Stereotypy, zysk i kobiety

Co trzecią małą i średnią spółką w Polsce kieruje kobieta. Ten udział z roku na rok rośnie, ale zdaniem specjalistów i tak zbyt wolno.

06.04.2010

Czyta się kilka minut

Danuta Król, właścicielka firmy zajmującej się handlem obwoźnym w gminie Palecznica. Posiada kilkanaście sklepów na kółkach, zatrudnia ponad 50 osób. / fot. Katarzyna Mirczak / Visavis.pl /
Danuta Król, właścicielka firmy zajmującej się handlem obwoźnym w gminie Palecznica. Posiada kilkanaście sklepów na kółkach, zatrudnia ponad 50 osób. / fot. Katarzyna Mirczak / Visavis.pl /

Oto trzy magiczne słowa pokryzysowej gospodarki: zysk, efektywność i kobiety. Dla ekonomistów stało się jasne: kto chce wygrać w globalnym wyścigu, musi zadbać o większy udział kobiet w biznesie. Wieloletnie badania wykazały, że firmy współzarządzane przez panie nie tylko dają wyższe zyski, ale stabilniej się rozwijają, co po ostatnim finansowym trzęsieniu ziemi nabrało jeszcze większego znaczenia.

Parytet jest korzystny

Do burzenia słynnych "szklanych sufitów", czyli usuwania barier uniemożliwiających kobietom karierę zawodową, zachęcają gremialnie ekonomiści, a unijni politycy gorąco apelują do kobiet, by wybierały karierę bizneswoman. Na zachętę oferują im pieniądze na założenie własnej firmy i szkolenia. Z kalkulacji ekonomicznych wynika, że to się zwyczajnie opłaca - im więcej kobiet zarządza firmami, tym wyższy jest wzrost gospodarczy. A to już niebagatelny argument, bowiem Europie grozi w najbliższym czasie anemiczny rozwój, który wiąże się z fundamentalnym pytaniem o jej pozycję we współczesnym świecie. Czy w niedalekiej przyszłości starczy jeszcze miejsca dla Unii na podium najbardziej rozwiniętych gospodarek?

Cieszmy się w Polsce z zielonego koloru oznaczającego wzrost naszego PKB na recesyjnej - czerwonej - mapie Europy. Nie powinien również umykać naszej uwadze fakt, że Polki należą do najbardziej aktywnych gospodarczo kobiet w Unii. Ekspresowa transformacja ustrojowa zmusiła wiele z nich do podjęcia roli bizneswoman, ale też coraz więcej pań wybiera taką drogę rozwoju zawodowego z rozmysłu i upodobania. W efekcie co trzecią małą i średnią spółką w Polsce kieruje kobieta. Ten udział z roku na rok rośnie, ale zdaniem specjalistów i tak zbyt wolno. Stąd Alicja Adamczak, prezes Urzędu Patentowego Rzeczypospolitej Polskiej, podczas marcowej międzynarodowej konferencji "Innowacyjność i kreatywność kobiet w nauce i biznesie na rzecz wzrostu gospodarczego", podkreślała, że już nadszedł czas, aby się zastanowić, w jaki sposób bardziej niż dotąd zagwarantować kobietom równy dostęp do kariery zawodowej w biznesie. Jej zdaniem dobrym rozwiązaniem byłyby odpowiednie regulacje prawne.

Takie przepisy wprowadzono w kilku krajach Europy, między innymi w Norwegii. Od czterech lat obowiązuje tam restrykcyjna ustawa, która zobowiązuje spółki akcyjne do tego, by w ich radach nadzorczych zasiadało co najmniej 40 proc. kobiet. Firmom, które chciałyby ominąć przepisy, grozi nawet rozwiązanie. Gdy nowelizowano ustawę, w radach norweskich spółek panie stanowiły jedynie 17 proc. - wtedy prawo tylko zachęcało do wprowadzania parytetu płci. Dziś według najnowszego raportu Komisji Europejskiej krajem, który najbardziej zbliża się do równowagi pod tym względem (42 proc. kobiet i 58 proc. mężczyzn w zarządach największych firm), jest właśnie pozostająca poza wspólnotą Norwegia. Równouprawnienie wymuszone prawnie w radach przyniosło tam pożądany efekt w całym biznesie. Dla porównania w Polsce na wysokich stanowiskach udział mężczyzn przekracza wciąż 90 proc.

