Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ruch to o tyle zasadny, że mimo ostatniego spadku w sondażach John Kerry wciąż ma szanse na objęcie prezydentury jedynego supermocarstwa świata. Jeśliby zaś Kerry faktycznie został rezydentem Białego Domu, to, niezależnie od tego, w jakim stopniu będzie musiał utrzymywać zaangażowanie swego kraju w Iraku, nie powinien zbyt blisko - jeśli nie wyłącznie - kojarzyć Polski ze swoim niedawnym rywalem.
Przy okazji Aleksander Kwaśniewski mógł pozyskać sobie sympatię tych, którzy uważają, że polska polityka wobec USA była ostatnio zbyt układna. Dotyczy to zwłaszcza - i jest to “pieczeń" druga - wojennych sojuszy: rzecz ma wymiar tak międzynarodowy, zważywszy choćby na napięcie między niektórymi europejskimi krytykami stylu uprawiania polityki przez administrację Busha, jak i wewnętrzny. Wszak także w Polsce rośnie grono sceptyków.
Chodzi wreszcie o “pieczeń" trzecią, sprawę dużo bardziej prozaiczną: kwestię wymogów wizowych USA wobec obywateli RP. Prezydent Kwaśniewski oczywiście doskonale wie - i skądinąd uczciwie tego nie tai - że szanse na ich zniesienie są żadne, a prasowe wywiady nie są ku temu odpowiednią drogą. Problem jednak podnosi, licząc pewnie na sympatię zwolenników tezy, że w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi więcej można zyskać przybieraniem hardych min. Inna sprawa, że słowa w polityce zawsze mają jakiś skutek - choćby w postaci rozbudzania złudnych nadziei.