Taniec z niedźwiedziem

Pobicie polskich dyplomatów i korespondenta Rzeczpospolitej w Moskwie oraz wcześniejsze pobicie dzieci rosyjskich dyplomatów w Warszawie to nie nagłe pogorszenie relacji polsko-rosyjskich. Stosunki pomiędzy naszymi krajami od dawna są złe i od dawna nie ma politycznego planu ich odbudowy.

21.08.2005

Czyta się kilka minut

Pobicia - które są przestępstwem, a nie częścią polityki - pokazały, że polsko-rosyjski konflikt jest głębszy, nie ma charakteru tylko politycznego czy historycznego, lecz także społeczny. Nie wiadomo, kto stoi za aktami chuligaństwa po jednej i po drugiej stronie, jednak przypisywanie Rosji chęci “sprowokowania" czy “poniżenia" Polski prowadzi donikąd. Putinowi tego rodzaju przemoc nie jest potrzebna: mówienie o Rosji jako państwie przemocy, gdzie uprawia się politykę za pomocą pięści i kamieni, osłabia prestiż państwa na arenie międzynarodowej.

Nie upatrujmy wszędzie spisku służb specjalnych. Być może Polaków pobili rosyjscy nacjonaliści. Być może rzeczywiście wśród części społeczeństwa rosyjskiego wzmacniają się nastroje antypolskie i kolejny raz stajemy się dla grupy Rosjan “Polaczkami". Czy jednak rzeczywiście przyszedł czas, żeby mówić o zimnej wojnie między Polską a Rosją - jak sugeruje rosyjska prasa? W tym pogorszeniu relacji najbardziej potrzeba dialogu. Choć będzie on teraz bardzo trudny, jest niezbędny.

Ważne, że w miniony piątek prezydent Aleksander Kwaśniewski zatelefonował do Władimira Putina, obaj uznali stosunki polsko-rosyjskie za złe i wyrazili chęć ich odbudowy. Wola odbudowy musi być po obu stronach i zająć miejsce podgrzewania wrogości.

Rosyjsko-polskich konfliktów politycznych i motywowanych historią nie można wymieniać jednym tchem z występującymi tam i tu przypadkami chuligaństwa i działalności przestępczej, a niestety zdarza się to i w Polsce, i w Rosji. Na stosunki polsko-rosyjskie trzeba popatrzeć z dystansem i co najważniejsze - starać się zgłębić rosyjski styl uprawiania polityki, w przeciwnym razie trudno będzie podjąć jakikolwiek dialog.

To prawda: Rosja wie, że poprzez fałszowanie historii zadaje Polsce i Polakom dotkliwe ciosy. We wrześniu ub.r. znów głośno było o sprawie katyńskiej. Rosyjska prokuratura postanowiła o umorzeniu śledztwa uznając, że morderstwa dokonanego przez NKWD na polskich oficerach nie można zakwalifikować jako ludobójstwo. Kolejny cios wiążący się z historią to nieuznanie przez Rosję zasług Polaków w walce z faszyzmem podczas II wojny światowej i stwierdzenie, że powojennej okupacji Polski i krajów bałtyckich nie było.

Wśród ciosów politycznych dotkliwy był choćby ten ostatni, czyli niezaproszenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego na obchody 750-lecia Kaliningradu, a przez to wykluczenie Polski z grona “przyjaciół Rosji", wśród których znalazły się Niemcy i Francja. To żale polskie wobec Rosji. Rosja w ostatnim czasie przypomina - choćby na łamach prasy - o swoich żalach wobec Polski. Wśród nich są: sposób relacjonowania przez polskie media tragedii w Biesłanie (1 września 2004) - w Rosji nie odróżniono opinii polskich mediów od wypowiedzi polityków; po Biesłanie prezydent Kwaśniewski był chłodno przyjęty na Kremlu - i zaangażowanie Polski w sprawę Pomarańczowej Rewolucji. Teraz mówi się w Rosji o popieraniu przez Warszawę opozycji białoruskiej i wyraźnej chęci zaangażowania się w kolejną “kolorową rewolucję".

Biorąc pod uwagę wymienione rosyjskie zarzuty pod adresem Polski często porównujemy Rosję Putina do Związku Radzieckiego. Analogii rzeczywiście jest wiele - choćby walka z wolnością mediów i nieprzestrzeganie praw człowieka - dzisiejsza Rosja to jednak nie ZSRR. W polityce wobec Rosji trzeba wreszcie pozbyć się zaszłości historycznych. Nasza silna pozycja we Wspólnocie Europejskiej może wpłynąć na lepsze relacje z Rosją. Polska rzeczywiście rozdrażniła rosyjskiego niedźwiedzia po Pomarańczowej Rewolucji i pokazała, że może być na arenie międzynarodowej liczącym się graczem. Ważne, żeby politykę Polski wobec wschodnich sąsiadów (w tym także Rosji) popierała dotąd podzielona w tej kwestii Unia Europejska. Polityka unijna wobec Wschodu musi być spójna i konsekwentna. Jeśli nie będzie to tylko polityka polska, ale unijna, zyskamy wiele. Teraz, zdani tylko na siebie, jesteśmy słabsi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2005