Trzylatek na YouTubie. Dziecięce gwiazdy internetu mają dość

Rodzice najpopularniejszych polskich kidfluencerów zrobili z nich stałe źródło dochodów. Łamią nie tylko ich prawo do prywatności, ale również Kodeks pracy.

03.08.2023

Czyta się kilka minut

 / KASIA KOZAKIEWICZ DLA „TP"
/ KASIA KOZAKIEWICZ DLA „TP"

Trwa to już ze cztery lata i pierwszy raz wyszła taka sytuacja. Żartowali, jak to nieraz żartujemy. (...) W pewnym momencie syn po prostu przekroczył granicę. Widocznie widzowie tego oczekiwali” – mówiła mediom babcia 7-letniego chłopca, którego rodzice zarabiali, prowadząc na TikToku transmisje z domu w Dąbrowie Górniczej. W marcu ojciec „zażartował”, podduszając dziecko, więc sąd umieścił je w rodzinie zastępczej, a prokuratura postawiła rodzicom zarzut znęcania się i zakazała publikacji treści w mediach społecznościowych.

Dorosłych, którzy upubliczniają w internecie wizerunek swoich dzieci i zarabiają na sprzedawaniu ich prywatności, jest coraz więcej. Nie robią tego zazwyczaj w tak drastyczny sposób jak w Dąbrowie, jednak często łamią prawo, nawet gdy odbiorcami są dzieci.

House tour

„Ja jestem taki mały, a takie mam filmiki! Zaplasam na mój kanał »Siema, tu Malcel«” – wykrzykuje 3-letni Marcel, podskakując obok wiszącego nad jego łóżkiem srebrnego przycisku „YouTube”. Siostra chłopca wyjaśnia widzom, że jej brat to „chyba pierwszy trzylatek w Polsce, który zdobył 100 tys. subskrypcji”, a właśnie za takie wyniki YT przyznaje swe wyróżnienia w postaci przycisków. Dziś Marcel ma 7 lat, a jego ­kanał – 436 tys. subskrypcji. Jego siostra, 13-letnia Lena, która występuje na kanale „Hejka tu Lenka” od 6. roku życia, jest najpopularniejszym dzieckiem na polskim YouTubie – ma 1,45 mln stałych widzów i złoty przycisk za milion subskrypcji.

Oba kanały prowadzone są przez rodziców rodzeństwa, Dorotę i Mariusza Pachuców – gdyż konto na YT mogą mieć osoby od 16. roku życia (na Face­booku, Instagramie i TikToku od 13. roku) – i stanowią dla nich źródło dochodu. Kilka miesięcy po opublikowaniu pierwszego filmu Pachuc zarejestrował firmę Hejka tu Lenka z siedzibą w domu rodziny, który na ­Google Street View zamazano, ale jest pokazywany w mediach społecznościowych. Scena z podskakującym trzylatkiem pochodzi z opublikowanego na kanale Leny wideo pt. „Co dostałam na święta i house tour”, a dziewczynka pokazuje widzom cały swój dom – z zewnątrz i od środka. W innym filmie prezentuje własny pokój, zaglądając do wszystkich szafek i szuflad (oprócz jednej: na bieliznę).

Jednym z popularniejszych filmów (4,6 mln wyświetleń) jest nagranie pasowania na ucznia w szkole, która również pojawia się często na kanale Leny. Obok materiałów dokumentujących życie dzieci, reklamowych unboxingów (otwierania zabawek) czy challenge’ów (internetowych wyzwań) na kanale tym publikowane są też filmy reżyserowane, oparte na scenariuszach, w których dzieci, ich rodzice oraz inne osoby wcielają się w różne role. Nagrania są publikowane regularnie, co najmniej raz w tygodniu.

Dyrektorka szkoły odmówiła rozmowy z „Tygodnikiem”, ponieważ Pachucowie się na to nie zgodzili, a pytania (m.in. o zezwolenie inspektora pracy na pracę Leny, warunki udostępniania jej rodzicom przestrzeni szkoły czy zgody opiekunów prawnych innych uczniów na ­upublicznianie ich wizerunków) są ­według niej „zbyt stronnicze”. ­Wypowiedzi odmówiła też agencja influencer marketingu LifeTube, która współpracuje z Pachucami i na swojej stronie zapewnia, że kanał ich córki „idealnie nadaje się dla klientów z branży skupionej na najmłodszej grupie odbiorców”.

Lena reklamuje jednak nie tylko produkty dla dzieci (w tym serię artykułów szkolnych z własną podobizną), ale też m.in. lustra do makijażu czy wypożyczalnię aut sportowych. Jej rodzice sprzedają także odzież, gadżety, książki, a nawet towarzystwo swoich dzieci, które w tym roku po raz drugi będą stanowić atrakcję na siedmiodniowym obozie Lenka ­Challenge Camp.

