Trzecia fala ateizmu

Ateiści twierdzą, że w przeciwieństwie do ludzi wiary nie boją się konfrontacji z rzeczywistością. Są świadomi, że dano im tylko jedno życie, więc powinni je przeżyć jak najlepiej.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Od oświeceniowych racjonalistów, XIX-wiecznych pozytywistów i marksistów oraz ich kontynuatorów nie odróżniają ich jakieś zasadniczo nowe filozoficzne argumenty. A jednak publicystów, myślicieli i naukowców, którym liczne wymierzone w religię wystąpienia i publikacje przyniosły w ostatnich latach medialną sławę, określa się niekiedy reprezentantami tzw. trzeciej fali ateizmu. Christopher Hitchens przytacza w swojej książce "God Is Not Great: How Religion Poisons Everything" znany od starożytności pogląd, że religie są tworzone przez ludzi. Jednocześnie odpiera zarzuty o brak oryginalności, powiadając, że powtarza jedynie racje, które od wieków przekonywały ludzi posługujących się rozumem.

Może zatem za wyróżnik powinno się uznać przywoływanie argumentów z dziedziny genetyki czy neurologii? Niektórzy ateiści powołują się na eksperymenty dowodzące, że istnieje fragment DNA odpowiedzialny za uczucia religijne, lub że można owe uczucia wytworzyć, pobudzając odpowiednie ośrodki nerwowe. Inni, jak choćby Sam Harris, autor głośnych książek "End of Faith" i "Letter to a Christian Nation", podkreślają demagogiczny charakter takich uzasadnień. Ich zdaniem równie dobrze można dowieść, że ludzie są skazani na religię. Skoro istnieje gen religii, jak wytłumaczyć sekularyzację i samo istnienie ateistów?

Wydaje się zatem, że nowych ateistów wyróżnia przede wszystkim kontekst, w jakim przyszło im głosić swoje poglądy. Ów kontekst wyznaczają zamachy w Londynie i Madrycie, tragedia 11 września i narastający lęk przed fundamentalizmem religijnym. Uprawnione wydaje się twierdzenie, że trzecia fala ateizmu zrodziła się w cieniu WTC jako reakcja na zderzenie cywilizacji zdefiniowane w kategoriach transcendentalnych, wymykających się rozumowemu ujęciu. Można odnieść wrażenie, że dla autorów w rodzaju Hitchensa, Harrisa czy Richarda Dawkinsa jedyne prawdziwie nierozwiązywalne konflikty to te, które mają źródło w wierzeniach religijnych, bowiem tylko one dotyczą rzeczywistości pozaracjonalnej.

Czy nowi ateiści promują zatem nową ideologię, która na dalszy plan spycha konflikty o podłożu ekonomicznym czy kulturowym, optymistycznie uznając je za możliwe do rozstrzygnięcia na płaszczyźnie racjonalnej dyskusji? Czy swoim czytelnikom proponują, podobnie jak religijni fanatycy, skrajnie uproszczony obraz rzeczywistości?

Moraliści bez Boga

Nowi ateiści, podobnie jak ich poprzednicy, nieuchronnie napotykają zarzuty o podważanie moralnych fundamentów życia społecznego. Religia zapewnia poczucie przynależności, uczy odpowiedzialności za bliźnich, zaszczepia wrażliwość na ludzką krzywdę. Dawkins i Harris odpowiadają: czy potrzebujemy złych powodów, by być dobrymi?

Michel Onfray, francuski filozof, bywalec programów publicystycznych i autor bestsellerowego "Traktatu ateologicznego", odwrócił w jednym z wywiadów słynną formułę Dostojewskiego. Jeśli Bóg istnieje, wszystko jest dozwolone - powiedział, by po chwili zacytować równie słynne zdanie Simona de Monforta wygłoszone podczas krucjaty przeciwko albigensom: "Zabijajcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich". Dla Onfraya i innych nowych ateistów myślenie w tych kategoriach jest nieuchronną konsekwencją przyjęcia założenia, że żyje się dla innego świata, zaś ziemskie życie jest zaledwie fazą przejściową. Między logiką Monforta a myśleniem Bin Ladena nie ma zasadniczej różnicy.

Zasadniczą cechą rozumowania w kategoriach religijnych jest według Harrisa zdolność do dokonania rozdziału pomiędzy rzeczywistością doświadczaną, poddającą się racjonalnemu rozumowaniu, a sferą wiary, której owa rzeczywistość zostaje podporządkowana.

W efekcie świetnie wykształcony fizyk może zastosować swą wiedzę do wysadzenia budynku pełnego ludzi uznanych za niewiernych. Harris nazywa tę sytuację partycjonowaniem umysłu przez religię, ale w gruncie rzeczy chodzi tu właśnie o odwróconą formułę Dostojewskiego.

