Teologia wyzwolenia, kościół rebeliantów

Teologia wyzwolenia prowadziła niektórych do pracy w fawelach, a inni w jej imię zamieniali sutanny na karabin.

23.06.2023

Czyta się kilka minut

Ks. Camilo Torres, pionier teologii wyzwolenia, bojownik kolumbijskiej Armii Wyzwolenia Narodowego. Bogota, 1962 r. / PHILLIP HARRINGTON / ALAMY / BE&W
Ks. Camilo Torres, pionier teologii wyzwolenia, bojownik kolumbijskiej Armii Wyzwolenia Narodowego. Bogota, 1962 r. / PHILLIP HARRINGTON / ALAMY / BE&W

Ewangelia zapowiada panowanie sprawiedliwości nie tylko w życiu przyszłym, ale woła o nią już teraz na ziemi. Tak można streścić główną ideę teologii wyzwolenia – kierunku, który narodził się w latach 60. XX wieku w Ameryce Łacińskiej, a który swoją nazwę zapożyczył z tytułu książki jednego z jego ojców założycieli – Gustava Gutiérreza. Opublikowana w 1971 r. „Teologia wyzwolenia. Historia, polityka i zbawienie” zainicjowała dyskusję na temat zaangażowania duchownych katolickich w życie społeczne i polityczne. Jej autor – peruwiański duchowny – właśnie skończył 95 lat.

Teologia wyzwolenia, głosząc potrzebę realnej pomocy najuboższym, paradoksalnie podzieliła kościelnych hierarchów – wielu z jej przedstawicieli spotykały oskarżenia o propagowanie marksizmu i prześladowania w Kościele. Ale też wielu duchownych radykalnie odczytało walkę ze społeczną niesprawiedliwością, którą pogłębiały długoletnie dyktatury rządzące w krajach Ameryki Łacińskiej w drugiej połowie XX wieku. Niektórzy księża nie zawahali się zamienić sutanny na karabin.

Ksiądz z karabinem

Legenda Camila Torresa zaczyna się w chwili jego śmierci, w gęstej puszczy departamentu Santander położonego w północno-wschodniej części Kolumbii. Jest luty 1966 r., w kraju dochodzi do walk między rządem a lewicowymi partyzantami. Camilo, wtedy początkujący rebeliant, nie podejrzewał, że bratobójcza walka potrwa tak długo, iż zdobędzie niechlubne miano najdłużej trwającego konfliktu zbrojnego na świecie, który pochłonie setki tysięcy istnień. Nigdy się o tym nie dowiedział i trudno stwierdzić, czy ta świadomość w jakikolwiek sposób wpłynęłaby na jego wybory.

Zanim został partyzantem, był księdzem. Stan kapłański porzucił na parę miesięcy przed zejściem do okopów. W życiu kierował się głównie ewangelią rozumianą jako pomoc najbardziej cierpiącym, co kłóciło się z wartościami, które w tamtym czasie wyznawali należący do państwowych elit najwyżsi hierarchowie Kościoła katolickiego w Kolumbii. Po latach starć słownych i pisemnych oraz publicznych agitacji w końcu za jedyny skuteczny sposób wypełnienia swojego powołania Camilo Torres uznał walkę zbrojną. Wtedy, w lutym, w czasie swojej pierwszej bitwy, w imieniu tysięcy najuboższych Kolumbijczyków wyskoczył z okopów, by bohatersko przejąć broń nieprzyjaciela. Umarł sekundy później trafiony przez sierżanta sił wojskowych, zapisując się w pamięci kolumbijskiej partyzantki i Watykanu – z różnym skutkiem.

Punkt zwrotny

Torres był pierwszym duchownym, który wstąpił w szeregi guerrilli i jednym z prekursorów radykalnie interpretowanej teologii wyzwolenia, głoszącej potrzebę aktywizmu społecznego i walki w obronie praw człowieka w duchu chrześcijańskim. Pochodzący z dobrego domu Camilo, syn antyklerykałów, zradykalizował swoje poglądy poprzez kontakt z najbardziej postępowymi nurtami Kościoła katolickiego w powojennej Europie w czasie studiów socjologicznych w Belgii. W Paryżu spotkał się z grupami katolików, którzy potajemnie wspierali walkę o niepodległość Algierii przeciwko władzy francuskiej. To tam po raz pierwszy Camilo odkrył, że może być księdzem i rewolucjonistą jednocześnie.

