Strategia przetrwania

„Dzikie róże” to film, który pachnie wczesnym wiejskim latem, rozgrzaną skórą, kościelnym kadzidłem.

22.12.2017

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Dzikie róże” / ALTER EGO PICTURES
Kadr z filmu „Dzikie róże” / ALTER EGO PICTURES

Kobieta – z całą swoją winą, wstydem, namiętnościami, z biologicznym i społecznym determinizmem – wypełnia od początku do końca najnowszy film Anny Jadowskiej. Reżyserka, która zarówno w swoich wcześniejszych filmach fabularnych („Teraz ja”, „Z miłości”), jak i dokumentalnych („Trzy kobiety”) dała się poznać jako orędowniczka tzw. tematów kobiecych, tym razem poszła na całość, podążając czujnie za wzrokiem swojej bohaterki i ogarniając nim stworzony na ekranie świat. Przepastny i duszny zarazem.

Odwołując się wyłącznie do zmysłów, należałoby powiedzieć, że „Dzikie róże” to film, który pachnie wczesnym wiejskim latem, rozgrzaną skórą, kościelnym kadzidłem. Grana przez Martę Nieradkiewicz młoda mężatka o archetypicznym imieniu Ewa w przededniu pierwszej komunii swojej córki zmaga się z konsekwencjami niedawnego czynu: zostawiła w szpitalu dziecko będące owocem zakazanego romansu z miejscowym chłopakiem. Pod nieobecność męża (Michał Żurawski), który tyra za granicą, „by rodzina miała normalne życie”, pod bacznym spojrzeniem własnej matki (Halina Rasiakówna), plotkujących sąsiadów, ale także córki, która zdaje się rozumieć więcej, niżby się mogło wydawać, rozgrywa się cichy dramat, który Jadowska odsłania przed nami ukradkowo i nieśpiesznie.

Czy stoi za nim skrywany grzech, czy poczucie utraty, pozostaje aż do finału kwestią otwartą. Z każdą minutą narasta przeszywająca wszystko samotność Ewy, opowiedziana pejzażem niby swojskim, wypełnionym całym tym letnim cykaniem, brzęczeniem i ćwierkotem, lecz podkreślającym na każdym kroku totalne wyobcowanie. Stężała twarz Nieradkiewicz, aktorki nareszcie w pełni dostrzeżonej przez polskie kino, stanowi tu pejzaż osobny – jakby Ewa czuła się całkowicie wycięta z otoczenia. Stojący w szczerym polu na wpół wykończony dom wieje pustką, pomimo obecności w nim dwójki dzieci, gromadzonych skrzętnie dóbr materialnych, pomimo przyjazdu męża i zbliżającej się rodzinnej uroczystości.

A więc jeszcze raz komunia, motyw powracający ostatnio w naszym kinie z zastanawiającą regularnością, by wspomnieć tylko nagradzany dokument Anny Zameckiej czy debiut fabularny Jagody Szelc. Sprowadzanie jej wyłącznie do pustego rytuału byłoby jednak pójściem na łatwiznę. W „Dzikich różach” bojkotuje go co prawda mała, rezolutna Marysia, rogata dusza wyczuwająca fałsz postulowanej zewsząd niewinności, ale skonwencjonalizowana ceremonia, ginąca w cieniu konsumpcji, próżności i niewyznanych grzechów, może być potraktowana także jako moment przebudzenia, niekoniecznie religijnego. Jadowska wyprowadza bowiem komunię z kościoła i przesuwa w czasie jej najważniejszy moment. Za pomocą suspensu, a nawet grozy funduje nam mały cud. Dlatego historię Ewy można czytać w kategoriach grzechu, boskiej kary i odkupienia, choć wcale nie jest powiedziane, że kobieta, podejmując finałową decyzję, podąża za głosem katolickiego sumienia. Być może dojrzewa po prostu do własnego suwerennego wyboru, ze wszystkimi jego konsekwencjami – nawet jeśli stoją za nim głęboko uwewnętrznione nakazy.

Płatki dzikich róż, które Ewa zbiera na plantacji (by stać się choć trochę niezależną? by móc potajemnie spotykać się z kochankiem?), kojarzą się z kobiecą delikatnością, ale i siłą – można z nich zrobić krzepiącą nalewkę lub konfiturą. Reżyserka i scenarzystka w jednej osobie nie nadużywa jednak retorycznych figur. Czystym obrazem, precyzyjnie odmierzonym rytmem opowiada o smutnych kobietach i smutnych mężczyznach będących zakładnikami swoich ról, niezdarnie wypracowujących własne strategie przetrwania. Jednocześnie ucieka od przewidywalności. Polską prowincję, siedlisko stereotypów, pokazuje bez uprzedzeń – jako męczący stan duszy, brak perspektyw, osaczenie przez innych, a zarazem jako wspólnotę, która potrafi skrzyknąć się w kryzysowych chwilach. Bo tylko w pobieżnym odczytaniu „Dzikie róże” traktują o społecznej presji i realnej cenie, jaką przychodzi zapłacić kobiecie za jej niewierność.

Równocześnie ten film – nakręcony niemal wyłącznie przez kobiety, w dodatku nawiązujące bardzo bliski kontakt z opowiadaną historią – próbuje przewiercić się na drugą stronę, znaleźć język dla innej wrażliwości, pozbawiony protekcjonalnego tonu. Chciałoby się rzec: dla wrażliwości kobiecej, gdyby nie miało to ciągle deprecjonującego znaczenia. Podczas selekcji do tegorocznego festiwalu w Gdyni z jakichś powodów „Dzikie róże” nie zostały dopuszczone do głównego konkursu, w którym znalazły się za to tak ważkie dla polskiego kina tytuły jak „Volta” Juliusza Machulskiego. Wylądował więc film Jadowskiej w niszowej sekcji „Inne spojrzenie”, po czym zaczął przywozić nagrody z innych festiwali, w Cottbus czy Sztokholmie. Cudze chwalicie, swego nie znacie? Zostawmy to bez komentarza. Uznajmy, że to Marysia, będąca w filmie przedstawicielką najmłodszego pokolenia polskich kobiet, właśnie pokazała wszystkim język.©

Adres URL dla Zdalne wideo

DZIKIE RÓŻE – reż. Anna Jadowska. Prod. Polska 2017. Dystryb. Alter Ego Pictures. W kinach od 29 grudnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1-2/2018