Czy nowi ateiści sprowadzają zatem wszystkie religie do ich skrajnie fanatycznej postaci radykalnie przeciwstawiającej doczesność wieczności? Oznaczałoby to uznanie wszystkich wierzeń religijnych za jakąś formę gnozy. Co z religią w wydaniu umiarkowanym, która doczesność uznaje nie za dopust, lecz za dar Boży? Przedstawiciele trzeciej fali ateizmu replikują odwiecznym pytaniem: unde malum? Sam Harris pisze w "Manifeście ateistycznym", że fanatycy mają przynajmniej na tyle odwagi, aby wyciągnąć ostateczne konsekwencje ze swoich błędnych wierzeń i powiązać przyczynę ze skutkiem. Katastrofy naturalne i choroby są znakiem bożego gniewu, karą za grzechy. Jakkolwiek absurdalne i niezgodne z rozumem mogłoby się wydawać podobne tłumaczenie, dostarcza jednak jakichś powodów, powiada Harris. Tymczasem ci, którzy wierzą w sposób umiarkowany, unikają odpowiedzi na pytanie o możliwość zła w świecie, traktując wiarę w Boga niczym kozetkę psychoanalityka, źródło pocieszenia i oparcie w trudnych chwilach.

Ateiści podkreślają, że w przeciwieństwie zarówno do umiarkowanych, jak i fanatycznych ludzi wiary, nie boją się konfrontacji z rzeczywistością. Przeciwnie - to w niej upatrują szansy na zbudowanie twardych moralnych podstaw. Onfray powiada, że ateista świadom jest faktu, że dano mu tylko jedno życie, więc powinien przeżyć je jak najlepiej. Relacje z innymi nie są dla niego środkiem do pozaziemskich celów - są celem samym w sobie. Jak pisze Hitchens: "jest przynajmniej możliwe, że jeśli ludzie zaakceptują fakt skończoności życia pełnego trudów, będą się do siebie odnosić lepiej, a nie gorzej".

Daniel Dennett, filozof zajmujący się umysłem i ateista proponujący zastąpić to określenie słowem "bright" (bystry, światły - termin wymyślono, aby nadać niewierzącym pozytywną konotację, analogicznie do sposobu, w jaki homoseksualiści posłużyli się słowem "gay"), postanowił poprzeć osobistym przykładem przekonanie o skuteczności etyki pozbawionej Boga. W tekście opisującym problemy z sercem i skomplikowaną, zakończoną sukcesem operację podkreśla, że zawdzięcza swój powrót do życia ludzkiej dobroci i profesjonalizmowi lekarzy, a nie Bogu i modlitwom. Twierdzi, że nie potępia swoich wierzących przyjaciół za modły wznoszone w jego intencji, lecz wolałby, żeby poświęcili czas i energię na coś bardziej pożytecznego. Zaznacza, że w sytuacji ostatecznej nie dokonała się w nim żadna przemiana w rodzaju tej, jaka stała się udziałem logika Alfreda Ayera. Podnosząc się ze szpitalnego łóżka, zawołał nie "dzięki Bogu!", lecz "dzięki dobroci!".

Tym, którzy chcieliby zakrzyknąć, że modlitwy jeszcze nikomu nie zaszkodziły, nowi ateiści odpowiedzą krytyką zakładu Pascala. Według Dawkinsa i Harrisa rozumowanie, wedle którego wybierając wiarę w Boga, nic nie tracimy, możemy zaś zyskać życie wieczne, jest błędne z dwóch przyczyn. Przede wszystkim wiary nie można dowolnie wybrać. Jeśli opowiadamy się za nią ze względów pragmatycznych, oznacza to, że zastępujemy autentyczne duchowe przeżycie ordynarną hipokryzją. Po drugie, nieprawdą jest, jakoby opowiedzenie się za wiarą nie mogło nikomu przynieść żadnej szkody. Wierzenia religijne są przyczyną prześladowań i wojen.

Harris wylicza: "Gdy destrukcyjna technologia szerzy się w świecie z efektywnością właściwą dla XXI w., jaki jest społeczny koszt wiary milionów muzułmanów w metafizykę męczennictwa? Któż chciałby policzyć koszta głębokich religijnych różnic, którym szyici i sunnici dają dziś wyraz w Iraku za pomocą samochodów-pułapek i narzędzi władzy? Jakie są dalekosiężne efekty wiary żydowskich osadników w to, iż Stwórca obiecał im skrawek pustyni w rejonie Morza Śródziemnego? Jakie są psychologiczne koszty narzucenia przez chrześcijaństwo ostatnim siedemdziesięciu pokoleniom lęku przed seksualnością?". Rachunek wydaje się słony. Oponenci "nowych ateistów" argumentują jednak, że podobną listę przewinień da się sporządzić również dla ich adwersarzy.