Ostatni przytulas

Za 2449 zł dzieci w wieku 7-15 lat mogą spędzić trochę czasu ze swoją idolką. Jak widać na relacjach z zeszłorocznego obozu, tego czasu nie ma zbyt dużo, bo Lenka jest jedna, a dzieci – prawie setka w kilku grupach. Dziewczynka musi wszystkich przytulić, zrobić sobie z nimi selfie, rozdać autografy, bawić się kilka razy (z każdą grupą osobno) w te same gry.

„Najsmutniejszy czas na całym obozie – ostatni przytulas, ostatni raz mogliśmy się przytulić do rodzinki Lenki i do niej, no i praktycznie większość osób płakała” – wspomina na YouTubie uczestniczka tego obozu, której rodzice również prowadzą (znacznie mniej popularny) dziecięcy kanał wideo.

Myślę o tym, jak czuła się Lena, przytulając kilkadziesiąt osób, których rodzice wykupili możliwość kontaktu z nią? Jak odnajdował się w tym wszystkim Marcel, też uważany za idola? Czy dzieci miały ochotę na tyle bliskich spotkań z obcymi ludźmi? Czy mogły odmówić?

Rodzice Leny i Marcela nie zgodzili się na rozmowę z „Tygodnikiem”. Z kolei organizator obozu, firma MyMusic, nie odpowiedział na moje pytanie, czy inspektor pracy wydał zezwolenie na zatrudnienie dzieci.

– Zgodnie z Kodeksem pracy dzieci poniżej lat 16 mogą wykonywać pracę lub inne zajęcia zarobkowe wyłącznie na rzecz podmiotu prowadzącego działalność kulturalną, artystyczną, sportową lub reklamową, z tym że nie może to być praca stała – mówi Juliusz Głuski-Schimmer, rzecznik Głównego Inspektoratu Pracy. – Świadczenie pracy odbywa się na podstawie zgody przedstawiciela ustawowego dziecka i zezwolenia właściwego inspektora pracy. Rodzaj pracy nie może zagrażać życiu, zdrowiu i rozwojowi psycho­fizycznemu dziecka ani kolidować z jego obowiązkami szkolnymi. Za tym, że praca nie jest sprzeczna z powyższymi założeniami, przemawiają opinie i zgody, które trzeba dołączyć do wniosku kierowanego do inspektora.

Oprócz zgody rodziców do takiego wniosku należy dołączyć opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej, orzeczenie lekarza i opinię dyrektora szkoły, jeśli dziecko podlega obowiązkowi szkolnemu. Firma Hejka tu Lenka Mariusza Pachuca nie wnioskowała o wydanie zezwolenia na pracę dzieci, o czym poinformował mnie Okręgowy Inspektorat Pracy w Katowicach, na terenie którego zarejestrowana jest firma. Rodzice Leny i Marcela łamią nie tylko polskie prawo, ale też zasady YouTube’a, zgodnie z którymi osoby publikujące treści z udziałem dzieci muszą chronić ich prywatność i przestrzegać przepisów dotyczących zatrudniania dzieci.

Być jak Lenka

„Wszystko się zaczęło, jak miałam 6 lat. Oglądałam sobie wtedy filmiki Hejki tu Lenki i bardzo mi się one podobały, i też chciałam tak nagrywać – mówiła bohaterka kanału „Zaczarowany świat Sary”, gdy miała 8 lat. – Całymi miesiącami namawiałam rodziców, żeby założyli mi kanał, a oni za żadne skarby nie chcieli się zgodzić, więc ja kradłam tacie telefon i się nagrywałam. Gdy taty telefon był całkowicie zapchany moimi filmikami, tata się nade mną zlitował i w tajemnicy przed mamą założył mi kanał. Strasznie się bałam reakcji mamy, ale jak zobaczyła mój pierwszy filmik, to się zgodziła na kolejne”.


ZAPŁAĆ I WYGRAJ

KRZYSZTOF STORY: W klasyfikacjach chorób pojawiają się już „zaburzenia związane z grami”. A te są projektowane tak, byśmy grali jak najdłużej i wydali jak najwięcej. Zwłaszcza na smartfonie.


To jednak rodzice Sary, Andrzej i Julia Żyraccy, tworzą „jej” kanał, od początku nagrywając również jej młodszego brata Wiktora, który jako dwulatek raczej ich na to nie namawiał. Zarejestrowali firmę Sarka Media, zgłosili znak towarowy „Zaczarowany świat Sary”, mają sklep internetowy z odzieżą i akcesoriami, wydali dwie książki i magazyn dla dzieci. Dotychczas opublikowali prawie 350 filmów, z reguły fabularnych i reklamowych. Na przykład odcinek „24H na fotelu! #118 Sara – challenge po polsku” – z pozoru wpisujący się w trend „wyzwań” – to reklama fotela, o którym wówczas 8-letnia dziewczynka mówi: „to najlepszy fotel dla gamerów na świecie. (...) Gdy kupicie ten fotel, nie będziecie potrzebować żadnych innych mebli”.