Wrócił do Kolumbii w 1959 r., niedługo po przejęciu przez Fidela Castro władzy na Kubie i zakończeniu rewolucji kubańskiej, której fala zaczęła docierać po same krańce Ameryki Łacińskiej. Kilku kolumbijskich studentów, pod pretekstem odbycia praktyk inżynierskich, udało się do Hawany, gdzie bardziej niż w uczelnianych aulach udzielali się politycznie i szkolili zbrojnie. Po powrocie do kraju, wzorując się na członkach partyzantki M-26 kierowanej przez Fidela Castro, utworzyli Armię Wyzwolenia Narodowego (Ejército de Liberación Nacional – ELN), która pozostaje jedną z najbardziej brutalnych partyzantek na kontynencie południowoamerykańskim.

Camilo Torres został kapelanem akademickim i zjednał sobie sympatię tych studentów, którzy podobnie jak on otwarcie krytykowali panujące w kraju nierówności społeczne, pogłębiane przez władze. Młody duszpasterz prawdopodobnie nie wiedział, że wielu z popierających go studentów należało do ELN. Bardziej lub mniej świadomie znalazł się w punkcie zwrotnym kolumbijskiej historii.

Katolicki partyzant

Dla części duchowieństwa Torres był przykładem chrześcijaństwa oczyszczonego z hipokryzji i pustych rytuałów. Twierdził, że eucharystia dopełnia się w realnej pomocy bliźniemu. „Kilka bezpłatnych szkół, kilka planów mieszkaniowych, które nazywa się miłosierdziem, nie wystarczą, aby nakarmić większość głodnych ani odziać nagich” – pisał w tygodniku „Frente Unido” w sierpniu 1965 r. Ewangelia była dla niego synonimem równości, a polityka ówczesnego rządu jej zaprzeczeniem.

Terytorium Kolumbii należało do kilkudziesięciu najbogatszych rodzin. Rolnicy pracowali na ziemiach, często nie mając do nich żadnych praw. Torres działał na rzecz reformy rolnej oraz pełnił funkcję dziekana Instytutu Rozwoju Społecznego na jednej z bogotańskich uczelni. Zachęcał studentów do angażowania się w pomoc w zmarginalizowanych dzielnicach Bogoty. Im bardziej był słyszalny, tym bardziej zagrażał dobrze zakorzenionemu establishmentowi. Arcybiskup Bogoty kard. Luis Concha Córdoba, który sam należał do ścisłej elity (jego ojciec był prezydentem Kolumbii w latach 1914-1918), usunął Torresa z duszpasterstwa i katedry na uniwersytecie, a jeden z przywódców Partii Konserwatywnej, Alvaro Gómez Hurtado, uznał go za niebezpiecznego komunistę i wroga.

Torres był tak kontrowersyjny pod względem ideologii i tak radykalny w czynach, że musiał zostać legendą. Zginął dwa lata przed śmiercią Che Guevary, zyskując miano „katolickiego Che”.

Radykalni

Przedwczesne odejście Torresa zainspirowało kolejne pokolenia zarówno rewolucjonistów, jak i duchownych w całej Ameryce Łacińskiej. W Argentynie powstała partyzantka jego imienia. W Chile grupa księży założyła ruch Kapłani dla Socjalizmu, a w Nikaragui niektórzy duchowni przyłączyli się do rewolucji sandinowskiej. W samej Kolumbii katoliccy księża stworzyli tzw. grupę Golconda. Początkowo ich współpraca miała być bezpośrednią odpowiedzią na encyklikę „Populorum progressio” Pawła VI. Encyklika była niemal w całości poświęcona potrzebie walki z ubóstwem i – co dość zaskakujące jak na 1967 r. – krytykowała niektóre aspekty kolonializmu, które przyczyniły się do zubożenia społeczeństw. Co więcej, Paweł VI wyraził w niej również swoje zaniepokojenie kierunkiem rozwoju kapitalizmu. Pisał, że był on „przyczyną wielu cierpień, niesprawiedliwości i bratobójczych walk, których skutki trwają do dziś”.

