Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zginęło kilkuset ludzi, kolejnych kilkuset zostało rannych. Z opanowanej przez powstańców wschodniej części Aleppo znów dochodzą dramatyczne wieści: brakuje żywności i bieżącej wody, a szpitale – jak relacjonują „białe hełmy” (społeczna obrona cywilna) – nie radzą sobie z masą rannych. Prezydent Asad zapowiada, że naloty to wstęp do nowej ofensywy lądowej, której celem jest odbicie całego Aleppo – ostatniego dużego miasta znajdującego się pod kontrolą powstańców. Tymczasem jeszcze niedawno zdawało się, że zawarty w połowie września rozejm – efekt negocjacji USA z Rosją i „słabe, ale światełko w tunelu konfliktu”, jak pisała w „TP” nr 39 Inga Rogg – utrzyma się dłużej niż tydzień. Spekulowano, że to wstęp do umowy na temat pokoju w Syrii. Stało się inaczej. Jak już bywało w ponad pięcioletniej historii tej wojny, zwrot nastąpił nagle. Najpierw armia Asada, który ma nadzieję na siłowe rozstrzygnięcie po swej myśli, ogłosiła koniec rozejmu. Potem rosyjski – jak twierdzą Waszyngton i Londyn, powołując się na dane z kontroli przestrzeni powietrznej nad Syrią – samolot Su-24 zniszczył część konwoju ONZ (18 z 31 ciężarówek) z pomocą humanitarną; zginęło 21 wolontariuszy. Rosja odrzuca oskarżenia, ONZ chce śledztwa. Na forum ONZ sekretarz stanu USA w emocjonalnych słowach wzywał szefa rosyjskiego MSZ, by Moskwa wzięła odpowiedzialność za ten atak.
Mało prawdopodobne, aby był on przypadkowy – Rosjanie mieli dobrze wiedzieć, że to konwój ONZ (jednym z dowodów mają być opublikowane nieopatrznie przez Rosjan zdjęcia z ich dronów, pokazujące oznakowany konwój). Jaki był więc cel nalotu? I jak wpłynie on na politykę Zachodu, w tym relacje USA–Rosja? Dotąd wielu zachodnich polityków powtarzało, że bez Rosji nie sposób rozwiązać „problemu syryjskiego”. To prawda – tyle że nalot na konwój ONZ pokazuje jak na dłoni, iż Rosja jest zarazem częścią „problemu”. Pytanie tylko, czy Zachód jest naprawdę skazany na bezradne przyglądanie się traktowaniu Syrii przez Rosję – podobnie jak wcześniej Donbasu – niczym swojego podwórka, gdzie bezkarnie może robić, co chce? ©℗