Reklama

Ładowanie...

Ten sam duch

Ten sam duch

27.07.2003
Czyta się kilka minut
Z przykrością przeczytałam w artykule Tomasza Szaroty “Kolaboranci w kraju bez Quislinga" (,,TP" nr 27/03) fragment, podkreślający różnice między atmosferą okupacji w Krakowie i Warszawie. Prof. Szarota (choć kończy ten akapit bardziej obiektywnymi i ostrożnymi ocenami) charakteryzuje te różnice, powołując się na wypowiedź w piśmie “Polska Żyje!", wręcz obraźliwą dla krakowian, gdyż przedstawia ich jako zgoła aprobujących obecność Niemców i “zgodnie" z nimi koegzystujących. Autor tego artykuliku musiał przelotnie zetknąć się z Krakowem, skoro nie zauważył ani osobnych dla Niemców przedziałów w tramwajach, ani sklepów, kawiarni, restauracji, parków i tak licznych w Krakowie innych miejsc “nur für Deutsche". Cytat z “Polska Żyje!" i przeprowadzone na jego podstawie porównanie Krakowa z Warszawą sugeruje niejako, że właśnie w Krakowie, w tej służalczej niepatriotycznej atmosferze mogło łatwo dojść do kolaboracji w Ost-Institucie.
M

Mogę porównywać atmosferę w obu miastach, gdyż jako krakowianka (wtedy ok. 20-letnia), prawie cały rok 1943 spędziłam w Warszawie. Główna różnica (uderzająca obserwatora z zewnątrz) polegała na tym, że Kraków był po prostu naszpikowany ludnością niemiecką: wielu Niemców mieszkało u Polaków w zajętych urzędowo pokojach, mnóstwo chodziło po mieście (stąd tak często słyszało się język niemiecki), ulicami wciąż przeciągały oddziały wojskowe. Kraków był skutkiem tego, pozornie, miastem zniemczonym. Natomiast w Warszawie, mieście i rozleglejszym, i z większą liczbą ludności polskiej, zagęszczenie Niemców oraz urzędów niemieckich było nieporównywalnie mniejsze. To dawało warszawiakom świadomość olbrzymiej przewagi żywiołu polskiego i płynące stąd poczucie pewności siebie, poczucie - mimo okupacji - bycia we własnym kraju, niepodległym duchowo a tylko fizycznie zniewolonym.

Choć Kraków, jako stolica Generalnego Gubernatorstwa, był wręcz zduszony niemczyzną, nikt z ludzi, z którymi się stykałam (głównie inteligencja różnych zawodów), nie powiedziałby, że “z Niemcami można żyć" i to “zgodnie pospołu". Pełno było młodzieży bojowej, bezkompromisowej i poświęcającej życie walce z okupantem. Nie zauważyłam żadnej różnicy w patriotycznej postawie społeczeństwa między Warszawą a Krakowem. Środowisko uniwersyteckie zaś, choć miało za sobą doświadczenie listopada 1939 r. - aresztowania i osadzenia w obozie w Oranienburgu profesorów UJ - niemal bezwyjątkowo poświęciło się tajnemu nauczaniu, co chyba świadczy o panującej patriotycznej postawie. Nie wyklucza to godnych potępienia zachowań pojedynczych osób (też tych wiążących się z Ost-Institutem), ale nie pozwala na krzywdzące Kraków uogólnienia.

IRENA BAJEROWA (Kraków)

Napisz do nas

Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.

Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!

Newsletter

© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]