To już nie ja

Dyskretny, zanurzony w powściąganych emocjach i kojących błękitach najnowszy film Ozona mówi o niezgodzie na upokarzającą formę życia.

24.01.2022

Czyta się kilka minut

Sophie Marceau i André Dussollier w filmie „Wszystko poszło dobrze” / MATERIAŁY PRASOWE AURORA FILMS
Sophie Marceau i André Dussollier w filmie „Wszystko poszło dobrze” / MATERIAŁY PRASOWE AURORA FILMS

Żadnych płaczek!” – ucina André, który zamierza poddać się eutanazji. Dla sparaliżowanego po udarze osiemdziesięciopięciolatka (w tej roli André Dussollier) życie straciło sens i smak. Stało się już tylko przedłużoną, pogłębiającą się udręką. Zanim całkiem przestanie kontrolować swoje ciało i umysł, bohater prosi dorosłą córkę Emmanuèle (Sophie Marceau), a pośrednio też drugą, Pascale (Géraldine Pailhas), o zajęcie się przygotowaniami. Przede wszystkim formalnymi i logistycznymi. Bo najpierw trzeba dopełnić niezbędnych procedur, zwłaszcza że we Francji przeprowadzenie takiej operacji okazuje się niemożliwe. André nie spełnia wymaganych warunków.

W swoim najnowszym filmie „Wszystko poszło dobrze” François Ozon nie rozpatruje eutanazji w świetle pytań o jej moralną dopuszczalność. Na podstawie autobiograficznej powieści Emmanuèle Bernheim, przyjaciółki i współscenarzystki kilku jego wcześniejszych tytułów („Pod piaskiem”, „Basen”, „5x2”), przedwcześnie zmarłej w 2017 r., opowiada konkretną, realnie przeżytą historię.

André Bernheim istniał bowiem naprawdę, był – podobnie jak bohater filmu – paryskim przedsiębiorcą i kolekcjonerem sztuki, który dokonał z pomocą córek podobnego wyboru. „Prawo do godnej śmierci” jest dla nich oczywistością i sformułowanie to pojawia się na ekranie jedynie pod nazwą własną, oznaczającą szwajcarskie stowarzyszenie zajmujące się legalnie „wspomaganym samobójstwem”. I właśnie pod tym kątem, stricte prawnym (jak obejść obowiązujące w danym kraju paragrafy?) i równocześnie emocjonalnym (jak udźwignąć ciężar czyjegoś postanowienia i pomóc bliskiemu w jej realizacji?), Ozon problematyzuje eutanazję.

Dla widza patrzącego na tę kwestię z pozycji religijnych może to być co najmniej dyskusyjne, wszak wielkie religie monoteistyczne z zasady odrzucają przerywanie ludzkiego życia „na życzenie”. Jeśli ten wątek pojawi się w filmie na chwilę, to w bardzo zaskakującym kontekście, niezwiązanym bezpośrednio z duchowością głównych bohaterów. Ta prosta historia o niełatwych sprawach powstała poza rozważaniami na temat „cywilizacji śmierci”. Grana przez Hannę Schygullę pracownica instytucji przeprowadzającej eutanazje nie przypomina żerującego na ludzkiej desperacji anioła śmierci. Raczej emanującą babcinym ciepłem przewodniczkę w drodze na drugą stronę. Ciekawy jest też moment, kiedy do akcji wkraczają przybyłe z Nowego Jorku wiekowe kuzynki Andrégo – dla ocalałych z Shoah, wznoszących toast tradycyjnym okrzykiem lechaim! (za życie!), każde samobójstwo musi być skandalem.

Dyskutować można z komercyjnym aspektem eutanazji. 10 tysięcy euro za usługę w Bernie plus koszty transportu to luksus, na który stać nielicznych, i już sama myśl o takiej możliwości zapewnia psychiczny komfort. Dlatego społeczno-ekonomiczna sytuacja bohaterów posiada dwuznaczny związek z przebiegiem zdarzeń. Bernheimowie należą do uprzywilejowanej burżuazji, która może sobie pozwolić na wiele, a z pewnością na dobrą opiekę szpitalną czy hospicyjną. Zresztą dzięki temu stan zdrowia ojca nieznacznie się poprawia i André zaczyna być trochę bardziej samodzielny. Tym bardziej więc twarde postanowienie, żeby jak najszybciej ze sobą skończyć, może wydawać się zbyt pochopne. Mało optymistyczna diagnoza lekarska mogłaby przecież okazać się mylna, depresja zaś jest w takim przypadku naturalną reakcją i na nią też znajdą się odpowiednie lekarstwa.

