Światowy Dzień Makaronu? Ja robię risotto

Kremowo potraktowany ryż tworzy lepszą od klusek ramę dla wielu smaków, pogłębia je i winduje parametry rozkoszy.

23.10.2023

Czyta się kilka minut

fot. Gina Vescovi / Shutterstock
fot. Gina Vescovi / Shutterstock

Trzy czwarte makaronu zjadanego w Europie pochodzi... dość, nie wypada waszego czasu trwonić na taką łatwiznę, zasługujecie na trudniejsze zagadki. A poza tym makaron tośmy potraktowali dogłębnie, do samego spodu zagadnienia, aż przewierciliśmy się na drugą stronę absurdu. Było to ledwie dwa tygodnie temu, dzięki uprzejmości pewnego posła. Cóż ja jednak poradzę, że akurat w tę środę, gdy dajecie się od rana ponieść treściom nowego „Tygodnika” tak, że aż zapominacie kupić świeżych rogalików dla dziatwy... otóż w tę środę właśnie wypada World Pasta Day.

To jeden z tych typowych zapychaczy tematycznych dla portali oraz pretekstów do sponsorowanych imprez. W tym przypadku akurat pretekst sympatyczny i niebudzący etycznych rozterek, jakie mógłby spowodować np. światowy dzień napojów energetycznych, bo makaron nikomu nie zaszkodził nawet w swoich najbardziej masowych i tanich wersjach. Makaron w typie włoskim, dodajmy, stąd ta pasta w angielskiej nazwie (a może to już jest oficjalnie angielskie słowo). Producenci masowych i znanych wam dobrze marek zebrali się ze 20 lat temu i zrobili zrzutkę na budżet wspólnego święta. Z pewnością zależy im więc, by nikomu się nie pomyliło np. z japońskim udonem, bawarskim szpeclem czy naszymi kluseczkami.

Chleb (makaron) nasz powszedni to dziś wyobrażenia w sosie mody doprawione aspiracjami. Stąd przez wiele lat, aż do wybuchu pandemii, panowie paściarze mieli zwyczaj urządzać sute bankiety dla mediów w ważnych stolicach. Ot, np. w moskiewskim Ritzu przy Twerskiej, gdzie na pewno zastawa lśniła niczym carskie samowary, a wódka mroziła palce jak biełomorski lód. Że wódka nie pasuje do makaronu, powiadacie? I że jej obecność (obok obfitej porcji śmietany!) w przepisie penne à la Gorba­tchev to tylko wstydliwa pamiątka po bezguściu lat 80. i znamię do niedawna obnoszonej z dumą rusofilii? Ano pewnie tak, nie sprawdzałem i raczej się nie wybieram w najbliższej przyszłości ani do Moskwy, ani nawet do Warszawy, gdyby akurat się coś takiego wydarzyło. Np. w Sheratonie, który jako najbliższa Sejmowi siedziba jako takiego luksusu może odzyska po ośmiu latach swoją rolę sworznia politycznego kręciołka. Ta wciąż jeszcze urzędująca władza mniej się szwendała po lokalach. A może tylko się przeniosła do innych w okolicy? Warszawie brakuje rzetelnego przewodnika po ulubionych spelunkach politycznej bańki: gdzie nie bywać i co omijać.

Może jednak przesadzam i niekoniecznie obecność polityka przy stoliku obok musi wywoływać trawienny dramat. Myślę tak nawet nie tyle w kontekście różnych obiecywanych nam nowych otwarć, ile historii liderki, która ma dobre wyczucie obciachu. Przysporzył go włoskiej premier Giorgii Meloni jej partner życiowy i ojciec córki, telewizyjny konferansjer Andrea Giambruno, któremu koledzy ze stacji podłożyli świnię, emitując nagrania spoza anteny dowodzące, iż jest dorodnym seksistowskim wieprzem. Pani premier kieruje wprawdzie partią z wartościami rodzinnymi na plakatach, ale nie zawracała sobie dotąd głowy ślubem. Mogła więc odprawić faceta jednym tweetem (czy teraz się mówi „iksem”?) w ciągu niecałej doby od wybuchu skandalu. Co się jej chwali w perspektywie pełnego upodmiotowienia kobiet i co zapewniło szybki skok poparcia. Tylko małostkowi mogą się czepiać dysonansu z tradycjonalistycznym wizerunkiem.

I tak zamiast paroma poważnymi sprawami, które znaczą naszą spożywczą codzienność w apogeum jesieni, popłynąłem w preteksty i plotaski – fakt, że starannie rozwałkowane także przez bardzo poważne u nas media. Ale może chociaż w tę środę nie zapomnicie o rogalikach dla dziatwy!©℗

Nie wiem, czy producenci włoskiego ryżu już zapłacili za Arborio Day, ale w mojej kuchni przypada on prawie co tydzień. Kremowo potraktowany ryż tworzy świetną, moim zdaniem lepszą od klusek ramę dla wielu smaków, pogłębia je i winduje parametry rozkoszy. Dziś weźmy na warsztat lekką gorycz radicchio – najlepiej podłużnej odmiany Treviso (w Warszawie uprawia ją np. Majlert, czynny do końca miesiąca). Kroimy w cienkie paski główkę tej sałaty, odrzucając najgrubsze białe części, kładziemy do garnuszka z 400 ml czerwonego wina (lepiej mało garbnikowe) i dwiema łyżkami octu winnego. Zagotowujemy, trzymamy na wolnym ogniu 10 minut, wyjmujemy listki, dalej gotujemy płyn, aż się zredukuje do ok. 100 ml (zajmie to mniej więcej pół godziny). Na suchej dużej patelni prażymy 300 g ryżu, podlewamy 100 ml wina, odparowujemy, dolewamy wrzącego bulionu warzywnego (możecie spróbować zamiast ziela angielskiego dać do niego jałowca), gotujemy delikatnie mieszając tylko co jakiś czas. Po ok. 10 minutach wlewamy zredukowane wino i obgotowane radicchio, dalej gotujemy całość, podlewając bulionem, aż ryż będzie miękki. Gasimy ogień, dodajemy dwie łyżki masła, mocno kręcimy, by powstał krem, dodajemy łyżkę miodu kasztanowego (jeśli nie mamy, to od biedy gryczany, ale warto go mieć w kuchni), przykrywamy na minutę. Na wydaniu posypujemy parmezanem i paseczkami świeżego radicchio. Proporcje octu i miodu musicie skorygować sami, według waszych osobistych upodobań.

Tygodnik Smaków – co piątek w Twojej skrzynce przepisy na Tygodnikowy lunch, deser, obiad. Zapisz się!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 44-45/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Plotaski i pasta