Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Do dzisiaj znam pokaźną liczbę książek, które zaistniały w mojej świadomości tylko jako grzbiety, oglądane z perspektywy dziecka: las różnobarwnych pasków, perspektywicznie zbiegających się ku górze. Dopiero niedawno odkryłem na przykład, że jeden z nich, biały z mnóstwem liter "s" i "h, układających się w niewymawialny groźny zagraniczny wyraz, to był album z reprodukcjami Szyszkina - tylko wydany na eksport jako "Shishkin". Kiedy na fali pojarocińskiej eksplozji ruchu punków pod koniec lat 80. masowo na murach zaczęły pojawiać się znaczki anarchii (litera "A" wpisana w okrąg), to też początkowo budziło moje nieopisane zdumienie. Takie bowiem A - ściśle rzecz biorąc pisane na kwadracie z zaokrąglonymi narożnikami - znałem już z grzbietów książek. Było to logo wydawnictwa Arkady i nie rozumiałem, jaki jest sens malować je na ścianach, ławkach w szkole itp. Poznawanie książek poprzez lekturę grzbietów prowadziło też do literaturoznawczych qui pro quo - odkryłem w ten sposób rosyjską pisarkę Annę Kareninę-Tołstoj.
Arkadiusz Bilecki