Stany strachu

Festiwal "Prawa Człowieka w Filmie pokazuje jak na dłoni, że żyjemy w niedoskonale urządzonym świecie...

20.12.2006

Czyta się kilka minut

Mozaika problemów ogólnoludzkich i lokalnych, od Boliwii po Filipiny, od Rosji po RPA, uświadamia: w najbardziej egzotycznych tematach tkwi zawsze jakaś lekcja i prawda również o nas.

Wiejskimi drogami śmiga na rowerze krzepki starzec. Ma ze sobą tubę i sztandar z wersetami Koranu. Pan Mir Qanbar, emerytowany urzędnik, postanowił zostać prezydentem Iranu. Ale co z tego, że potrafi korzystać z dobrodziejstw demokracji: w domu, gdzie z dumą prezentuje nam swój dobytek, pan Mir Qanbar jest patriarchalnym tyranem, a indagowany o prawa człowieka odpowiada: "ale tylko w granicach prawa islamskiego". Demokracja po irańsku w filmie Mohammeda Shirvani pokazana została w sposób tyleż karykaturalny, co symboliczny. Dopóki pozostaje odgórnie narzuconym projektem niedotykającym istoty lokalnej kultury, jest własną parodią.

Polityczne golemy

Patrzenie politykom na ręce to jeden z głównych filarów ustroju zwanego demokracją. Marcel Łoziński za swój głośny dokument "Jak to się robi" otrzymał Nagrodę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka im. Marka Nowickiego. Ciekawym suplementem do tego tytułu okazał się film "Stawiamy na kryzys", w którym przedstawiciele amerykańskiej firmy konsultingowej, działającej w ponad 50 krajach, przybywają do Boliwii, by zorganizować kampanię prezydencką de Lozady. Posiłkując się ogólnym niezadowoleniem i frustracją, spece od marketingu politycznego pomagają kandydatowi pokonać jego największego przeciwnika. Kiedy de Lozada znajdzie się na szczycie, okaże się kimś innym, niż zapowiadał: politykiem lekceważącym obywateli, chętnie uciekającym się do rozwiązań siłowych. Dla amerykańskich doradców oznacza to klęskę. Eksport demokracji nie powiódł się. Optymistyczni gringos nie wzięli pod uwagę latynoamerykańskiej specyfiki. Intrygująca jest jednak ich postawa etyczna. W przeciwieństwie do bohatera filmu Łozińskiego, konsultanci z filmu Rachel Boynton poczuwają się do odpowiedzialności za to, co stworzyli.

Twórcy filmów pokazywanych na WATCH DOCS poświęcają często całe lata dla jednego filmu, jednej sprawy, pojedynczego człowieka. Obca jest im poetyka doraźnego newsa. Gra słów w nazwie tej imprezy znakomicie oddaje powinność zarówno dokumentalisty (ma być czujny niczym watch­dog), jak i nas samych, którzy podczas seansu uczymy się patrzeć na świat inaczej. Odwieczne pytanie, czy kino jest w stanie zmienić świat, przestajemy odbierać dosłownie. Wystarczy, że chociaż spróbujemy go zrozumieć. Że poznamy bliżej tych, którzy walczą ze współczesnymi smokami. Jak choćby niestrudzona Carla del Ponte, główny prokurator haskiego Trybunału ds. Zbrodni Wojennych w Byłej Jugosławii, która od sześciu lat ściga zbrodniarzy wojennych. W "Liście Carli" przejmująca jest nie tyle odwaga i determinacja bohaterki, co jej dyplomatyczna przebiegłość i błyskotliwość, z jaką rozpracowuje rządzące światem polityczne układy.

O tym, jak krucha jest demokracja zbudowana na gruzach cierpienia i lęku, opowiadał wstrząsający pozakonkursowy "Stan strachu", obraz dwudziestoletniej wojny domowej w Peru. Na jej obraz złożyły się indywidualne historie ofiar dwóch terrorów: najpierw komunistycznej partyzantki "Świetlistego Szlaku", potem krwawej dyktatury Fujimoriego. Rany są ciągle żywe. Zbiorową traumę ma uleczyć Komisja Prawdy, która zbiera świadectwa tysięcy Peruwiańczyków, również Indian - największych pariasów, których głos dotychczas ignorowano. Przy okazji film dotyka kwestii uniwersalnych: czy można zwalczać terroryzm, nie uciekając się do jego własnych metod?, jak na nowo pisać historię?, czy po traumatycznym doświadczeniu da się zbudować demokrację w oparciu o solidarność i współczucie? Ale pośród tych pytań stają przed nami żywi ludzie - jak gwałcona i torturowana przez żołnierzy studentka, która po latach musi zmierzyć się ze swoją historią: przed Komisją, przed kamerą, przed samą sobą, wreszcie przed dorastającą córką, która jest owocem tamtego gwałtu.

