Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zamiast mszy wierni słuchali świadectw osób wykorzystanych seksualnie przez duchownych. Na pomysł tego specyficznego „postu eucharystycznego” wpadł proboszcz ks. Markus Krauth, gdy razem ze wspólnotą parafialną zastanawiał się nad adekwatną odpowiedzią na wstrząs, który wywołała w nich lektura raportu o nadużyciach w diecezji monachijskiej ogłoszonego 20 stycznia. Krytycznie zareagowała kuria. Wikariusz diecezji stwierdził, że solidarność z ofiarami jest godna pochwały, jednak „Eucharystia powinna być przestrzenią wolną od jakiejkolwiek instrumentalizacji”.
Na pierwszym spotkaniu jedynie odczytywano świadectwa ofiar. Ale już na kolejnych osoby skrzywdzone same decydowały się dzielić swoją traumą. „Rzeczywistość przerosła nasze oczekiwania” – mówił proboszcz. Kwestowano także na pomoc dla takich osób (zebrano 3702 euro).
Czy rzeczywiście zinstrumentalizowano mszę?
Skrzywdzeni w niezwykle mocny sposób uobecniają misterium cierpienia Chrystusa. Dzięki wstrzymaniu Eucharystii i zrobieniu dla nich miejsca, osoby te naprawdę stanęły w centrum Kościoła. Parafianie z Aschaffenburga wiernie też zrealizowali zalecenie Jezusa: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!” (Mt 5, 23-24). Kościół, sprawując msze i jednocześnie ignorując osoby skrzywdzone, czyni hipokryzję kontekstem liturgii.©℗