Ten sam duch

Z przykrością przeczytałam w artykule Tomasza Szaroty “Kolaboranci w kraju bez Quislinga" (,,TP" nr 27/03) fragment, podkreślający różnice między atmosferą okupacji w Krakowie i Warszawie. Prof. Szarota (choć kończy ten akapit bardziej obiektywnymi i ostrożnymi ocenami) charakteryzuje te różnice, powołując się na wypowiedź w piśmie “Polska Żyje!", wręcz obraźliwą dla krakowian, gdyż przedstawia ich jako zgoła aprobujących obecność Niemców i “zgodnie" z nimi koegzystujących. Autor tego artykuliku musiał przelotnie zetknąć się z Krakowem, skoro nie zauważył ani osobnych dla Niemców przedziałów w tramwajach, ani sklepów, kawiarni, restauracji, parków i tak licznych w Krakowie innych miejsc “nur für Deutsche". Cytat z “Polska Żyje!" i przeprowadzone na jego podstawie porównanie Krakowa z Warszawą sugeruje niejako, że właśnie w Krakowie, w tej służalczej niepatriotycznej atmosferze mogło łatwo dojść do kolaboracji w Ost-Institucie.

Mogę porównywać atmosferę w obu miastach, gdyż jako krakowianka (wtedy ok. 20-letnia), prawie cały rok 1943 spędziłam w Warszawie. Główna różnica (uderzająca obserwatora z zewnątrz) polegała na tym, że Kraków był po prostu naszpikowany ludnością niemiecką: wielu Niemców mieszkało u Polaków w zajętych urzędowo pokojach, mnóstwo chodziło po mieście (stąd tak często słyszało się język niemiecki), ulicami wciąż przeciągały oddziały wojskowe. Kraków był skutkiem tego, pozornie, miastem zniemczonym. Natomiast w Warszawie, mieście i rozleglejszym, i z większą liczbą ludności polskiej, zagęszczenie Niemców oraz urzędów niemieckich było nieporównywalnie mniejsze. To dawało warszawiakom świadomość olbrzymiej przewagi żywiołu polskiego i płynące stąd poczucie pewności siebie, poczucie - mimo okupacji - bycia we własnym kraju, niepodległym duchowo a tylko fizycznie zniewolonym.

Choć Kraków, jako stolica Generalnego Gubernatorstwa, był wręcz zduszony niemczyzną, nikt z ludzi, z którymi się stykałam (głównie inteligencja różnych zawodów), nie powiedziałby, że “z Niemcami można żyć" i to “zgodnie pospołu". Pełno było młodzieży bojowej, bezkompromisowej i poświęcającej życie walce z okupantem. Nie zauważyłam żadnej różnicy w patriotycznej postawie społeczeństwa między Warszawą a Krakowem. Środowisko uniwersyteckie zaś, choć miało za sobą doświadczenie listopada 1939 r. - aresztowania i osadzenia w obozie w Oranienburgu profesorów UJ - niemal bezwyjątkowo poświęciło się tajnemu nauczaniu, co chyba świadczy o panującej patriotycznej postawie. Nie wyklucza to godnych potępienia zachowań pojedynczych osób (też tych wiążących się z Ost-Institutem), ale nie pozwala na krzywdzące Kraków uogólnienia.

IRENA BAJEROWA (Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2003