Szczątki rakiety w lesie pod Bydgoszczą. Co już wiemy?

Każda kolejna informacja w tej sprawie każe stawiać wojsku i rządowi nowe pytania. Przede wszystkim: czy polska obrona powietrzna nie poradziła sobie z obiektem, który mógł przenosić ładunek jądrowy?

04.05.2023

Czyta się kilka minut

Poszukiwania resztek tajemniczego obiektu wojskowego w lesie pod Bydgoszczą, 27 kwietnia 2023 r. / fot. Tomasz Czachorowski/Polska Press/East News /
Poszukiwania resztek tajemniczego obiektu wojskowego w lesie pod Bydgoszczą, 27 kwietnia 2023 r. / fot. Tomasz Czachorowski/Polska Press/East News /

W sprawie tajemniczego obiektu, którego szczątki przypadkowo odnaleziono 22 kwietnia w lesie koło Bydgoszczy, ani rząd, ani wojsko nie wydały jeszcze oficjalnego komunikatu. W gruncie rzeczy możemy go nigdy nie dostać. Wojna za wschodnią granicą Polski sprawiła, że zarówno władze, jak i służby mundurowe chętniej niż wcześniej zasłaniają się tajemnicą operacyjną, każąc obywatelom zaufać ich kompetencjom oraz ocenie sytuacji. Trudno mieć o to pretensje w każdym przypadku, ale akurat informacje na temat znaleziska w lesie koło wsi Zamość każą raczej stawiać wojsku i rządowi kolejne pytania. Włącznie z tym, czy możliwe jest, że polska obrona powietrzna okazała się bezsilna wobec obiektu, który mógł przenosić ładunek jądrowy. Spróbujmy więc uporządkować to, co wiemy, i wyciągnąć z tego wnioski.

Co spadło?

Nie potwierdziły się początkowe przypuszczenia (a raczej sugestie ze strony wojskowych), że w lesie znaleziono obiekt, który miał imitować cel dla żołnierzy szkolących się z obsługi nowych polskich systemów obrony powietrznej Narew i Wisła. Ewentualnie – że był to pocisk lub zasobnik, który odpadł od samolotu startującego lub podchodzącego do lądowania na pobliskim lotnisku wykorzystywanym przez Wojskowe Zakłady Lotnicze w Bydgoszczy. Zakład, należący do Polskiej Grupy Zbrojeniowej, od lat zajmuje się nie tylko serwisowaniem maszyn eksploatowanych przez polskie lotnictwo. Tutaj dokonywano także wielu przeróbek, które m.in. pozwoliły na uzbrojenie poradzieckich samolotów w nowoczesne pociski używane w szeregach NATO. Trop prowadzący w kierunku bydgoskich WZL mógł się wydawać o tyle atrakcyjny i wiarygodny, że to właśnie tam zapewne trafiły (lub właśnie trafiają) do modyfikacji samoloty ukraińskich sił powietrznych.

Kilka dni temu premier Morawiecki zdradził jednak, że „istnieją przesłanki, aby połączyć to znalezisko z informacją, którą powzięły nasze służby już w grudniu zeszłego roku”. 

O co chodzi? 16 grudnia 2022 roku Rosja przeprowadziła jeden z najsilniejszych ataków powietrznych na Ukrainę, którego celem były infrastruktura krytyczna kraju, głównie tamtejsze elektrownie i sieci przesyłowe. Z terenu Białorusi i Rosji wystrzelono wtedy około 70 rakiet, z których część nie miała ładunków wybuchowych i nie mogła wyrządzić większych szkód, ale utrudniła pracę ukraińskiej obronie powietrznej. Wiadomo, że z okolic Smoleńska w stronę Ukrainy poleciały wtedy stare sowieckie rakiety z rodziny CH-555, skonstruowane z myślą o przenoszeniu ładunków nuklearnych. Szczątki obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zdaniem ekspertów od sowieckiego uzbrojenia przypominają właśnie CH-555. W miejscu uderzenia nie znaleziono krateru, obiekt zatem nie eksplodował, mógł więc nie mieć zamontowanej głowicy bojowej. Ta wersja wydarzeń jest dla polskich władz politycznie najmniej kłopotliwa, bo zakłada, że Rosjanie nie zaatakowali z premedytacją terytorium NATO, a pocisk-wabik po prostu zmienił kierunek lotu po awarii systemu nawigacyjnego. Natychmiast rodzi się jednak kolejne pytanie.

Jak to możliwe, że obiekt „wielkości siedmiometrowego cygara” – jak opisał rakietę CH-555 były głównodowodzący polskich sił powietrznych generał Tomasz Drewniak – mógł uderzyć w ziemię, przeleciawszy ponad 300 km od polskiej granicy?

Samoloty wczesnego ostrzegania NATO, które patrolują polską przestrzeń powietrzną, z pewnością wykryły nadlatujący obiekt. Potwierdził to premier Morawiecki, mówiąc o poderwaniu polskich i natowskich myśliwców patrolowych 16 grudnia. Rzecz w tym, że rakiety CH-555 to obiekty poruszające się stosunkowo wolno (około 800 km na godzinę) i do tego na niskich wysokościach (około 100 m), które dla przestarzałej, dopiero teraz pospiesznie modernizowanej obrony powietrznej Polski mogą być niemożliwe do wykrycia i zestrzelenia. Wojskowi nieoficjalnie przyznają, że po wypadku w Przewodowie, gdzie 15 listopada ubiegłego roku rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej zabiła dwie osoby, najcenniejsze elementy polskiej obrony przeciwpowietrznej skoncentrowano przy granicy z Ukrainą. Incydent pod Bydgoszczą może być zatem bolesną ilustracją tego, o czym specjaliści od wojskowości mówią od dawna – że Polska jest dziś de facto bezbronna wobec ataku rakietowego. Za tym scenariuszem przemawia również fakt, że od grudniowego ataku do chwili przypadkowego odnalezienia szczątków rakiety minęło niemal pół roku.

Wojsko i polskie służby najwidoczniej nie miały pojęcia, gdzie zderzył się z ziemią tajemniczy obiekt nadlatujący z kierunku Smoleńska. Pewne było tylko to, że naruszył polską przestrzeń powietrzną i nie spadł nikomu na głowę. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej