Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdaje się, że to Tymoszenko i jej rząd biorą na siebie ciężar rozliczenia się ze starym systemem i oligarchami, odrzucając ich pokojowe propozycje: odejdą z polityki w zamian za zostawienie ich w spokoju. Równocześnie bowiem służba bezpieczeństwa wszczyna śledztwo w sprawie inwigilowania polityków dawnej opozycji, w tym Tymoszenko i Juszczenki.
O ile o słuszności rewizji prywatyzacji kombinatu Kriworiżstali przekonani byli wszyscy, o tyle tym razem argumentowano, że zapowiedź pani premier przypomina bolszewicką nacjonalizację i odstraszy potencjalnych inwestorów. Zapowiedź rewizji tak wielkiej liczby prywatyzacji faktycznie brzmi rewolucyjnie. Można się obawiać, że ukraiński wymiar sprawiedliwości nie jest gotowy, by wykonać to zadanie sprawnie i bez uchybień. W rzeczywistości jednak - biorąc pod uwagę ukraińskie prawo - cofniętych zostanie może kilkaset prywatyzacji, przy których kupujący nie wypełnili zobowiązań. Krok Tymoszenko przypominać będzie zatem bardziej egzekucję prawa niż dziką nacjonalizację.
Ukraińska rewolucja nie zwalnia tempa także w polityce międzynarodowej. Tu rozgrywającym jest z kolei prezydent. Juszczenko nie tylko szybko oddala kraj od Kremla, ale przede wszystkim utrzymuje konsekwentny kurs na Unię Europejską i chce rozpocząć rozmowy w sprawie członkostwa w 2007 r. Niestety, na takie tempo Unia zdaje się nieprzygotowana. Obiecuje wprawdzie Kijowowi wsparcie, ale unika konkretów co do perspektyw członkostwa. Oczywiście, Ukraina w Unii to melodia przyszłości. Jednak unijnym politykom brak wyobraźni i w tym wypadku nie potrafią tego ukryć. Temat Ukrainy ich irytuje i de facto woleliby, by dalej pozostawała ona w sferze wpływów Rosji.