Starał się być dobrym potworem

W obliczu tragedii, jaka dokonała się w domu Josefa Fritzla, nie można łatwo zrezygnować z pytania "unde malum" - skąd zło.

24.03.2009

Czyta się kilka minut

"Nie jestem potworem, jakim uczyniły mnie media" - twierdzi 73-letni mieszkaniec Amstetten, który przez 24 lata więził i gwałcił swoją córkę, a ja podobnie jak wiele innych osób zastanawiam się, kim był, kim jest i jak można zrozumieć to, co zrobił. "Podczas tych 24 lat zawsze wiedziałem, że to, co robię, nie jest właściwe, że musiałem być szalony, godząc się na to", a jednak "prowadzenie drugiego życia w podziemiach mego domu stało się dla mnie czymś normalnym".

Fritzl twierdzi, że jego patologiczne zachowanie jest wrodzone. "Urodziłem się po to, aby gwałcić i powstrzymywałem się przed tym przez stosunkowo długi czas. Mogłem postąpić o wiele gorzej, niż tylko zamykając swoją córkę". Na swoje usprawiedliwienie przywołuje fakt, że był niechcianym dzieckiem, przez poczęcie którego matka miała zdjąć z siebie odium przekleństwa. "Dręczyła mnie i biła, dopóki nie leżałem w kałuży krwi na podłodze. Czułem się wtedy całkowicie upokorzony i słaby. Moja matka była służącą i całe życie ciężko pracowała. Nigdy mnie nie pocałowała, nigdy nie przytuliła, chociaż bardzo tego chciałem - bardzo chciałem, żeby była dla mnie dobra".

Żeby wyrównać straty, na pewien czas zamknął ją w jej pokoju bez dostępu do światła. To, co zrobił córce i poczętym z nią dzieciom, jest już znane.

Kanadyjski filozof Adam Morton w książce "O Złu" (2005), opisał socjopatę/psychopatę jako człowieka, dla którego moralność jest teorią, której się uczy i potem przestrzega, a nie czymś, z czym się utożsamia. Czynienie zła jest wtedy błędem w obliczeniach szukanych korzyści, a nie aktem przewiny. Kryminolodzy i socjologowie często wybierają termin "socjopata", ponieważ uważają, że zaburzenie powstaje pod wpływem czynników społecznych. Ci, którzy przyjmują podejście bardziej psychologiczne, biologiczne i genetyczne, stosują termin "psychopata". Fritzl, broniąc się przed etykietą "potwora", podkreślał w trakcie przesłuchania, że córce i jej dzieciom okazywał uczucia - jej kupował kwiaty, dzieciom zabawki, często oglądał z nimi wideo i jadał. Nie byli mu więc obojętni. Córkę zamknął, żeby ją wychowywać, bowiem jako nastolatka "nie chciała się podporządkować zasadom". Siła była uzasadniona, jeśli nie było innego sposobu, aby "uchronić ją przed światem".

Choć Fritzl jest w stanie dostrzec moralne reguły rządzące społecznością, a nawet działać moralnie, o ile uzna, że służy to jego celom, to brakuje mu "wewnętrznego poczucia" dobra i zła, zrozumienia, że pewnych rzeczy po prostu nie można robić, niezależnie od zewnętrznych reguł. Zdaniem psychologów, psychiatrów i kryminologów psychopatom bądź socjopatom - przyjmuję, że zasadniczo chodzi tu o osoby mające te same cechy i zachowania - brak prawdziwej zdolności odczuwania emocji moralnych. Nie posiadają wyrzutów sumienia i poczucia winy, a w ogólniejszym sensie nie są zdolni do współodczuwania z innymi.

Czy w takim razie słowa "nie traktujcie mnie jak potwora" cokolwiek znaczą, czy raczej uznać je trzeba za symptom używania języka jako czysto instrumentalnego środka komunikacji, niewrażliwego na wymiar performatywny? Jedną z możliwości jest ta, że psychopaci nie chcą albo nie potrafią dokładnie opowiedzieć o swoim doświadczeniu wstydu lub poczucia winy. Stąd ich relacje na temat własnych uczuć moralnych mogą być w różnym stopniu niewiarygodne. Z badań wynika, że mogą mówić prawdę ("nie mam poczucia winy") albo mogą kłamać ("och, tak mi było przykro") po to, by udzielić najbardziej pożądanej społecznie odpowiedzi albo po prostu tak sobie, dla zabawy (tzw. kłamstwo patologiczne).

Z klinicznego punktu widzenia badacze muszą jeszcze dokonać systematycznego pomiaru i oceny zdolności psychopaty do doświadczania poczucia winy i empatii. Nie wiemy bowiem, czy psychopaci są dosłownie "bezwstydni", czy brakuje im zdolności doświadczania nawet jakiegoś trzeciego rodzaju emocji moralnych. A może psychopaci są niezwykle i w dotkliwy sposób wrażliwi na uczucia wstydu i upokorzenia, które są dla nich tak bolesne, że uciekają się do zachowań przestępczych, agresywnych, i wykorzystują innych?

Na swoje usprawiedliwienie Fritzl przywoływał traumatyczne doświadczenie upokorzenia ze strony matki. Badania nad znalezieniem odpowiedzi nadal trwają, i chyba nie da się przy jej formułowaniu uciec od kwestii filozoficzno-teologicznych dotyczących zagadnienia ludzkiej natury. Zło jest mocnym słowem, jeśli stosuje się je dla określenia zachowania, ale jeszcze mocniejszym, jeśli odnosi się je do ludzi.

