Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ukraina jest prawdopodobnie najbardziej „oswojonym pomocowo” krajem. Wiele kontaktów pomiędzy polskimi i ukraińskimi organizacjami, wiele wspólnych projektów i inicjatyw, nieporównywalnie bardziej przyjazny klimat współpracy niż w przypadku Rosji czy Białorusi. Mniej egzotyki niż w przypadku Azji Centralnej czy Afryki.
Pracując na Ukrainie, nieraz towarzyszyło mi takie uczucie – wydawało mi się, że już wszystko wiem, a jednak wciąż czegoś nowego się dowiadywałam. Albo – byłam pewna, że nic się nie zmieni, i nagle wszystko się zmieniało.

Nasza fundacja na co dzień zajmuje się edukacją i wsparciem przemian w krajach postsowieckich, jednak kiedy wybuchł Majdan i doszło na nim do rozlewu krwi, wiedzieliśmy, że potrzebne będą pieniądze na pomoc rannym i ich rodzinom. Dzięki zbiórce 500 tys. zł udało się m.in. wesprzeć leczenie w Polsce i rehabilitację ponad 50 rannych. Dziś kontynuujemy pomoc dla rodzin ofiar Majdanu, ale też wróciliśmy do bardziej typowej dla nas działalności edukacyjnej i wsparcia reform. Pracujemy z dziennikarzami lokalnymi. Akcent położyliśmy na wymianę pomiędzy regionami kraju: wschód–zachód, północ–południe. To ważne, aby Ukraińcy mogli poznawać swój kraj, aby istniał dialog pomiędzy środowiskami (dziennikarskimi, analitycznymi). Tylko tak może powstać „jedna Ukraina”.
Natalia Czermoszencewa, organizatorka jednej z takich wizyt, opowiada, że rodziny uczestniczek z zachodniej Ukrainy martwiły się, iż te jadą do Chersonia (miasta na południu kraju, graniczącego z Krymem). Jedna z uczestniczek – Anastasija Szybiko, dziennikarka ze Lwowa, dzieli się swoimi wrażeniami: „Miałam okazję pozbyć się wielu stereotypów o życiu tutaj, na południu Ukrainy. Nie podejrzewałam nawet, że Chersoń to aż tak proukraińskie miasto”. Andżelika Babycz, dziennikarka z Berdiańska (miasta nad Morzem Azowskim), w ramach naszego projektu po raz pierwszy w tym roku przyjechała do Lwowa. Zakochała się w tym mieście i z uśmiechem opowiada, jak wszyscy uczestnicy wizyty bardzo starali się mówić po ukraińsku, przekonani, że nikt ich nie zrozumie, albo że spotkają się z wrogością. Tymczasem większość, słysząc trudności z ukraińskim, po prostu przechodziła na rosyjski.
Piszę ten tekst we Lwowie. Pracuję z grupą dziennikarzy – na warsztatach poznają polskie doświadczenie, ale przede wszystkim rozmawiają o świecie ukraińskich mediów, dyskutują o etyce i standardach dziennikarskich. Chcielibyśmy, żeby poznawszy kontekst innych regionów kraju, mogli skutecznie działać na rzecz porozumienia i obalać istniejące mity.
Praca związana z pomocą rozwojową to bycie w ciągłej drodze. Zaraz po szkoleniu dla dziennikarzy czekają mnie warsztaty dla nauczycieli z Polski i z Ukrainy, czyli „Swatka”. Okazja, by szkoły z Polski i Ukrainy mogły znaleźć szkołę partnerską, a następnie zorganizować wymianę młodzieży. Od kilku lat organizujemy dwie „Swatki” rocznie: jedną we Lwowie, drugą w Warszawie. Marzy nam się zintensyfikowanie wymian młodzieżowych pomiędzy Polską i Ukrainą, sprzyjanie lepszemu porozumieniu i wzajemnemu postrzeganiu się obu narodów. Przykłady takie jak Polsko-Ukraińska Akademia Dialogu, projekt wymiany młodzieży z Wasilkowa i Sarn na Ukrainie zrealizowany przez nauczycieli, którzy poznali się na naszych warsztatach w 2014 r., utwierdzają nas w przekonaniu, że to działa. ©
NATALIA KERTYCZAK jest pracowniczką Fundacji Edukacja dla Demokracji.