Wydawać by się mogło, że słowa papieża omawiały dokładnie te aspekty rzeczywistości, o których chcieli rozmawiać zebrani w małej miejscowości Viotá kolumbijscy księża. Jednak dla kilku z nich słowa – czy to napisane, czy wypowiedziane – były wciąż niewystarczające. W niedługim czasie niektórzy z członków Golcondy zradykalizowali się i dołączyli do największych kolumbijskich partyzantek, w tym trzech hiszpańskich księży, którzy, idąc w ślady Torresa, zasilili szeregi ELN. Ich udział w spotkaniach grupy Golconda był tylko przykrywką, aby móc legalnie wjechać do kraju, z którego już raz zostali deportowani za działalność polityczną. Jeden z nich, Gregorio Manuel Pérez Martínez, potajemnie opuścił Hiszpanię i dołączył do Golcondy legitymując się fałszywymi dokumentami. Ponad dekadę później, w 1978 r., został dowódcą ELN.

Martínez mylił się, wierząc, że może i strzelać do wrogów systemu, i być katolikiem. Na początku października 1989 r. ówczesny dowódca ELN, Carlos Marin Guarin, znany jako „Pablito”, zlecił zamordowanie bp. Jesúsa Emilia Jaramilla. Biskup został znaleziony przy drodze z wieloma ranami postrzałowymi. Jan Paweł II jeszcze w tym samym roku ekskomunikował Martíneza za przynależność do organizacji terrorystycznej.

Franciszek w 2017 r. w czasie swojej wizyty w Kolumbii ogłosił biskupa Jaramilla błogosławionym.

Najwyższa cena

Księża z karabinem na ramieniu, którzy ginęli za sprawiedliwość społeczną i za najuboższych, często sami pochodzili z uprzywilejowanych rodzin. Walka zbrojna była prosta i romantyczna. Walczyli z klasą, która ich zrodziła.

Historia Carlosa Mugici jest inna. Był jednym z tych duchownych, którzy porzucili arystokratyczny rodowód po to, by zamieszkać nie w koszarach, lecz wśród ubogich. W Argentynie mówią na niego cura villero – ksiądz ze slumsów. Położone tuż przy Retiro, dzielnicy zarezerwowanej dla najbogatszych Argentyńczyków, slumsy Villa 31 zawsze były kamykiem w bucie rządzących. Pstrokatość nieregularnych zabudowań tej dzielnicy kontrastuje z uporządkowaną architekturą Retiro. Dla bogatych mieszkańców Buenos Aires dzielnica Villa 31 to wylęgarnia najgorszego półświatka i przestępczości. Trudno więc o lepsze miejsce dla Mugici, który ubogich postawił w centrum swojego kapłańskiego życia.

Na obrzeżach Villa 31 zbudował parafię Cristo Obrero, która stała się jej ośrodkiem religijnym, kulturalnym i ­politycznym. W 1967 r. założył Ruch Kapłański dla Trzeciego Świata, podejmując się reformy argentyńskiego Kościoła katolickiego. Księża zgromadzeni wokół tego ruchu pracowali w dzielnicach biedy, gdzie budowali boiska do piłki nożnej, organizowali grille, rozdawali leki i załatwiali pracę. Nie próbowali na siłę zmieniać i nawracać ich mieszkańców, lecz działać i być tam, gdzie realnie byli potrzebni. Wielu księży z tego ruchu otwarcie popierało peronizm – ruch polityczny zgromadzony wokół prezydenta Juana Peróna, lidera robotników, i jego żony Evity – ikony Argentyny.

Za popieranie lewicy Mugica zapłacił najwyższą cenę. Ksiądz ze slumsów zginął w 1974 r. zastrzelony przez Triple A – skrajnie prawicową organizację walczącą z wszelkimi przejawami peronizmu. Papież Franciszek, który po części wspierał dzieło Mugici w Villa 31, w 1999 r. koncelebrował mszę, podczas której przeniesiono ciało Mugici do kościoła Cristo Obrero.

