To są mecze, nie bitwy

Wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi, reprezentacja Polski – choć w chwili zamknięcia tego numeru „TP” nie zagrała jeszcze ostatniego meczu w grupie, z Ukrainą – awansowała do fazy pucharowej piłkarskich mistrzostw Europy.

20.06.2016

Czyta się kilka minut

Awansowała, dodajmy, po zwycięstwie nad Irlandią Północną i remisie z aktualnymi mistrzami świata, Niemcami. Remisie wywalczonym po bardzo dobrej grze – przez drużynę świetnie zorganizowaną, mającą pomysł na grę, świadomą swoich atutów i słabych stron rywala. Polscy piłkarze byli solidni w obronie, świetnie przygotowani kondycyjnie (gdzie jesteście teraz, krytycy, z przedturniejowych sparingów z Holandią i Litwą?) i skoncentrowani – zaiste, jak pisaliśmy już w „Tygodniku” przed rozpoczęciem Euro, mamy tu do czynienia z nową polską jakością, której eksportowy efekt wzmacniał jeszcze na paryskim stadionie fantastyczny doping kibiców znad Wisły.

Ale było w meczu z Niemcami coś jeszcze, co nie powinno umknąć także osobom niezainteresowanym futbolem: zarówno przed, jak w trakcie meczu i po jego zakończeniu w polskich mediach w zasadzie nie pojawiały się odniesienia do trudnej polsko-niemieckiej przeszłości. Gdyby zapomnieć o ekscentrycznym pomyśle TVP, nadającej równolegle z meczem „Krzyżaków”, można by z ulgą powiedzieć, że piłkarze rywala byli – piłkarzami właśnie. Nie potomkami hitlerowców, którym powinno się obciąć głowy (przed ośmioma laty jeden z tabloidów apelował o to do ówczesnego trenera Polaków, Leo Beenhakkera), nie Krzyżakami, którym należałoby powtórzyć Grunwald, albo Prusakami w pikielhaubach (ówczesne rozwiązania graficzne z okładki innego tabloidu). Po prostu arcytrudnymi przeciwnikami, z którymi wszakże (kolejna zmiana) można powalczyć. To już nie tylko kwestia wygranej z Niemcami w Warszawie podczas eliminacji, i meczu rewanżowego we Frankfurcie, przegranego wprawdzie, ale po może najlepszej grze w historii występów drużyny Adama Nawałki – w każdym razie najlepszej do czasu Euro 2016. To generalnie kwestia atmosfery, jaka wytworzyła się wokół reprezentacji: zaufania, spokoju i przekonania, że cokolwiek się wydarzy, można żyć bez uprzedzeń i kompleksów. Jeśli czegoś polscy piłkarze i ich trener mogliby nauczyć polskich polityków, to właśnie tego. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, redaktor wydań specjalnych i publicysta działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w pisaniu o piłce nożnej i o stosunkach polsko-żydowskich, a także w wywiadzie prasowym. W redakcji od 1991 roku, był m.in. (do 2015 r.) zastępcą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2016