Wszyscy możemy dokonywać złych czynów, ale to nie oznacza, że jesteśmy złymi ludźmi. Czy złym człowiekiem stał się, czy już nim był Josef Fritzl? Powróćmy z sali sądowej do jego piwnicy.

Psychiatra sądowy Adelheid Kastner zdiagnozował u "potwora z Amstetten" poważne zaburzenie osobowości i seksualności, i zalecił skierowanie go na dożywotnią obserwację psychiatryczną. Czy to znaczy, że psychiatria zna odpowiedź na temat makabrycznego zła, jakie miało miejsce za sprawą Fritzla; zła, jakie zalęgło się w nim samym? Psychopatia różni się od diagnozy antyspołecznych zaburzeń osobowości tym, że definiują ją nie tylko zachowania antyspołeczne, ale i skupisko cech osobowości. Chociaż większości przestępców można postawić diagnozę antyspołecznego zaburzenia osobowości, jedynie niewielką grupę stanowią prawdziwi psychopaci. Fritzl był "królem swej piwnicy" - jak trafnie podsumował to na łamach "TP" (nr 19/08) Krystian Lupa. Metafora Lupy niesie w sobie głębsze sensy niż orzeczenie psychiatry, który zbadał "austriackiego potwora" i w doświadczeniach z przeszłości dostrzegł zaczyn jego późniejszej patologii.

Przeczytaj tekst Krystiana Lupy o sprawie Fritzla. Więcej>>>

"Fritzl-ofiara" to odpowiedź zbyt łatwa dla misterium zła, jakie aktywnie współtworzył. Co się zalęgło w "piwnicy" jego psychiki? Czy zło królowało nad nim, czy on nad nim królował? Był potworem ad initum czy jedynie ofiarą traumatycznego dzieciństwa? Odpowiedź nie będzie łatwa.

Wiele osób czuje się nieswojo z ideą etykietowania innych jako złych. Jednych niepokoi silny sąd wartościujący związany z tym terminem. Dla innych problemem są silne konotacje religijne pojęcia zła. Jeszcze inni martwią się, że słowo to zawiera potępienie, sugestię co do nieuleczalności cechy i braku nadziei na ratunek. W obliczu tragedii, jaka dokonała się w domu Fritzla, a także tego, co czynił w innych miejscach, nie można łatwo zrezygnować z pytania unde malum. Utrzymywanie, że umysł nie ma określonej zawartości; jest po prostu maszyną ogólnego przeznaczenia stworzoną do takich celów, jak uczenie się i rozumowanie, w obliczu tragedii z Amstetten wydaje się być nie na miejscu. Jak więc rozumieć seksualną przemoc Fritzla?

Diagnoza Lupy, że "w naszym chrześcijańsko-europejskim ludzkim kosmosie seksualizm płynie podziemną rzeką - zadziwiające jest zaś to, że wyciągamy z tego faktu tak mizerne i tchórzliwe wnioski. A przecież jesteśmy tu tak blisko piwnicy Josefa Fritzla" nie wystarcza, choć punkt wyjścia jest trafny. Jacques Lacan uczył, że "perwersja jest odwróconym skutkiem fantazji. Chodzi o podmiot, który określa się jako przedmiot w momencie spotkania z podziałem podmiotowości. (...) Dopiero gdy podmiot czyni z siebie przedmiot, woli kogoś innego, popęd sadomasochistyczny nie tyle się dopełnia, ile tworzy. (...) sadysta sam bezwiednie zajmuje miejsce przedmiotu z korzyścią dla drugiej osoby, dla rozkoszy której działa on jako sadystyczny zboczeniec (pervers)". Ta wypowiedź jest programowo enigmatyczna, i taką ją pozostawię. Niech służy jak latarka rzucająca światło w piwnicy ludzkiej seksualności.

Fritzl przygotowywał uwięzienie córki nie dla jej zdyscyplinowania, ale dla własnej gratyfikacji. Owa perwersyjna rozkosz nie była jednak wrodzona, była wywołana - ale czy rzeczywiście wiemy przez kogo? Czy patrząc na to, co się działo w jego rodzinie, można utrzymywać, że w żadnym aspekcie ludzkiej natury nie ma zła? Jego casus stawia ograniczenia naszej wyobraźni, bo dotykamy tajemnicy zła, a nie jedynie nieudanego społecznie "eksperymentu" ze "szlachetnym dzikusem". Czy zło jest tym samym, co nasza skłonność do przemocy, czy jej zaistnienie jest obliczem zła? Pytań tych nie można zostawić bez odpowiedzi, zastanawiając się również nad wyrokiem w sprawie Fritzla. Być może w więzieniu umrze, być może uda się mu jeszcze wyjść na wolność. Czy zdąży rozstać się z potworem w sobie? Na razie nie wiemy, czy "król piwnicy" został zdetronizowany, czy jedynie zadenuncjowany.

Dobra wiadomość jest taka: psychopaci występują stosunkowo rzadko - obejmując około 1 proc. populacji ogólnej, 15 proc. więźniów w lokalnych aresztach i 25 proc. więźniów stanowych i federalnych zakładów karnych (dane z USA). Zła wiadomość jest taka, że ta bardzo mała cząstka ogólnej populacji odpowiada za większość przestępstw i za związaną z tym rozpacz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2009