Taki jest mój kraj

Marcin Król, zwykle sceptyk, w felietonie “To jest sąd, a nie sprawiedliwość" (“TP" nr 37/04) dał się ponieść optymizmowi. Chyba nieuważnie przeczytał informację prasową o nazwaniu imieniem Andrzeja Kalwasa jednej z sal w nowej siedzibie Okręgowej Rady Radców Prawnych w Warszawie. Kalwas zasłużył się dla korporacji m.in. tym, że w 1997 r. wywalczył zrównanie procesowych uprawnień radców i adwokatów we wszystkich sprawach poza karnymi i rodzinnymi; także za jego sprawą korporacja radcowska zniosła w 2002 r. limity przyjęć na aplikację (każdy z 3 tys. aplikantów musi zapłacić 5-7 tys. zł rocznie za naukę). Zdaniem radcy Kalwasa selekcja odbędzie się przy egzaminie dopuszczającym do wykonywania zawodu. Nazwanie sali jego nazwiskiem skomentował, parafrazując słynne zdanie Winstona Churchilla: “Bardzo rzadko się zdarza, aby tak niewielu zrobiło tak wiele dla tak wielu. Byłoby fałszywą skromnością, gdybym nie widział swoich zasług w tym dziele i protestował przeciwko nazwaniu sali moim imieniem". Starałem się w tym zdaniu znaleźć jakiś element poczucia humoru u radcy Kalwasa, ale widziałem jedynie bufonadę: naraża się na śmieszność i okazuje takim zachowaniem pogardę otoczeniu. Czego można się po takiej osobie spodziewać, szybko się przekonaliśmy.

Felieton Marcina Króla jest apelem o przywrócenie szacunku dla prawa i nie można go pozostawić bez echa, ale robić wszystko, aby tak się stało (wątek kontynuowany w następnym felietonie “Przepraszam za głupie nadzieje", nr 38/04). Po 1989 r. budowaliśmy trzy filary władzy, ale właśnie do władzy sądowniczej mieliśmy rosnące zaufanie. Niedawno przeżyłem szok, usłyszawszy opinię jednego z biznesmenów po jego cywilnym procesie sądowym, w którym uczestniczyłem jako świadek. Podczas procesu zdziwiła mnie postawa sędziego prowadzącego postępowanie, a potem opinia tegoż biznesmena: “Przecież sprawa była ustawiona". Ostatnie trzy lata to już horror. Czy zamierzamy wylądować na poziomie... Tu chciałem podać nazwę jakiegoś państwa, ale nie chcę nikogo urazić, tym bardziej, że możemy się znaleźć jeszcze niżej. Czy - nawiązując do ostatnio ujawnionych przypadków przyznawania, “ze względów społecznych", indeksów Uniwersytetu Gdańskiego dzieciom prawników, które nie dostały się na studia, nadużyć w systemie przyjęć na aplikacje adwokackie, sędziowskie czy korzystania z immunitetów - nie nasuwa się słowo “mafia"? Nie chcę myśleć aż tak fatalistycznie. Może lepiej skupić się na dążeniu np. do poważnego ograniczenia immunitetów parlamentarnych, za którymi, jak się okazuje, chronią się też pospolici przestępcy.

WOJCIECH KAPTURKIEWICZ (Kraków)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2004