Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chodzi o to, aby uniknąć drugiej Syrii – powtarzają dyplomaci z Europy i północnej Afryki, którzy w ostatnich dniach próbują zapobiec eskalacji libijskiej wojny. Jednak nawet zakończone apelem o rozejm rozmowy prezydentów Recepa Tayyipa Erdoğana i Władimira Putina – ich kraje popierają przeciwne strony tego konfliktu – nie odniosły skutku. Mimo sankcji do Libii trafia zaawansowana technologicznie broń, w tym chińskie systemy przeciwlotnicze i rosyjskie pociski przeciwczołgowe. A obecność żołnierzy tureckich – pierwsza ich grupa dotarła tu w minionym tygodniu – skomplikuje i przedłuży walki.
Z Tobruku na Trypolis
Konflikt trwa w Libii w gruncie rzeczy od 2011 r. – od powstania przeciw Kaddafiemu, ekscentrycznemu despocie, który rządził cztery dekady. Kaddafi zginął, a powstanie przerodziło się w bój o kontrolę nad krajem. Od 2014 r. funkcjonują tu dwa rządy. Na czele oficjalnego, uznawanego przez ONZ, stoi Fajiz as-Sarradż. Próbuje zdobyć poparcie lokalnych milicji i ośrodków władzy, ale z mizernym efektem – dziś kontroluje on niewielkie terytorium w okolicy stołecznego Trypolisu.
W Tobruku, położonym tysiąc kilometrów na wschód (i także na wybrzeżu), działa rząd konkurencyjny. To w jego imieniu od kwietnia 2019 r. ofensywę prowadzi 76-letni Chalifa Haftar – charyzmatyczny generał, kiedyś towarzysz broni Kaddafiego, który zyskał popularność po przepędzeniu dżihadystów z Bengazi, drugiego co do wielkości miasta kraju. Haftar ma poparcie Rosji i grup zbrojnych na pustynnym południu; wielu Libijczyków, zmęczonych wojną i chaosem, widzi w nim przyszłego przywódcę.
Czytaj także: Ostatnia bitwa marszałka - Wojciech Jagielski o Chalifie Haftarze
Podległa Haftarowi Libijska Armia Narodowa w ciągu roku 2019 zdobyła duże terytoria – jednak dopiero uzyskanie kontroli nad Syrtą (w środkowej części wybrzeża), gdzie 6 stycznia Haftar przekonał obrońców do przejścia na jego stronę, zaalarmowało zagranicę. Teraz na drodze Haftara do Trypolisu stoi już tylko jedno duże miasto: Misurata (która w 2011 r. wytrzymała wielomiesięczne oblężenie przez siły Kaddafiego).
Wojna nie tylko Libijczyków
Właśnie w Misuracie mieli wylądować pierwsi żołnierze tureccy. Mają wspierać, głównie w planowaniu i logistyce, armię podległą rządowi w Trypolisie.
Ale decyzja Erdoğana (którą zapowiadał już na początku grudnia) to także część regionalnej rozgrywki i być może początek jeszcze jednej wojny zastępczej. Wojny – podobnie jak w Syrii – toczonej przez graczy z zewnątrz. Rywalami Turków są tutaj popierające Haftara Egipt, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska – ale także Rosja, którą zachodnie wywiady podejrzewają o utrzymywanie w Libii misji wojskowo-szkoleniowej i żołnierzy-najemników z tzw. Grupy Wagnera.
Sytuację komplikują podziały w Unii Europejskiej: Włochy, zainteresowane powstrzymaniem migrantów z Afryki Subsaharyjskiej, rozwijają współpracę z Trypolisem, podczas gdy Francja, prowadząca własną operację wojskową na Sahelu, udzielała już dyskretnie wsparcia Haftarowi (m.in. prowadząc naloty na walczące z nim oddziały z Czadu).
Dla rządu w Trypolisie Erdoğan awansuje do roli najważniejszego sojusznika. Od zaangażowania Turcji mogą zależeć jego losy. A także dalszy ruch uchodźców i migrantów przekraczających Morze Śródziemne, na co z obawą patrzą unijni politycy. ©℗