne oczy.
– On był w Kijowie, a teraz nas wyzwala. Nie mieściło mi się to w głowie – mówi Olha.
Jewhen i Julia stoją na placu obok siebie. Oboje mają 39 lat. We dwoje płaczą, nie są w stanie powstrzymać łez. Jewhen opowiada, jak któregoś razu Rosjanie wyrzucili go z samochodu, przyłożyli pistolet do głowy i kazali oddać dokumenty. Julia zalewała się łzami i błagała, by nic mu nie robili. Udało się wyprosić. W maju mieli już dość ciągłych kontroli i ograniczeń, próbowali wyjechać z miasta, ale nie udało im się wydostać. Postanowili, że zostaną, bo wierzyli, że Ukraina wreszcie wróci. Doczekali się.
ATAK NA UKRAINĘ | KORESPONDENCJE, ZDJĘCIA, ANALIZY | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>
TRWA ZBIÓRKA „TYGODNIKA” DLA UKRAIŃSKICH OBROŃCÓW. ZOBACZ, JAK MOŻESZ POMÓC>>>