Popołudniami na jego pustym nagrobku odpoczywają mężczyźni będący na odwyku, którymi opiekuje się aktualny proboszcz. Czasem opierają się o kamień i zapalają papierosa. Przy Mugicy mogą być sobą.

Rewolucja w Kościele

Zegar tykał. Wybuchu rewolucji nie dało się opóźnić ani zahamować. W latach 60. i 70. przez całą Amerykę Łacińską, z Brazylią włącznie, przechodziły fale rewolt i zamachów stanu. Argentyna i Chile stały się laboratoriami neoliberalizmu. Kraje takie jak Nikaragua czy Kuba wcielały w życie założenia Marksa. W jednym i drugim przypadku najbardziej cierpieli wszyscy ci, którzy znaleźli się po niewłaściwej stronie barykady.

Biskupi latynoamerykańscy zebrani w Medellín w Kolumbii w 1968 r. wiedzieli, że muszą nakreślić plan działania w duchu Soboru Watykańskiego II. Społeczeństwa żyjące w reżimach potrzebowały szczególnego prowadzenia duchowego. Podczas obrad zgodzono się co do tego, że Kościół latynoamerykański potrzebuje uprzywilejowanego traktowania ubogich, i że wyzwolenie duchowe prowadzi również poprzez wyzwolenie społeczne, ekonomiczne i polityczne.

Spotkanie biskupów w Medellín uważa się za formalny początek teologii wyzwolenia, chociaż o wzajemnych relacjach między ekonomią a duchowością wiedziano od dawna. Duchowni wyrazili potrzebę zmiany struktur politycznych, potępiając jednak bezpośrednie zaangażowanie w działalność partyzancką i walkę o wolność z bronią w ręku.

Papież za i przeciw

Nie da się zrozumieć motywacji duchownych zebranych w Medellín, teologii wyzwolenia i głoszonej przez nich potrzeby zmiany struktur bez zrozumienia Ameryki Łacińskiej. Jan Paweł II widział w teologii wyzwolenia zagrożenie marksizmem. Z kolei reprezentanci tego nurtu postrzegali kapitalizm jako przyczynę potężnych, widocznych na każdym kroku, nierówności społecznych.

Jan Paweł II w 1979 r., w czasie pierwszej zagranicznej pielgrzymki brał udział w III Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej w Puebli, w Meksyku, gdzie wyraził się krytycznie wobec teologii wyzwolenia i zaangażowania politycznego reprezentantów latynoamerykańskiego Kościoła katolickiego. W tym samym czasie w jezuickim Colegio Máximo San José w San Miguel w Argentynie, na którym wykładał Jorge Bergoglio, ukrywano przeciwników ultraprawicowego reżimu.

Nic więc dziwnego, że Jana Pawła II i Franciszka podzieliła wizja tego, jak powinien wyglądać Kościół w tej części świata. Do historii przeszła scena, kiedy Jan Paweł II w 1983 r. na lotnisku w ­Nikaragui groził palcem księdzu ­Ernestowi Cardenalowi za jego zaangażowanie w politykę. Cardenal wspierał rewolucję Sandinistowskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego i był ministrem kultury po przejęciu w 1979 r. władzy przez sandinistów (do 1987 r.). Wspierał również pierwszego w historii Chile, demokratycznie wybranego, socjalistycznego prezydenta Salvadora Allende. W 1984 r. Jan Paweł II nałożył na Cardenala suspensę, zawieszającą go w czynnościach kapłańskich. Dokładnie 35 lat później Franciszek zdjął karę z Cardenala, robiąc miejsce teologii wyzwolenia w dzisiejszym Kościele. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Studiowała nauki polityczne na Universidad de los Andes w Bogocie. W latach 2015-16 pracowała dla Hiszpańskiego Instytutu Nauki CSIC w departamencie antropologii w Barcelonie. Mieszkała w Kolumbii, Meksyku, Peru i Argentynie. Przeprowadzała wywiady m.in. z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Kościół rebeliantów