Demony

Festiwalowe filmy pokazały traumy jeszcze innego rodzaju - jak choćby problem "dziedziczenia" winy. W "Wycieczce do Mauthausen" Reksa Bloomsteina poznajemy młodych przewodników z obozu, którzy jako wnukowie nazistów próbują odkupić swoje zbrodnicze dziedzictwo. Malte Ludin, twórca filmu "Dwie albo trzy rzeczy, jakie o nim wiem", traktuje film jako narzędzie autoterapii. Syn hitlerowskiego ambasadora na Słowacji dopiero po śmierci matki odważył się zrobić film o ojcu, straconym po wojnie jako zbrodniarz wojenny. Dziś zadaje sobie zasadnicze pytania. Jak to możliwe, że człowiek, który zapewnił mu rajskie dzieciństwo, jednocześnie przykładał rękę do likwidacji słowackich Żydów?

W filmach co raz odzywały się faszystowskie demony: we Włoszech, w Niemczech, w RPA... W "Powtórzeniu" Artur Żmijewski sięga w ludzkie mroki: nie potrzeba płomiennych ideologii, by obudzić w sobie bestię. Żmijewski wykorzystał eksperyment profesora Zimbardo z Uniwersytetu Stanforda: w sztucznie stworzonych warunkach więziennych ochotnicy wcielili się w role więźniów i strażników. Również u reżysera eksperyment musiał zostać przerwany, bo sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Eskalacja nienawiści i agresji stała się po obu stronach nie do zniesienia. Warto zadedykować "Powtórzenie" wszystkim, którym marzy się szkolny program "zero tolerancji".

Międzynarodowe jury konkursu filmów pełnometrażowych nagrodziło ex aequo dwa tytuły. W prowokacyjnym, sfilmowanym "na gorąco" dokumencie "Niech pomszczą choć jedno z mych oczu" Avi Mograbi przewrotnie wykorzystał ciągle żywą żydowską mitologię dla opisu dzisiejszej sytuacji Palestyńczyków. Heroiczna śmierć biblijnego Samsona pod ruinami świątyni w Gazie czy zbiorowe samobójstwo zelotów broniących twierdzy w Masadzie przed legionami rzymskimi zestawił z upokorzeniami i przemocą, jakich doświadczają arabscy mieszkańcy Izraela, ale też i sami Żydzi. W "Chodząc po linie" Petra Loma podpatrujemy małych ujgurskich muzułmanów, mieszkających w chińskim sierocińcu. Pomiędzy komunistyczną szkołą, zakazującą w imię narodowej jedności praktyk religijnych, a starym nauczycielem tradycyjnej ujgurskiej sztuki balansowania na linie, toczy się walka nie tylko o przyszłość dzieci, ale i o ich dusze, o zachowanie etnicznej i religijnej tożsamości dyskryminowanego narodu.

Jednak najciekawszym filmem festiwalu okazało się - "37 zastosowań martwej owcy". Oto ostatni przedstawiciele plemienia pamirskich Kirgizów. Od dwóch dekad żyją na wygnaniu w Turcji, ale w ciągu minionego stulecia tułali się po całej Azji Środkowej, przepędzani z Chin, Związku Radzieckiego, Afganistanu. Nie stracili swojej tożsamości. Lecz żyjąc w zlaicyzowanej, zapatrzonej w europejskie wzorce Turcji, najmłodsze pokolenie Kirgizów powoli roztapia się w wielobarwnym tłumie. Globalizacja okazała się wrogiem najpoważniejszym.

Brytyjski reżyser Ben Hopkins przyjeżdża do tureckiej miejscowości Ulupamir, by zrekonstruować historię synów Pamiru z udziałem ich ostatnich potomków. Powstaje przepyszny kolaż współczesnego dokumentu, archiwalnych materiałów i fabularyzowanych wstawek wystylizowanych na stare kino. W ten oto sposób dociekając prawdy, Hopkins poszedł o krok dalej niż większość dzisiejszych twórców. Uczynił swoich bohaterów aktywnymi współtwórcami filmu. Ten piękny obraz, zabawny i nostalgiczny jednocześnie, choć nie apeluje wprost do naszych sumień, najpełniej wpisał się w formułę warszawskiego festiwalu.

6. Międzynarodowy Festiwal Filmowy WATCH DOCS. Prawa Człowieka w Filmie. Organizatorzy: Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Społeczny Instytut Filmowy i Kino.Lab CSW Zamek Ujazdowski. 8-17 grudnia 2006 w Warszawie.

Nagrody festiwalu WATCH DOCS:

  • Konkurs filmów długometrażowych: Petr Lom, "Chodząc po linie" (On a Tightrope) oraz Avi Mograbi, "Niech pomszczę choć jedno z mych oczu" (Avenge But One Of My Two Eyes)
  • Konkurs filmów krótkometrażowych: Jean-Gabriel Périot, "Nawet jeśli była kryminalistką..." (Eűt - elle été criminelle...)
  • Nagroda im. Marka Nowickiego za wybitne osiągnięcia w ukazywaniu praw człowieka w filmie: Marcel Łoziński

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2006