Norwegia mocno ucierpiała przez kryzys, jej PKB skurczył się w 2009 r. o 1,5 proc., było to jednak znacznie mniej niż na przykład we Włoszech czy Niemczech, gdzie odnotowano 5-procentowy spadek. Nie dziwi więc apel polityków unijnych:

- Wzywam wszystkie unijne firmy i rządy do zapewnienia równowagi w reprezentacji kobiet i mężczyzn na wysokich stanowiskach. Zachęcam także utalentowane kobiety do podejmowania wyzwań związanych z zarządzaniem firmą i do ubiegania się o najwyższe stanowiska. Równo-

uprawnienie płci stanowi rdzeń europejskiej strategii do 2020 roku - tłumaczyła w ubiegłym miesiącu Viviane Reding, wiceszefowa Komisji Europejskiej, komisarz UE

ds. sprawiedliwości, praw podstawowych i obywatelstwa, tuż po opublikowaniu przez KE raportu o udziale kobiet w unijnej gospodarce.

Jej zdaniem, jeżeli Europa chce pokonać kryzys i być nadal konkurencyjna, musi lepiej wykorzystywać umiejętności kobiet. Autorzy ujawnionego w marcu raportu KE podkreślają, że im większa liczba kobiet na wysokich stanowiskach, tym szybszy wzrost gospodarczy, bo na taką zależność wskazywały ubiegłoroczne badania przeprowadzone pod patronatem prezydencji szwedzkiej. Zgodnie z nimi wprowadzenie parytetu płci we wszystkich państwach unijnych może przynieść od 15 proc. do aż 45 proc. wyższy wzrost PKB. Jest więc o co zabiegać.

Na razie jednak zbyt różowo nie jest. W zarządach największych, notowanych na giełdach europejskich firm dominują panowie - stanowią około 89 proc. kadry. Szefami dużych firm też są mężczyźni - aż w 97 proc. Dzieje się tak, mimo że parytet jest korzystny finansowo dla spółek, co wykazały liczne badania. Tam, gdzie w zarządach panuje równowaga płci, firmy osiągają około 10 proc. wyższe zyski niż te, w których zarządach zasiada większość mężczyzn. Badania, prowadzone na m.in. Columbia University czy przez bank inwestycyjny Goldman Sachs, potwierdzają, że im więcej kobiet zatrudnia spółka na wysokich stanowiskach, tym jest

ona wydajniejsza. Francuski dziennik "Le Monde" przytacza badania, z których wynika, że bardziej sfeminizowany koncern Renault osiągał lepsze wyniki niż konkurencyjny PSA Peugeot Citroën. Większy udział kobiet w zarządzaniu oznacza też lepiej zorganizowaną spółkę, na co zwraca uwagę firma doradcza McKinsey.

Mieć to coś

Naukowcy z Uniwersytetu w Pittsburghu i Cambridge tłumaczą skąd taka zależność między płcią a wynikami ekonomicznymi firm i w rezultacie całych gospodarek. Za upodobanie do nadmiernie ryzykownych decyzji odpowiada męski testosteron. Kobiety mają go mniej, więc z natury są ostrożniejsze, zwracają większą uwagę na skutki swoich działań, co dobrze wróży długookresowym strategiom prowadzonych przez nie firm.

W raporcie Banku Światowego o rynku pracy kobiet z 2004 r. również czytamy, że Polki w rozwiązywaniu konfliktów zawodowych preferują raczej strategie kompromisu i dostosowywania, podczas gdy mężczyźni chętniej wybierają mniej pożądaną z perspektywy interesów grupowych rywalizację.

- Kobiety jako szefowie mają też wady, są mniej asertywne, ja przynajmniej taka jestem. Nie umiem powiedzieć, że coś mi nie odpowiada, nie podoba się. Prowadzi to do wielu niepotrzebnych komplikacji - mówi Katarzyna Pastwa, właścicielka łódzkiej firmy odzieżowej Vanilla, która sprzedaje swoje wyroby na rynek krajowy i kilku państw europejskich m.in. do Włoch, Rumunii, Wielkiej Brytanii. Jak większość Polek, które zakładają własny biznes w mieście, ma wyższe wykształcenie, dyplom magistra informatyki i drugi ekonomistki.

W "Analizie stanu przedsiębiorczości kobiet" ekonomistka SGH dr Ewa Lisowska wskazuje, że osoby lepiej wykształcone łatwiej dostosowują się do zmieniających się warunków, szybciej dostrzegają pojawiające się szanse oraz są otwarte na zmianę kwalifikacji i łatwiej podejmują wyzwania. To dlatego takie kobiety w pierwszej kolejności podejmują ryzyko założenia własnej firmy. Są przy tym z natury samodzielne, chcą więcej zarabiać i mają wrodzoną przedsiębiorczość.