Podobnie jak na kanale „Hejka tu Lenka”, fikcja i reklama przeplata się tu z rzeczywistością i prywatnością dzieci, których codzienność jest nie tylko upubliczniana i monetyzowana, ale również fabularyzowana. Ich domy regularnie przemieniają się w plan filmowy, a całe rodziny uczą się swoich ról i grają same siebie w fikcyjnych sytuacjach.

– Środowisko, w którym fikcja miesza się z realnością, niekoniecznie będzie korzystne dla rozwoju dziecka – mówi psycholożka Marta Wojtas, koordynatorka Poradni Dziecko w Sieci Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. – Dom zmieniający się co kilka dni regularnie w plan filmowy może obniżać poczucie bezpieczeństwa dziecka oraz wpływać na jego rozumienie świata i siebie. Trudno określić poziom szkodliwości takiego zjawiska, ale jeśli dziecko we własnym domu nie może być sobą, lecz regularnie musi odgrywać jakąś fikcyjną wersję siebie, w jego głowie mogą pojawić się wątpliwości, które jego „ja” jest prawdziwe. Poza tym to ciężka praca (nagranie krótkiego filmu może trwać nawet dwa dni), na którą dziecko nie zawsze ma siłę i ochotę.

Poza domem nie jest lepiej. Kidfluencerzy to gwiazdy, na widok których inne dzieci piszczą, co trudno uznać za dobre relacje z rówieśnikami. Pod koniec filmu ukazującego pierwsze spotkanie z fanami 9-letnia wówczas Sara mówi: „Jeśli chcecie następne spotkanie, to wciśnijcie 50 tysięcy łapek w górę pod tym filmikiem”. Dziś dziewczynka ma 12 lat, a „jej” kanał – ponad milion subskrybentów. Połowa jej życia i prawie całe życie jej brata ­związane są z grą na YouTubie (notabene zarabiającym krocie na emisji takich filmów).

– Myślę, że to jest niedobre zarówno dla dzieci, które występują na takich kanałach, jak i dla dzieci, które je oglądają – dodaje Wojtas. – Młodym widzom wydaje się, że to świetna zabawa, i też chcą być youtuberami i influencerami. Nie rozumieją, dlaczego rodzice i regulaminy serwisów społecznościowych w określonym wieku im tego zabraniają.

Pytam rodziców Sary m.in. o zezwolenie inspektora pracy na pracę dzieci i o konsekwencje ich popularności oraz regularnej gry aktorskiej w domowej przestrzeni. Odmawiają odpowiedzi. Sprawdzam więc w Okręgowym Inspektoracie Pracy w Katowicach, czy wydano zezwolenie na pracę Sary i Wiktora w firmie Sarka Media, i dowiaduję się, że nawet nie złożono takiego wniosku.

Kupa we włosach

„Zużyłyście strasznie dużo papieru ­toaletowego. Została nam ostatnia rolka i ja wam teraz powiem, jak ją będziemy dzielić. Więc tak, dziewczyny: na »dwójeczkę« dwa kawałki, na »jedyneczkę« jeden kawałek” – mówi do swoich córek, wówczas 11-leniej Hani i 9-letniej Amelki, Magdalena Kordaszewska, w filmie pt. „Czy Mama zwariowała? – #pandaChallenge” na kanale „Zabawkowicz”. Również ten ma charakter fabularny i reklamowy, a został nagrany w domu rodziny.

Kanał istnieje od 2014 r. i początkowo występowała na nim sama Kordaszewska, redaktorka naczelna serwisu zabawkowicz.pl. Od 2018 r. towarzyszą jej dzieci – najpierw córki, a syn Kacper (na jednym z filmów jest cały w kupie, która brudzi ręce obu jego sióstr i włosy jednej z nich) od urodzenia w 2019 r. Dziś Hania ma 14 lat, Amelka – 12, Kacper – 4, a kanał subskrybuje milion osób. W najnowszym odcinku serii „Siostra kontra Siostra” (rekordowy wyświetlono niemal 8 mln razy) widzowie oceniają świąteczne dekoracje pokojów dziewcząt. Wygrywa Hania (18 471 głosów), w nagrodę przez tydzień może robić, co chce. Do Amelki (17 582 głosy) matka mówi: „Tak to bywa. Następnym razem, mam nadzieję, że ty, Amelka, wygrasz, i też się będziesz cieszyć takim sukcesem”. Z reguły jednak zwycięża Hania, zapewne dlatego, że – jak zauważyła Amelka – jest starsza.

