Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ostatnio upomnieli się o nią sąsiedzi litewscy: "zapomnieliście o nas", stwierdził jeden z organów prasowych po obchodach na Westerplatte, wskazując, że kiedy piętnowany był pakt z 23 sierpnia 1939 r., nikt z mówców nie przypomniał, iż w jego wyniku nie tylko Polska straciła Kresy, ale zagarnięte zostały trzy państwa nadbałtyckie. Inny przykład. Jeden z dziennikarzy omawiających uroczystości 1 września samotnie żałował, iż w żadnym z podsumowań II wojny światowej nie zmieściły się mogiły sześciuset tysięcy poległych na ziemiach polskich w walce z okupantem niemieckim żołnierzy Związku Sowieckiego. Fakt: nie wspomnieliśmy o jednych i o drugich. Janka Ochojska w ogromnie ważnej rozmowie telewizyjnej o obliczu i obustronnym dramacie dzisiejszych konfliktów wojennych przypomniała nam - właśnie teraz, w dniach krakowskich modlitw o pokój z przedstawicielami religii świata - że w samej Afryce jest dziś dwadzieścia kilka takich konfliktów. Teraz kto tam jedzie pomóc? Kto o tym pisze i mówi?
To są takie rozrzucone, bolesne paciorki pamięci lekceważonej, marnowanej, uznanej za zbyteczną. Jeszcze dwa przypomnę, dotyczące dawniejszych lat. Jeden z listu czytelniczki "Tygodnika", która w maju próbowała upomnieć się o czterdziestą rocznicę bolesnej i niewyjaśnionej śmierci Jerzego Zawieyskiego. Ani my w "TP", ani jego dawny KIK warszawski nie zatroszczyliśmy się bodaj o klepsydrę. A drugą zdumiewającą wiadomość wyczytałam w świetnej książce o Hannie Malewskiej, napisanej przez Annę Głąb, doktorantkę KUL. Malewska, nasz filar duchowy, przez cały czas wojenny pracowała jako kierowniczka komórki szyfrów zagranicznych przy Komendzie ZWZ (potem AK). Otóż okazuje się, że jej przyjaciele Znakowi, jak pisze autorka, "dowiedzieli się o tym wiele lat po jej śmierci". A to znaczy, że nie dbaliśmy o pamięć, tak jak należało. Po prostu nie dbaliśmy. Żal i wstyd.