Szept

Poeci z konieczności stali się cisi", pisał przed laty Hans-Georg Gadamer. "Dyskretne wiadomości podawane są cicho, aby nie usłyszał ich ktoś niepowołany, i cicha stała się też mowa poety. Poeta przekazuje coś temu, kto umie tego słuchać i gotów jest wysłuchać. Niejako szepcze mu na ucho, a czytelnik, zamieniony w słuch, na koniec skinie głową. Zrozumiał".

21.04.2009

Czyta się kilka minut

Przywoływałem już ten fragment w moim pierwszym "Tygodnikowym" felietonie, teraz wracam do niego przy okazji Silesiusa przyznanego Krystynie Miłobędzkiej za tom "gubione". Jeśli napiszę: skromny tom, większość odczyta w tym zapewne przyganę; tak jakoś się porobiło, że w odniesieniu do książek z poezją słowo "skromny" brzmi jak wyrzut. A przecież wśród rozmaitych poetyckich gestów musi być i ten: gest ograniczenia, ostrożności, niepewności. Musi być poezja, która mówi nie za wiele, mówi nieśmiało, mówi z wysiłkiem. I tak jest u Miłobędzkiej: "gubione" to czterdzieści wierszy-zapisów, z których najdłuższy ma trzynaście wersów, a najkrótszy jest jednosłowny... I, co ciekawe, ten najkrótszy, jednosłowny zapis jest najmocniejszym głosem w obronie słowa, wysiłku mowy, nazywania, poszukiwania. Jakby na przekór rozmnożonym w tomie znakom wątpienia, wahania, na przekór "sypkości", nietrwałości tego, co dzieje się w słowie, ze słowem i poza słowem, w finale słyszymy stanowcze "mów!". Mimo wszystko - mów! Ze świadomością, że gubione - mów!

Poezja Miłobędzkiej to poezja "dyskretnych wiadomości", o których wspomina Gadamer. Ale co poetka ma nam do przekazania? W niewielu słowach jej najnowszego tomu ukrytych jest wiele pytań i spostrzeżeń. Właściwie spostrzeżenia też często mają formę pytań. Jeżeli wiersze mówią na przykład o konieczności sprawdzenia, jak się ma sprawa przyległości języka i świata, to i sam wiersz musi jakoś w siebie powątpiewać i trochę się "rozjeżdżać". Bo jak to jest? Raz się wydaje, że słowo i rzecz leżą obok siebie w zgodzie, raz - że z dala od siebie, a raz - że jedno przesłania drugie: "drzewo tak drzewo / że drzewa już nie ma", "oddziel jasne od słońca // biegnie od drogi // twoje od moje // moje od?", "czy szło ci, dziecino, o słońce? / czy o blask słowa słońce?". Ach, fenomenalnie posługuje się poetka tym słowem "dziecino"! Bo to przecież rzecz dziecka wszystko ponazywać i to ponazywać stabilnie i jednoznacznie. Ale "dziecina" to już nie "dziecko", to jakaś tęsknota za dzieckiem, nieudolne naśladownictwo. Kiedy już się wie, a jednak się udaje, że nie, że niewinność jest ciągle możliwa: "o co ci idzie, dziecino? / o blask słowa słońce? / o słońce? / o które?". Wszystko się tu rozsunęło, rozkołysało, rozmnożyło. Już nie jedno słońce, a kilka - to, które uwięzło w słowie, i to, po które słowo chciało sięgnąć, a nie dosięgło, i może jeszcze jakieś inne. Co by to miało znaczyć? Znaczy to, że przeminął wiek złoty i teraz nie można już mówić jasno i pewnie. Teraz trzeba się porozumiewać, wiedząc, jak wielkie jest ryzyko nieporozumienia. I jak bardzo, w gruncie rzeczy, słabe jest to wszystko, co uznajemy za niewątpliwe.

Bo poeci to kronikarze utraty. Ale nie tylko tej w długich okresach, gdy zacierają się nazwy, twarze i trzeba zbierać pamiątki przeszłości. Poeci to kronikarze utraty natychmiastowej, w której "jest" i "nie ma" opisują tę samą rzeczywistość. Dla nich nawet te najprostsze i najpiękniejsze słowa: "jesteś", "jestem", "jest", "moja", "moje" brzmią podejrzanie. O tym też czytamy w "gubionym": "z czego moja? // z czego obca? // z czego czyja? // ile z kotów? // ile z patyków?", pyta poetka. Z czego właściwie zbudowane jest "ja"? Gdzie przebiega granica między "mną" a "nie-mną"? Czy to, co widzę, słyszę, przed czym stoję, przez samo to nie staje się już częścią "mnie"? Ale jak to się dzieje? I jak silna jest ta własność? Czy nie jest tak, że w jednym i tym samym momencie przywłaszczam i gubię?

Tego, co poetki, poeci szepczą nam na ucho, nikt nie będzie powtarzał na dachach. Ale dobrze wiedzieć, że jest ktoś, kto w tym świecie podniesionych głosów próbuje mówić rzeczy ważne - szeptem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2009