Rozum fanatyczny

Wśród licznych zarzutów pod adresem Dawkinsa jednym z najczęściej powtarzanych było oskarżenie o fanatyzm. Wyrażali je zarówno ci, którzy zgadzali się z zasadniczą tezą biologa, ale nie mogli przystać na jego histeryczny, ich zdaniem, ton, jak i osoby odmiennych poglądów.

Dawkins broni się zdecydowanie przed stwierdzeniami, że uznając każdy przejaw religii za zarzewie fanatyzmu, sam wyruszył na swoistą ateistyczną krucjatę. Odpowiadając na wątpliwości czytelników, pisał: "Proszę nie mylić pasji z fundamentalizmem. Pasja za pasję, czytający literalnie Ewangelię chrześcijanin i ja możemy być ze sobą zestawieni. Nie jesteśmy jednak fundamentalistami w tym samym stopniu. Prawdziwy naukowiec, jakkolwiek pełna pasji byłaby jego »wiara«, na przykład w ewolucję, dokładnie wie, co może sprawić, by zmienił zdanie: dowód. Tymczasem fundamentalista wie, że nic nie zmieni jego zdania".

Nowi ateiści przyznają, że są niezwykle zaangażowani na rzecz swoich poglądów. Przyznają, że ich wystąpienia są często pełne emocji, także wówczas, gdy dyskutują w swoim gronie. Utrzymują jednak, że od ludzi wiary odróżnia ich poleganie na rozumie, co umożliwia im, jak napisał Christopher Hitchens, "rozstrzygnięcie sporów za pomocą argumentów i dowodów, a nie wzajemnej ekskomuniki".

Krytycy ateistów przytaczają jednak liczne przykłady z historii XX wieku, kiedy to religia padała ofiarą prześladowań równie okrutnych jak te, o które jest obwiniana. Choć postulat posługiwania się rozumną argumentacją i dowodami jest godny pochwały, to państwa starające się wyrugować religię z życia swych obywateli całkowicie go ignorowały. W efekcie kampanie na rzecz rozumu przynosiły żniwo równie krwawe, co krucjaty w obronie wiary.

Sam Harris odpowiada na te zarzuty w "Manifeście ateistycznym". "Choć prawdą jest, że reżimy Hitlera, Stalina, Mao i Pol Pota były w różnym stopniu areligijne, to nie były szczególnie racjonalne. (...) Auschwitz, Gułag i pola śmierci nie są przykładami na to, co dzieje się z ludźmi, gdy stają się zbyt krytyczni wobec nieuprawnionych wierzeń; przeciwnie, te okropieństwa świadczą o niebezpieczeństwie braku odpowiednio krytycznego myślenia wobec określonych świeckich ideologii". Tym, co zwalcza ateista, nie jest zatem zdaniem Harrisa wyłącznie religia, lecz dogmat w każdej postaci - również świeckiej. W tym ujęciu wiara w Boga byłaby niebezpieczna nie tyle sama w sobie, lecz dlatego, że jest szczególnie podatna na nieracjonalne, dogmatyczne myślenie.

Pozostaje pytanie, czy ateizm w nowym wydaniu jest odpowiednio krytyczny wobec określonych świeckich ideologii. Nowi ateiści często posługują się przykładami zamachów terrorystycznych dokonywanych w imię Allaha, aby dowieść zgubnej roli odgrywanej przez religię.

Utożsamiają tym samym niemal automatycznie religię z ruchami politycznymi, biorąc niejako słowa zamachowców za dobrą monetę. Tymczasem autorzy tak odmienni, jak Norman Podhoretz i Mahmood Mamdani, którzy podczas debaty o wojnie w Iraku zajęliby zapewne całkowicie przeciwne stanowiska, podkreślają z całą siłą różnicę między religią a jej politycznym zastosowaniem. Dla nich "polityczny islam" to świecka ideologia, robiąca wprawdzie użytek z religijnych symboli, lecz dążąca do osiągnięcia całkowicie ziemskich celów.

Nowi ateiści dostrzegają hipokryzję w zakładzie Pascala, ale nie potrafią jej dostrzec w przemowach Osamy bin Ladena.

Paweł Marczewski (ur. 1982) jest historykiem idei i socjologiem, doktorantem w Instytucie Socjologii UW. Należy do redakcji "Przeglądu Politycznego".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, historyk idei, publicysta. Szef działu Obywatele w forumIdei Fundacji im. Stefana Batorego, zajmuje się ruchami i organizacjami społecznymi oraz zagadnieniami sprawiedliwości społecznej. Należy do zespołu redakcyjnego „Przeglądu Politycznego”. Stale… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2008