- Żeby prowadzić biznes, rzeczywiście trzeba mieć to coś. Wykształcenie i charakter nie wystarczą. Gdy byłam jeszcze studentką, bałam się zapytać w sklepie ekspedientki, ale gdy prowadzę firmę, nie mam problemów z komunikacją z ludźmi - mówi właścicielka Vanilli.

W rodzinie Pastwy śmieją się, że gen biznesu to zasługa dziadków. Jeden przed wojną miał duże gospodarstwo rolne, ziemniakami handlował po całej Europie. Drugi też próbował handlu.

- Ale jemu nie szło. Kupił podobno kiedyś wieczorem truskawki na handel. Rano wszystkie pogniły, trzeba było je wyrzucić - opowiada Pastwa.

Sama rozumie, co to znaczy stracić wszystko. Pięć lat temu firma Mona, w którą włożyła masę siły, upadła. Przez 14 lat przynosiła nie tylko niezły zarobek, ale i wielką satysfakcję. Mała hurtownia bielizny szybko stała się największą tego typu firmą w Polsce, miała zagraniczne oddziały. Upadek Mony Katarzyna Pastwa mocno przeżyła, wpadła w depresję.

- Kobiety są silne, chyba silniejsze od mężczyzn, dlatego po dwu latach założyłam znowu firmę. Ale już nie chcę, by była taka wielka jak poprzednia. Oczywiście tak nie można nawet mówić, kto nie rozwija biznesu, ten ginie - śmieje się Pastwa. Niedługo wybiera się na targi do Paryża, w ubiegłym miesiącu była we Frankfurcie. Kolekcję wiosenną na przyszły rok już szykuje, bo tak robią jej konkurenci z Europy Zachodniej. Pracuje po kilkanaście godzin dziennie, często też w soboty. Wie, że traci na tym rodzina, mąż i troje dzieci, z których dwoje już studiuje.

Cztery lata temu, chciała ją zatrudnić amerykańska duża firma informatyczna, by odpowiadała za wdrażanie nowych programów komputerowych w fabrykach. Praca była na miarę jej aspiracji i zawodowych, i finansowych. Odmówiła. Poza domem miała być prawie cały tydzień. Socjolodzy twierdzą, że w Polsce bizneswoman jest postrzegana raczej negatywnie jako osoba, która osiąga sukces kosztem życia rodzinnego.

- Sporo w tym prawdy, ale można mieć nawet dużą, udaną rodzinę pod warunkiem, że nie przekracza się pewnych granic, nie zapracowuje się na śmierć - twierdzi Pastwa. Kilka lat temu w jeden dzień miała pojechać do Bratysławy i wrócić do Łodzi. Prawie się udało. Obudziła się na banerze reklamowym po drugiej stronie czteropasmowej jezdni. Nie pamięta, kiedy usnęła, ale od tamtej pory czuje, że ktoś podarował jej drugie życie.

- Znam wiele kobiet, które prowadzą biznes. I prawie każda mogłaby opowiedzieć podobną historię. My nie plotkujemy o złych szefach, tylko o pechu na drodze czy złych inwestycjach - mówi właścicielka łódzkiej spółki.

Bardziej niż ułatwień administracyjnych w prowadzeniu firmy oczekiwałaby większej kultury i uczciwości w biznesie. Bizneswomen bywają okrutne i bezczelne. Pastwa opowiada jak na prośbę znajomej z pokrewnej branży wysłała jej pudło ze swoimi wyrobami, bo ta chciała ponoć obdarować nimi rodzinę. Po pół roku firma znajomej zaczęła szyć nocną bieliznę, łudząco podobną do tej z kolekcji Vanilly. Takie przykłady kobiecych sztuczek mogłaby mnożyć. Według Pastwy stereotypowe myślenie o kobietach jako o gorszych przedsiębiorcach pokutuje zarówno wśród bizneswomen, jak i biznesmenów.

***

Autorzy raportu Banku Światowego przywołują badania przeprowadzone w 28 krajach w 1982 r., które dowodzą istnienia stereotypów płci we wszystkich kulturach. W cechach kobiecych mieści się np. uległość, w męskich zaś niezależność, agresja, kompetencja. "Badania psychologiczne pokazują nie tylko, że te same dokonania kobiet i mężczyzn są różnie oceniane, ale też, że sukces zawodowy kobiet i mężczyzn ma odmienną genezę. Stereotypowo ludzie są skłonni sądzić, że kobieta osiąga sukces zawodowy, dlatego że jest ładna, a mężczyzna, bo jest zdolny i ciężko na niego zapracował". Przy okazji walki o wyższe PKB może uda się też nieco zmienić ludzką mentalność.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka ekonomiczna, pracuje w Polskiej Agencji Prasowej.

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2010