Trzy pieczenie prezydenta

Głośny już w kraju wywiad prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego dla International Herald Tribune jest modelowym przykładem, jak na jednym ogniu upiec nawet nie dwie, lecz trzy pieczenie. Krytyka polityki zagranicznej ekipy George'a W. Busha w jednym z najbardziej wpływowych światowych dzienników służyć zapewne miała pozbyciu się przez Kwaśniewskiego (oraz Polskę) gęby nawet już nie najwierniejszego, co bałwochwalczego, sojusznika Republikanów, a zwłaszcza ich poczynań w Iraku (rozmowę pewnie nie przez przypadek obszernie omówił też kojarzony ze środowiskami liberalnymi, a więc i Partią Demokratyczną, New York Times).

12.09.2004

Czyta się kilka minut

Ruch to o tyle zasadny, że mimo ostatniego spadku w sondażach John Kerry wciąż ma szanse na objęcie prezydentury jedynego supermocarstwa świata. Jeśliby zaś Kerry faktycznie został rezydentem Białego Domu, to, niezależnie od tego, w jakim stopniu będzie musiał utrzymywać zaangażowanie swego kraju w Iraku, nie powinien zbyt blisko - jeśli nie wyłącznie - kojarzyć Polski ze swoim niedawnym rywalem.

Przy okazji Aleksander Kwaśniewski mógł pozyskać sobie sympatię tych, którzy uważają, że polska polityka wobec USA była ostatnio zbyt układna. Dotyczy to zwłaszcza - i jest to “pieczeń" druga - wojennych sojuszy: rzecz ma wymiar tak międzynarodowy, zważywszy choćby na napięcie między niektórymi europejskimi krytykami stylu uprawiania polityki przez administrację Busha, jak i wewnętrzny. Wszak także w Polsce rośnie grono sceptyków.

Chodzi wreszcie o “pieczeń" trzecią, sprawę dużo bardziej prozaiczną: kwestię wymogów wizowych USA wobec obywateli RP. Prezydent Kwaśniewski oczywiście doskonale wie - i skądinąd uczciwie tego nie tai - że szanse na ich zniesienie są żadne, a prasowe wywiady nie są ku temu odpowiednią drogą. Problem jednak podnosi, licząc pewnie na sympatię zwolenników tezy, że w stosunkach ze Stanami Zjednoczonymi więcej można zyskać przybieraniem hardych min. Inna sprawa, że słowa w polityce zawsze mają jakiś skutek - choćby w postaci rozbudzania złudnych nadziei.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2004