Jak na innych dziecięcych kanałach na YT, również tu popularne są rozmaite challenge’e, niekiedy polegające na zmuszaniu dzieci do jedzenia ohydnych produktów (np. „Pyszne vs Ochydne śniadanie do szkoły”, pisownia oryginalna). W wyniku najnowszego wyzwania („Challenge, który zmieni wszystko”) Amelka musiała wbrew swojej woli obciąć włosy, które zapuszczała. Wizyta u fryzjera została nagrana, a na koniec odcinka matka pyta widzów: „A wy co myślicie o naszych challenge’ach? Jeśli wam się podobały, piszcie w komentarzach, być może nagramy taki kolejny odcinek”.

Zadaję Kordaszewskiej takie same pytania jak Żyrackim, ale mimo próśb nie otrzymuję nawet odmowy odpowiedzi. O zezwolenie na pracę dzieci w firmie Kordaszewskiej Young Mind (będącej właścicielem serwisu zabawkowicz.pl) pytam więc Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Dowiaduję się, że nie wpłynął żaden wniosek w tej sprawie, i dalej patrzę na to, co Kordaszewska robi publicznie swoim dzieciom. Oglądam room toury po pokojach jej córek, widzę, jak odkrywa pościel na ich łóżkach, żeby zareklamować materace. W filmie, w którym reklamuje elementy wyposażenia pokoju wówczas 11-letniej Hani, każe jej dziękować widzom za telewizor – nagrodę w ocenianym przez internautów challenge’u (też będącym reklamą).

„Lubimy nagrywać, ale mamy czasem dość. Ale to też może być ten natłok zadań, które teraz mamy, w szkole itd.” – stwierdziła ostatnio Hania w odcinku „Q&A – Odpowiadamy na 85 pytań widzów”, również stanowiącym reklamę. Amelka natomiast przyznała, że nagrywanie jest czasochłonne, trwa dzień, dwa (plus montaż, którym zajmują się dorośli, i wymyślanie scenariusza, którym zajmują się wszyscy). Dłuższe, z reguły kilkunastominutowe filmy publikowane są na YT raz w tygodniu. Do tego dochodzą niespełna minutowe tzw. shortsy. W jednym z nich, 12-sekundowym filmie „Piątek po szkole”, matka grozi Amelce pasem. To zapewne „żart”.

Dobro dziecka

Nie było żartem wyznanie wówczas 7-letniej Michaliny, bohaterki kanału „Misia i ja”, która w filmie ukazującym ­challenge z rozbijaniem surowych jajek na głowie wyznała, że była bita przez matkę. Dziś dziewczynka ma prawie 13 lat, a „jej” kanał – niemal 800 tys. subskrypcji. Rodzice prowadzą go, od kiedy dziewczynka skończyła 6 lat. Półtora roku później założyli firmę Marek Długi Kanał Misia i Ja. Najpopularniejszy film (19 mln wyświetleń) to reklama lalki, ukazująca 7-latkę na basenie. Kolejny (8 mln, też reklama) pokazuje ją w wannie.

Rodzice odmówili rozmowy z „Tygodnikiem”. Okręgowy Inspektorat Pracy w Katowicach informuje, że nie wnioskowali o wydanie zezwolenia na pracę Michaliny.

Za zatrudnienie dziecka bez zgody inspektora pracy grozi kara grzywny od tysiąca do 30 tys. zł. Za przekształcanie dziecka w pozbawioną prywatności maszynkę do zarabiania pieniędzy nie ma osobnego paragrafu, ale sprawa rodziny z Dąbrowy Górniczej to nie jedyny przypadek, gdy dorośli wbrew swojej woli musieli zrezygnować z upubliczniania prywatności dzieci.

W 2015 r. sąd rodzinny w Poznaniu zakazał rodzicom, którzy transmitowali w internecie codzienność rodziny, rozpowszechniania wizerunków dzieci (choć to nie był tzw. patostreaming, jak w Dąbrowie Górniczej). Podobne wyroki zapadły też w 2017 r. w Opolu, a w tym roku – w Będzinie i Warszawie. W 2021 r. sąd w Krakowie zobowiązał rodziców m.in. do podjęcia terapii i zaprzestania angażowania dziecka w ich działalność w internecie. Rodzice tego nie zrobili, więc sąd umieścił dziecko w pieczy zastępczej i wszczął sprawę o pozbawienie ich władzy rodzicielskiej. Według Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego władza rodzicielska powinna być „wykonywana tak, jak tego wymaga dobro dziecka i interes społeczny”, a nie – biznes rodziców. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Inicjatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”, specjalizuje się w tematyce praw dziecka. Doktor nauk humanistycznych w dyscyplinie nauki o kulturze i religii. Doktorat o udziale dzieci w programach reality show obroniony w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2023