A jednak André konsekwentnie nie zmienia zdania. Co znamienne tym bardziej, że jego córki, zwłaszcza bezdzietna Emmanuèle, mają w sobie ogromne pokłady troskliwości i czułości, chociaż bezwładny, wymagający teraz opieki i beznadziejnie uparty ojciec nie należał nigdy, jak sugerują retrospekcyjne migawki, do ludzi łatwych. Przed laty rozpadło się też z hukiem jego małżeństwo z matką sióstr, obecnie schorowaną rzeźbiarką (w tej roli Charlotte Rampling). We „Wszystko poszło dobrze” wiele okoliczności zdaje się przeczyć psychologicznemu uzasadnieniu decyzji o eutanazji, jednakże film, podobnie jak książka i ongiś prawdziwe córki Bernheima, po prostu dają bohaterowi takie prawo.

Dość wcześnie też wychodzi na jaw pewien istotny szczegół, który będzie mieć wpływ na to, czy „wszystko pójdzie dobrze” – cokolwiek to oznacza dla różnych postaci dramatu. Kiedy w okolicy szpitala, gdzie leży André, zaczyna kręcić się niejaki Gérard (Grégory Gadebois), szybko wyjaśnia się, że to jego dawny kochanek. Ojcowski homoseksualizm był, zdaje się, tajemnicą poliszynela, z trudem znoszoną przez małżonkę i jej rodzinę. Ozon, zdeklarowany gej, wielokrotnie poruszający ów temat w swoich filmach (ostatnio w „Lecie ʼ85”), tym razem, pewnie zgodnie z literą pierwowzoru, nie wyostrza nadmiernie gejowskiego wątku. Strzępy informacji na temat burzliwego związku z Gérardem w niewielkim stopniu wyjaśniają obecne zachowanie Andrégo. Jedyną odpowiedzią na pytanie „dlaczego” zdaje się więc udręczona twarz Dussolliera tudzież wypowiedziane zaraz po udarze zdanie: „To już nie ja”. Ale czy kiedykolwiek było mu dane całkowicie być sobą?

Ten dyskretny, zanurzony w powściąganych emocjach i kojących błękitach film jest właśnie o tym – o niezgodzie na upokarzającą formę życia. Stąd ogromne napięcie, jakie towarzyszy całemu przedsięwzięciu. Uda się czy nie? Czy kiedy André twierdzi, że nie boi się śmierci, to tym razem mówi prawdę czy w ostatniej chwili zmieni zdanie? Może recital klarnetowy w wykonaniu wnuka albo kolacja obsługiwana przez ulubionego kelnera sprawią, że na powrót rozsmakuje się w życiu? Przez jakiś czas Emmanuèle próbuje przechować nadgryzioną przez ojca kanapkę, wkłada ją nawet do zamrażarki, lecz w końcu wyrzuca do kosza. Wobec bezlitosnej fizjologii i ludzkiej skończoności film Ozona ma do zaproponowania bezwarunkową miłość – tylko i aż. Razem z wątpliwościami, czy ukochaną osobę należy wbrew jej woli utrzymywać przy życiu, i ponad licytacjami, kto tu kocha bardziej.

„Wszystko poszło dobrze” nie ma tej siły, co „Miłość” Michaela Hanekego, ale tamten film pracował na nieco odmiennych emocjonalnie rejestrach, jako że ktoś inny podejmował ostateczną decyzję za śmiertelnie chorą osobę. Ten przyjmuje perspektywę córki miotającej się między gestem pomocy a lękiem przed utratą ojca, aczkolwiek od początku do końca to on stanowi o sobie. Reżyser nie eksperymentuje także z formą filmowej opowieści, jak choćby czekający na polską premierę „Vortex” Gaspara Noégo. Po oskarżycielskim „Dzięki Bogu”, gdzie Ozon zajął się pedofilią we francuskim Kościele, jego nowy film wydaje się kolejnym manifestem świeckiego humanizmu, wyrażonym bez fajerwerków, za to z psychologicznym wyczuciem. ©

WSZYSTKO POSZŁO DOBRZE (Tout s’est bien passé) – François Ozon. Prod. Francja 2021. Dystryb. Aurora Films. W kinach od 28 stycznia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 5/2022